Marek Dobrowolski: Dylematy w sprawie sędziów już rozwiązane

To akt powołania ma decydujące znaczenie dla uzyskania statusu sędziego.

Publikacja: 15.03.2022 10:12

Marek Dobrowolski: Dylematy w sprawie sędziów już rozwiązane

Foto: Adobe Stock

Opublikowane w „Rzeczpospolitej” artykuły prof. Andrzeja Gomułowicza („Uprawnienie prezydenta”, „Rysa na uprawnieniach Temidy cz. I” oraz „Prawna proteza Temidy” z 1 oraz 8 lutego) są w istocie glosą do wyroku NSA (III FSK 3626/21) odnoszącego się do powołań sędziowskich (asesorskich) z udziałem obecnej KRS. Glosą napisaną w formie publicystyki prawniczej połączonej z wykładem prawa konstytucyjnego, którego precyzja pozostawia wiele do życzenia. Być może właśnie ta swoista hybrydowość powoduje, że z jednej strony stawia się w nich liczne tezy nader swobodnie, co czyni je bardziej zbiorem refleksji luźno zainspirowanych wyrokiem NSA niż spójnym prawniczo wywodem, a z drugiej strony niektóre tezy wydają się rozbudowane ponad miarę.

Z armaty do muchy

Przykładowo stwierdzenie, jakoby w wyroku NSA „popełniono (…) jaskrawy błąd w analizie oceny skutków nieprawidłowości w procesie nominacji sędziów, powołując się na wykształcony w orzecznictwie ETPC tzw. test Astradsson”, nie prowadzi bynajmniej do wskazania, na czym ów błąd miałby polegać. Rację ma więc Autor, gdy pisze: „Rzecz osądzona nie jest prawdą przez sam fakt rozstrzygnięcia jej w sentencji wyroku”, a jedynie „zbliża się do prawdy, jeśli jest oparta na prawdziwych przesłankach”. Tyle tylko, że w takim samym stopniu odnosi się ona do stwierdzeń Autora. Nie wystarczy więc samo ich ogłoszenie (nawet autorytatywne), one też wymagają udowodnienia!

Z kolei niezwykle obszerne wywody o przeprowadzonej przez sąd administracyjny, mocno dyskusyjnej kwalifikacji KRS jako „organu samorządu sędziowskiego”, nawet jeśli zwieńczone trafną konkluzją kwestionującą ustalenia NSA, przypominają strzelanie z armaty do muchy. Nade wszystko jednak Profesor w ogóle nie wskazał, dlaczego przywiązuje tak dużą wagę do tej kwestii, tj. jakie znaczenie dla Jego wywodu, a przede wszystkim dla rozstrzygnięcia NSA ma taka błędnie dokonana w wyroku charakterystyka KRS.

Wszystko to nie oznacza, że w artykułach prof. Gomułowicza nie zostały podjęte ważne kwestie. Takie zagadnienia jak ocena skrócenia kadencji poprzedniej KRS, charakter uprawnień KRS i Prezydenta RP w procedurze powoływania sędziego, skutki ewentualnych nieprawidłowości (w tym ich skali, tzw. wadliwości całkowitej, wadliwości częściowej itd.) mają wręcz fundamentalne znaczenie nie tylko dla komentowanego wyroku NSA, ale również dla toczącego się w Polsce od kilku lat sporu o ocenę reformy wymiaru sprawiedliwości.

Z tej perspektywy można by właściwie uznać, że ww. artykuły są jedną z wielu wypowiedzi w tej niezwykle ważnej dyskusji, tyle że wiele stawianych przez Niego pytań i podnoszonych dylematów zostało już dawno rozstrzygniętych.

Prezydent może odmówić

Autor zdaje się kwestionować prawo Prezydenta RP do merytorycznej oceny przedstawianych przez KRS kandydatów na urząd sędziego, co prowadzi go do stawiania wielu pytań (o uzasadnienie i sądową kontrolę postanowień Prezydenta RP o odmowie powołania sędziego, o relacje między KRS a Prezydentem w procedurze powołaniowej, w szczególności czy postępowania tych organów się dublują) i konkluzji: „Tak ukształtowana prerogatywa Prezydenta RP, jaką w formie i treści proponują sędziowie NSA, niepodlegająca jakiejkolwiek kontroli (…) jest nie do pogodzenia ze standardem demokratycznego państwa prawnego”. To mocna teza, kwestionująca w istocie status kompetencji prezydenckiej jako prerogatywy, co zostało rozstrzygnięte przez ustrojodawcę w art. 144 ust. 3 Konstytucji RP. Próbę publicystycznego zakwestionowania regulacji konstytucyjnej i jednoznacznego dorobku całej nowoczesnej doktryny konstytucyjnej, choć można uznać za brawurową, to przecież niekoniecznie za przekonującą.

Istotą prezydenckiej prerogatywy jest bowiem właśnie to, z czego Autor czyni zarzut sędziom NSA, tj., że nie podlega ona sądowej kontroli. Prezydencki akt powołania ma decydujące znaczenie dla uzyskania statusu sędziego. Sposób korzystania z tej prerogatywy podlega jedynie ocenie politycznej dokonywanej w akcie wyborczym (tak np. A. Rakowska, „Kontrasygnata aktów głowy państwa w wybranych państwach europejskich”, Toruń 2009, s. 11). Z kolei kwestie określenia relacji między obydwoma organami już dawno zostały ustalone i nie budzą większych kontrowersji. TK w jednym z orzeczeń wskazał, że art. 179 Konstytucji RP jest „normą kompletną (…) w zakresie powoływania sędziów, gdyż zostały w niej uregulowane wszystkie niezbędne elementy procedury nominacyjnej” (wyrok TK z 5 czerwca 2012 r., K 18/09).

W konsekwencji Prezydent RP nie może powołać na urząd sędziego osoby niewskazanej we wniosku KRS (zob. P. Kuczma, „Kompetencje nominacyjne Prezydenta RP wobec sędziów”, Zeszyty Naukowe DWSPiT 2011 nr 4, s. 193), ale może odmówić powołania osoby proponowanej przez KRS. Udział Prezydenta RP w tej procedurze nie sprowadza się bowiem do potwierdzenia decyzji podjętej „gdzie indziej” (zob. L. Garlicki, „Komentarz do art. 179 Konstytucji RP”, Warszawa 2005), nie ma też charakteru symbolicznego (wyrok TK z 8 maja 2012 r., K 7/10). Jest aktem władczym, który stanowi przejaw wzajemnego oddziaływania i hamowania władz (M. Safjan, L. Bosek, „Komentarz do Konstytucji RP”, Warszawa 2016, s. 1045).

Akt powołania sędziego jest więc czynnością dyskrecjonalną, która nie podlega kontroli sądowej, w tym sądowoadministracyjnej (wyrok SN z 10 czerwca 2009 r., III KRS 9/08; M. Dobrowolski, glosa do postanowienia NSA z 5 lutego 2020 r., I OSK 1394/18, i cytowane tam postanowienia NSA, PiP 2021, nr 9, przypis 12). Zresztą, wszystkie te kwestie można odnaleźć w krytykowanym przez Autora wyroku NSA („w ramach kompetencji Prezydenta RP z art. 179 Konstytucji RP mieści się uprawnienie do odmowy uwzględnienia wniosku KRS” – z powołaniem postanowień NSA z 7 grudnia 2017 r., I OSK 858/17 oraz z 26 października 2019 r., I OZ 550/19 – zatem, podkreśla sąd, „w procedurze nominacyjnej sędziów Prezydent RP nie pełni jedynie roli zatwierdzającej”).

Podobnie teza wskazująca, że sędziowskiej części składu KRS „nie można odwołać przed upływem czteroletniej kadencji”, prowadzi Autora do prostego wniosku – zarówno ich odwołanie, jak i „powołanie w to miejsce nowych członków-sędziów KRS” oznacza „złamanie konstytucji”. W rezultacie obecna KRS w tym ujęciu „nie ma konstytucyjnego mandatu do pełnienia swoich funkcji”, a zatem nie ma też konstytucyjnych kompetencji „do skutecznego wnoszenia o powołanie sędziego”.

A dalej, jak mówił klasyk, już z górki: „sposób ukonstytuowania się nowej KRS oraz sposób powołania jej sędziowskiego składu” doprowadził w „wymiarze systemowym” do „uzależnienia władzy sądowniczej od aktualnie sprawującej władzę większości politycznej”, a taka KRS „nie gwarantuje prawidłowego egzekwowania zasady trójpodziału władzy wyrażonej w art. 10 Konstytucji RP, zwłaszcza w relacjach innych władz do władzy sądowniczej”.

Przy czym zdaniem prof. Gomułowicza wszystko to „powinno być oczywistością”. Otóż nie jest! W doktrynie prawa wskazywano bowiem, że możliwości odwołania członka KRS przed upływem kadencji nie kłóciłyby się z charakterem tego organu (L. Garlicki, Komentarz do art. 187, Warszawa 2005) oraz że w konstytucji nie można znaleźć podstawy do sformułowania zakazu ustawowego określania zasad ich odwołania (B. Banaszak, „Komentarz do art. 187”, Warszawa 2009). Również TK dopuszczał możliwość skrócenia kadencji piastunów organu władzy ze względu na „ważny interes publiczny” (wyrok TK z 18 lipca 2007 r., K 25/07). Nie jest oczywiste, czy uporządkowanie kwestii kadencji KRS stanowiło ów ważnym interes, ale nie o to chodzi, gdyż z pewnością nie było to – szczególnie ówcześnie – oczywistością. Konstatacja ta stawia więc pod znakiem zapytania tak kategoryczny sąd o złamaniu Konstytucji RP. Hipotetyczne uznanie, że do tego doszło, nie prowadzi z kolei bezwzględnie do tezy o złamaniu konstytucji poprzez powołanie nowych członków KRS. W przeciwnym razie trzeba by uznać, że wszystkie składy KRRiTV po 2006 r. naruszają konstytucję, gdyż w tym roku doszło do niezgodnego z konstytucją skrócenia kadencji członków tego organu, co stwierdził TK (wyrok z 23 marca 2006 r., K 4/06). Dalsze wnioski również nie mają bezpośredniego związku przyczynowego, bo nawet naruszenie konstytucji przy powoływaniu składu danego organu nie oznacza automatycznie „utraty mandatu do pełnienia swoich funkcji” czy konstytucyjnych kompetencji organu (aż strach pomyśleć, gdyby takie wnioskowanie zostało zastosowane do KRRiTV).

Nie wiadomo również, jak skrócenie kadencji poprzedniej KRS i wybór przez Sejm kolejnego jej składu miałby uzależniać władzę sądowniczą „od innych władz”, kiedy co najwyżej można by bronić tezy, że prowadzi to do takiego uzależnienia KRS (ale idąc tym tokiem myślenia to samo należałoby powiedzieć o obowiązujących od lat zasadach wyboru przez Sejm sędziów TK).

Prawda jest droższa

Dla Profesora Andrzeja Gomułowicza wszystko jest jednak oczywistością. Dla NSA wydającego krytykowany wyrok – nie! Po wszechstronnym przeanalizowaniu dotychczasowego orzecznictwa (tak sądów polskich, jak i TSUE i ETPC) próbuje on ważyć racje i umiejscowić się między Scyllą i Charybdą. Ostateczny rezultat tych wysiłków nie musi wszystkich zadowalać. Ich krytyka powinna się jednak opierać na gruntownym zbadaniu problematyki. Bez tego bowiem nie ma szans na zbliżenie się do prawdy, do której odwołuje się prof. A. Gomułowicz, przywołując maksymę Arystotelesa (Amicus Plato, sed magis amica veritas).

Autor jest sędzią SN w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych

Opublikowane w „Rzeczpospolitej” artykuły prof. Andrzeja Gomułowicza („Uprawnienie prezydenta”, „Rysa na uprawnieniach Temidy cz. I” oraz „Prawna proteza Temidy” z 1 oraz 8 lutego) są w istocie glosą do wyroku NSA (III FSK 3626/21) odnoszącego się do powołań sędziowskich (asesorskich) z udziałem obecnej KRS. Glosą napisaną w formie publicystyki prawniczej połączonej z wykładem prawa konstytucyjnego, którego precyzja pozostawia wiele do życzenia. Być może właśnie ta swoista hybrydowość powoduje, że z jednej strony stawia się w nich liczne tezy nader swobodnie, co czyni je bardziej zbiorem refleksji luźno zainspirowanych wyrokiem NSA niż spójnym prawniczo wywodem, a z drugiej strony niektóre tezy wydają się rozbudowane ponad miarę.

Pozostało 93% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Szef stajni Augiasza
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Premier, komuna, prezes Manowska i elegancja słów
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Konstytucyjne credo zamiast czynnego żalu
Rzecz o prawie
Witold Daniłowicz: Myśliwi nie grasują. Wykonują zlecenia państwa
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Wybory okazją do zmian