Jak podał w piątek GUS, przeciętne zatrudnienie (tzn. przeliczone na pełne etaty) w sektorze przedsiębiorstw, który obejmuje firmy z co najmniej 10 pracownikami, wzrosło w marcu o 0,5 proc. rok do roku po zwyżce o 0,8 proc. w lutym. Ten ostatni wynik był dużym rozczarowaniem, bo ekonomiści przeciętnie spodziewali się wtedy zwyżki zatrudnienia o 0,8 proc. W odniesieniu do marca byli już ostrożniejsi. Szacowali przeciętnie, że wzrost zatrudnienia zwolnił do 0,6 proc. Rzeczywistość okazała się jeszcze gorsza.
W stosunku do lutego przeciętne zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw zmalało o 9 tys. etatów. To niewiele zważywszy na to, że liczba etatów wynosi tam ponad 6,5 mln. Ale marzec zwykle przynosił wzrost zatrudnienia. Od 2010 r. GUS tylko raz odnotował w tym miesiącu większy spadek niż w br.: w naznaczonym pandemią Covid-19 2020 r. Co więcej, GUS w komunikacie napisał, że spadek zatrudnienia był też wynikiem zwolnień w firmach, a nie tylko tego, że nie zastępowały one odchodzących pracowników.
Czytaj więcej
Rynek pracy jest rozgrzany, stopa bezrobocia historycznie niska, a mimo to konsumpcję czeka największe załamanie od dekad. Inwestycje, które zwykle są pierwszą ofiarą spowolnienia, solidnie rosną. Koniunkturę w gospodarce determinuje inflacja, choć zwykle jest ona odzwierciedleniem koniunktury.
Mniejsze zapotrzebowanie na pracowników mogło się przyczynić do wyhamowania wzrostu płac. Przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw zwiększyło się w marcu o 12,6 proc. rok do roku, do 7508 zł brutto, po zwyżce o 13,6 proc. w lutym. To wynik tylko minimalnie wyższy niż szacowali przeciętnie ankietowani przez „Parkiet” ekonomiści (12,5 proc.). Tymczasem w poprzednich dwóch miesiącach wzrost płac mocno ekonomistów zaskakiwał.
Marcowa zwyżka wynagrodzeń, pomijając grudzień (wtedy firmy zahamowały podwyżki m.in. w oczekiwaniu na wzrost płacy minimalnej od stycznia), była najmniejsza od lutego 2022 r. Była też poniżej średniej dynamiki wynagrodzeń w całym 2022 r. (12,9 proc.).