„Mam 25 lat i zabiłam 309 faszystowskich najeźdźców. Czy nie sądzicie, panowie, że zbyt długo chowacie się za moimi plecami?” - powiedziała we wrześniu 1942 roku w Waszyngtonie Ludmiła Pawliczenko otoczona przez amerykańskich dziennikarzy. Wysłana przez Moskwę za ocean najskuteczniejsza radziecka snajperka namawiała wówczas w USA do otwarcia drugiego frontu. Została ciepło przyjęta w Białym Domu, zaprzyjaźniła się z Eleanor Roosevelt. Była Ukrainką, pochodziła z Białej Cerkwi. W 2015 roku powstał o niej nawet ukraińsko-rosyjski film fabularny „Bitwa o Sewastopol” (pokazywano go również w Polsce), którego produkcja rozpoczęła się przed aneksją Krymu. Mimo to, film pojawił się także w ukraińskich kinach. Tylko pod inną nazwą – „Niezłomna”.
Pomoc USA będzie, ale nie wiadomo kiedy
Dlaczego dzisiaj u boku prezydenta Joe Bidena nie widzimy niezłomnych ukraińskich bohaterów od dwóch lat powstrzymujących rosyjskiego agresora? Dlaczego nie otaczają ich tłumy amerykańskich dziennikarzy? Przecież od lutego 2022 roku słyszymy, że to największy konflikt na świecie od czasów II wojny światowej, że stawką tej wojny jest przyszłość nie tylko Ukrainy, ale i całej Europy. Słyszymy też niekończące się deklaracje zachodnich polityków mówiących o potrzebie zatrzymania Putina. Z deklaracji tych niewiele jednak wynika czynów i wtorkowe spotkanie prezydenta Wołodymyra Zełenskiego z Joe Bidenem w Białym Domu najlepiej to obrazuje.
Czytaj więcej
Ok. 3 w nocy czasu lokalnego Rosjanie przeprowadzili atak rakietowy na Kijów. W kierunku ukraińskiej stolicy wystrzelone zostały prawdopodobnie pociski balistyczne - informuje Kijowska Miejska Administracja Wojskowa.
Ukraiński prezydent wraca zza oceanu w zasadzie z niczym, jeżeli nie liczyć wartego 200 mln dolarów pakietu pomocowego w postaci pomocy wojskowej. To nic w porównaniu z zamrożonym przez Kongres pakietem pomocy w wysokości ponad 61 mld dolarów, z czego prawie 12 mld miało bezpośrednio trafić do ukraińskiego budżetu. Zełenski nie przekonał senatorów, a przewodniczący Izby Reprezentantów Mike Johnson nawet nie raczył pojawić się przed kamerami w towarzystwie ukraińskiego przywódcy. Czy zdaje sobie sprawę z tego, że to m.in. od blokowanej przez Kongres pomocy zależy to czy w przyszłym roku Ukraina będzie miała z czego wypłacać emerytury, wynagrodzenia pracowników budżetówki, zasiłki weteranom? Pewnie tak, ale ważniejsze, jak sugerował, są granice USA.
Zachód wycenia suwerenność Ukrainy
Minęły niespełna dwa lata wojny, a dyskusja o sensowności dalszej pomocy Ukrainie w USA już trwa. Jeszcze nie rządzi Donald Trump, a Ukraińcy już nie mają czym załatać przyszłorocznej dziury, która wynosi połowę rocznego budżetu kraju. A jeżeli ta wojna potrwa kolejne dwa, trzy lub pięć lat? A jeżeli amerykańska pomoc finansowa dla Kijowa zostanie całkowicie wstrzymana?