Forest Stewardship Council, organizacja zajmująca się wydawaniem certyfikatów FSC, świadczących o zrównoważonym i etycznym pochodzeniu produktów drzewnych zdecydowała o tym, że nie przedłuży certyfikacji grupy Korindo. Korindo to koreański gigant oleju palmowego, którego plantacje zajmują dziesiątki tysięcy hektarów. W Papui (w części należącej do Indonezji) firma wykarczowała 60 tysięcy hektarów lasów tropikalnych pod uprawę palm dających olej palmowy. Dla porównania, Warszawa ma powierzchnię 51 720 hektarów.
Właśnie te lasy mają stanowić problem. Raport FSC z 2018 roku, do którego dotarło BBC, dowodzi, że koreańska firma zniszczyła pod plantacje 30 tysięcy hektarów lasu znajdującego się pod ochroną. Według raportu koncern miał również łamać przy tym prawa człowieka dla własnej korzyści. Niszczenie lasów deszczowych miało polegać między innymi na celowych podpaleniach.
Raport, który nigdy nie został opublikowany przez FSC, dał początek próbom poprawy sytuacji. Korindo i FSC miały współpracować w celu rozwiązania problemów społecznych i ekologicznych, a FSC jeszcze pod koniec zeszłego roku twierdziło, że „nie wyda” Korindo. Jednak w tym roku sytuacja najwyraźniej uległa zmianie.
- Nie byliśmy w stanie zweryfikować poprawy – mówił cytowany przez BBC Kim Carstensen, dyrektor generalny FSC.
Zdaniem szefa FSC decyzja o wycofaniu certyfikacji Korindo, ma dać „jasność” i „powiew świeżego powietrza” na czas, w którym firma będzie kontynuować wysiłki na rzecz poprawy. Z kolei Korindo twierdzi, że jest „zszokowana decyzją FSC”, gdyż postępowała zgodnie z „mapą drogową ulepszeń”. Firma zapowiedziała, że „pozostanie zaangażowana w zrównoważony rozwój i prawa człowieka”.