Według informacji ze środy po południu fala powodziowa ma dotrzeć do Wrocławia w czwartek. To punkt odniesienia dla wszystkich podwrocławskich miejscowości, leżących w dół lub w górę kilku rzek przepływających przez miasto, bo to nie tylko Odra, ale też Ślęża, Bystrzyca, Oława i Widawa.
Na ten moment jesteśmy spokojni – mówi nam Ireneusz Kucharski, dyrektor administracyjny Ogrodnictwo Siechnice, Grupa Citonex. Podczas powodzi tysiąclecia w 1997 r. całe Siechnice były pod wodą, która mocno zaszkodziła temu dużemu producentowi warzyw, głównemu dostawcy pomidorów dla Wrocławia.
Czytaj więcej
Odbudowa po powodzi będzie kosztować budżet w tym roku 0,5 proc. PKB – mówią eksperci.
– Faktycznie w 1997 r. mocno ucierpieliśmy, ale sytuacja się zmieniła, są nowe silne wały. Dziś raczej udzielamy pomocy, w uzgodnieniu z burmistrzem Siechnic, który dowodzi sztabem kryzysowym. Pomagamy okolicznym miejscowościom, bardziej narażonym na wodę, dowozimy żywność czy wodę – mówi Ireneusz Kucharski.
Niepewność przed czwartkiem
Pod Wrocławiem zainwestowało wiele międzynarodowych koncernów, także spożywczych, jak Mondelez, ale też Nestle Purina czy Sonko. Swoje centrum logistyczne ma tam Żabka, a po drugiej stronie Wrocławia, w Środzie Śląskiej, chipsy marki Lay’s na 20 rynków produkuje koncern Pepsi. Z innych branż wielką wodą zaniepokojone są takie globalne koncerny, jak Amazon, LG czy Bosch, które mają w okolicy swoje zakłady produkcyjne. W jednej z firm słyszymy, że spotkania zespołów kryzysowych związanych z powodzią trwają właściwie cały dzień.