W odpowiedzi na mój artykuł pt. „Ekorolnictwo nie uratuje planety” ukazała się polemika Ewy Smuk-Stratenwerth, która zarzuca mi nierzetelność i tendencyjność w tekście. Czytając każde kolejne zdanie, miałem nadzieję, że dobrnę do choć jednego argumentu za rolnictwem ekologicznym, ale tak się nie stało.
Ezoteryka i pseudonauka jako podstawy rolnictwa ekologicznego
Pani Ewa Smuk-Stratenwerth „przeciera oczy ze zdumienia” i „nie zdziwiłaby się, gdyby ten artykuł został opublikowany przez jakiś tabloid”. Oburzeniom nie było końca: „lektura tak nierzetelnej publicystyki na łamach »Plusa Minusa« była dla mnie przykra i bolesna” – pisze autorka. Chwytów erystycznych też nie zabrakło: mój styl argumentacji Pani Ewie Smuk-Stratenwerth „przypomina ten, który cechuje niedawno wyemitowany w Telewizji Republika” film. Ale czy w polemicznym tekście jest cokolwiek, co przeczyłoby zaprezentowanym przeze mnie dowodom i logicznym wnioskom przeciwko rolnictwu ekologicznemu?
„Sakowski miesza pojęcia rolnictwo biodynamiczne i ekologiczne, traktując je jako synonimy” – stwierdza autorka. Błędnie. W moim artykule wyjaśniłem, w jaki sposób rolnictwo zwane dzisiaj ekologicznym, bio lub organicznym wyrosło z praktyk biodynamicznych. Nie są one tożsame, ale mają ze sobą wiele wspólnego, a rolnicy ekologiczni część pomysłów biodynamicznych stosują do dziś. Niektóre obligatoryjnie, inne – jak korzystanie z bydlęcych rogów – są jedynie zalecane. Jeśli chodzi o mieszanie pojęć, pani Ewa Smuk-Stratenwerth przedstawia siebie jako ekolożkę, a o rolnictwie ekologicznym mówi po prostu jako o „ekologii”: „Owszem, w ekologii zaleca się w pierwszej kolejności…”. Tymczasem ekologia to dziedzina biologii, zajmująca się badaniem interakcji między organizmami i środowiskiem. Ekologia bada np. relację drapieżnictwa wilków, rozmnażania grzybów na określonym terenie, wpływ ocieplającego się klimatu na populacje chrząszczy, częstość występowania danych pasożytów w organizmach ich ofiar itd. Bycie rolnikiem rolnictwa ekologicznego nie oznacza bycia ekologiem, a rolnictwo ekologiczne nie jest tożsame z ekologią.
Czytaj więcej
Szanujmy trud i wysiłek tych, którzy poświęcają życie, by wytwarzać żywność wysokiej jakości w sposób nieszkodzący przyrodzie – ekolożka polemizuje z Łukaszem Sakowskim.
Ewa Smuk-Stratenwerth odwołuje się dalej do zasad rolnictwa ekologicznego wypracowanych przez Unię Europejską, co ma negować sekwencję mojej argumentacji. Nie podaje jednak żadnych konkretnych przykładów ani dowodów. Przede wszystkim pomija kluczowy fakt, o którym pisałem w krytykowanym przez nią tekście: że zasady unijne, dotyczące ekorolnictwa, zostały wypracowane w znacznej mierze przy współudziale Soil Association. Organizacji o korzeniach ezoterycznych, pseudonaukowych i homeopatycznych, widocznych w obowiązujących praktykach rolnictwa bio. A kiedy autorka polemiki krytykuje mnie za przytoczenie ezoterycznych poglądów jednego z twórców rolnictwa ekologicznego, twierdzi, że „Owszem, twórca rolnictwa biodynamicznego był ezoterykiem i mówił o roli Księżyca, ale nie w tym kontekście”. A w jakim, w takim razie, kontekście? Tego niestety z tekstu pani Ewy Smuk-Stratenwerth się już nie dowiemy.