Polityka wróciła do Sejmu. I zaczęło się od mocnego akcentu. W środę rano prezes NIK Marian Banaś przedstawił informację o działaniach instytucji publicznych w związku z tzw. wyborami kopertowymi z maja ubiegłego roku. Banaś zreferował najważniejsze ustalenia kontroli NIK i powtórzył, że zdaniem Izby premier Mateusz Morawiecki przekroczył swoje uprawnienia, a szef KPRM Michał Dworczyk nie dopełnił obowiązków. Powtórzył też, że działania ministrów Jacka Sasina oraz Mariusza Kamińskiego doprowadziły do „powstania szkody finansowej w wielkich rozmiarach".
Politycy PiS, gdy tylko prezes NIK pojawił się na sejmowej trybunie, opuścili salę, a poseł wygłaszający stanowisko klubu miał trudności z czytaniem z kartki. Na sali nie było też premiera Mateusza Morawieckiego. Ale opozycja – z inicjatywy PSL–Koalicji Polskiej – szykuje plan, który miałby sprawić, że reguły debat w Sejmie będą wyglądać inaczej. Do tego potrzebna jest sejmowa większość. Opozycja w kuluarach Sejmu spogląda więc na Pawła Kukiza i jego posłów.
Banaś o Funduszu Sprawiedliwości
Politycy opozycji mocno krytykowali nieobecność kluczowych postaci z PiS. – Da się z tego miejsca premiera w Sejmie uciec na te kilka godzin i nie przyjść na debatę, ale z sali sądowej uciec się nie da – powiedział poseł Platformy Sławomir Nitras. Krzysztof Paszyk z PSL zapowiedział, że historia wyborów kopertowych zostanie „rozliczona", i to bardzo dokładnie. – Komisja śledcza zbada to wówczas do szpiku kości – zapowiedział Paszyk.
Opozycja – od Konfederacji, przez Lewicę, po Porozumienie Jarosława Gowina – była dość zgodna w krytyce postawy rządu oraz PiS, zarówno jeśli chodzi o sam przebieg debaty, jak i o wnioski, które przedstawił prezes Banaś. Do debaty kilka godzin później odniósł się rzecznik rządu. – My od samego początku odnosiliśmy się do tego, co od samego początku mówił pan prezes Banaś, i pisemnie, i publicznie. Prezes Banaś podnosi te same argumenty, nie mamy nic więcej do dodania – mówił.
Czytaj więcej
NIK negatywnie oceniła proces przygotowania wyborów powszechnych na prezydenta RP z wykorzystaniem głosowania korespondencyjnego. Ocena ta nie odnosiła się do samej celowości przeprowadzenia wyborów - mówił w Sejmie prezes NIK Marian Banaś.