W grudniu ubiegłego roku Evan Jacoby, dziennikarz kanadyjsko-amerykańskiego magazynu „Vice", przeprowadził ryzykowny eksperyment – zlecił wykonanie pornograficznego filmu ze swoim udziałem. Istota eksperymentu polegała jednak na tym, że Jacoby nie zagrał w takim filmie. Znalazł za to twórcę, który za jedyne 30 dolarów połączył jego twarz z ciałem aktora istniejącego filmu porno.
Deepfake – technika nakładania obrazu twarzy ludzkiej na dowolny inny obraz – jest co prawda powszechnie potępiany, ale nietrudno znaleźć stronę internetową z ofertami takich praktyk. „15-sekundowy film na Instagramie ma 450 klatek, co wystarcza do stworzenia zbioru danych o fizjonomii, czyli »zestawu twarzy«" – pisze Jacoby. „Taki zestaw wystarczy do wytrenowania odpowiedniego algorytmu w celu dodania własnej twarzy do innego ciała".
Czy na pewno własnej? Nikt nie pytał Jacoby'ego, czy twarz, którą przesłał, należy do niego. „Innymi słowy" – konkluduje dziennikarz – „jeśli opublikujesz film z twarzą na portalach społecznościowych i komuś uda się ten film zapisać, teoretycznie może zapłacić za to, abyś pojawił się w jakimkolwiek innym filmie, w jakimkolwiek innym ciele". Przerażające? Owszem. A coraz powszechniejszy pornograficzny deepfake to tylko jeden spektakularny i niebezpieczny efekt połączenia dwóch jednocześnie występujących zjawisk: błyskawicznego postępu technicznego i drastycznego ułatwienia dostępu do treści porno.
Milion młodych ogląda
O innych efektach i ich skali napisano już całe tomy. Zacznijmy od skali. Liczba oglądających pornografię rośnie z roku na rok w ogromnym tempie. W 2019 r. jeden z wiodących portali pornograficznych, Pornhub, odnotował 42 mld wizyt, czyli 115 mln dziennie. Dla porównania, w 2018 r. było to 33,5 mld wizyt, a w 2017 r. – „jedynie" 28,5 mld. Skala jest więc ogromna, a to ma istotne znaczenie. „Wraz ze zmianą skali rzeczy nie tylko rosną, ale też się zmieniają. Przykład Nassima Taleba: gdyby niektóre insekty powiększyć do rozmiarów człowieka, zginęłyby, bo zapadłaby się im część aparatu oddechowego. Tu skala uśmierca" – mówiła w wywiadzie dla „Nowej Konfederacji" doktor filozofii na Boston University Karolina Lewestam. „Radykalna dostępność pornografii to rzecz stosunkowo nowa i może mieć skutki, o jakich nie śniło się kiedyś oglądającym sprośne ryciny kupcom" – konkluduje Lewestam.