Jednocześnie nie jest to historia napisana z pozycji historyka faktografa. Autor oprócz szczegółowej wiedzy daje nam coś więcej – wgląd za drzwi wypełnionych emocjami gabinetów, w których odbywa się prawdziwy dramat polityczny. Bohaterami są nietuzinkowi uczestnicy historii, na czele z prawdziwym mężem stanu – prezydentem Czechosłowacji Edvardem Benešem. Wszyscy oni muszą sobie odpowiedzieć na pytania: Jak państwo, które jeszcze na dobre nie okrzepło po odzyskaniu niepodległości, ma przetrwać pomiędzy niezaspokojonymi mocarstwami? Jaką taktykę obrać i komu wierzyć w czasach, kiedy historia znów, zaledwie po 20 latach, gwałtownie przyspiesza? Ten polityczny thriller, który z reporterskim zacięciem opisuje autor, rozgrywa się pomiędzy Londynem, Paryżem, Berlinem i praskimi Hradczanami.
Mocnym punktem książki jest styl, ale także niezwykła wielowątkowość. To dzięki niej widzimy, jak hegemoni za zamkniętymi drzwiami rysują nowe linie graniczne. Przedstawienie sprawy jako zwyczajnej zdrady Czechosłowaków przez Zachód byłoby zbyt proste. Już bowiem w latach 30. XX wieku medialni baronowie kierujący opinią publiczną potrafili znakomicie rozpoznać własne interesy i manipulować świadomością masowego odbiorcy. Grali przy tym na szowinizmie zachodnich społeczeństw, które często tereny na wschód od Niemiec i Austrii postrzegały jak ziemie niczyje. Medialna i biznesowa śmietanka z powodzeniem wywierała nacisk na prezydenta Francji Édouarda Daladiera i premiera Wielkiej Brytanii Neville'a Chamberlaina, aby ustąpili żądaniom Hitlera i nie narażali interesów swoich krajów dla nieistotnego z punktu widzenia Zachodu państwa.
Autor przekonuje, że w 1939 r. nazistowski przywódca z maniakalną zaciętością dążył do wojny. Czechosłowacja miała być jego pierwszą ofiarą, na którą spadnie żelazna pięść armii III Rzeszy. Jednak zagadką pozostawało, czy opór tego wielokrotnie słabszego od Niemiec państwa sprawi, że do wojny uda się wciągnąć kraje Zachodu i powstrzymać Hitlera. A może odrzucając kategorycznie żądania Rzeszy i broniąc się do ostatniego żołnierza, Czechosłowacja – przy biernej postawie sojuszników – skaże naród na śmierć? Beneš ostateczne zadecydował o oddaniu niemal 40 proc. terytorium państwa tylko po to, aby zachować tkankę społeczną ważniejszą dla niego niż okrojone państwo.
Polskie elity nie tylko przyglądały się efektom tej rozgrywki, ale pośrednio w 1938 r. przyłożyły do niej rękę, zajmując Zaolzie. Narodowe stereotypy, co opisuje prof. Majewski, odgrywały w tym jakże krótkowzrocznym działaniu niezwykle istotną rolę. To kolejny asumpt do snucia także współczesnych analiz politycznych.