To co prawda pozycja wznowiona, acz do czasu drugiego wydania praktycznie nie do zdobycia, biały kruk. Teraz została wzbogacona o dodatkowe źródła, konteksty oraz osobiste refleksje autorki, która kilkoma zdaniami potrafi odmalować klimat tej dziwnej, przejściowej epoki między renesansem a barokiem, w której żył jej bohater.




To sążnista, rzetelna monografia, a jednocześnie napisana ze swadą panorama epoki, która mimo tych pięciuset stron nie przytłacza czytelnika. Przenikliwość autorki w kreślonych portretach ówczesnych tuzów kultury, zepsutych bogaczy i okrutnych książąt kochających piękno to rzecz dla tego typu literatury wyjątkowa. „Autentyczna miłość do sztuki i piękna, pojmowanego jako splendor, okazałość i przepych, była niezwykle istotną cechą charakteru księcia Vincenza, można ją zresztą uznać za uwzniośloną, wysublimowaną znacznie potrzebę przyjemności, która zdominowała bez reszty jego osobowość" – pisze autorka o jednym z mecenasów genialnego kompozytora.

Chromatyka, seksta czy tonacje krzyżykowe – naturalnie, mnóstwo tu fachowej terminologii, która przy pierwszym kartkowaniu może zniechęcić.

Spieszę wyjaśnić, że piszący te słowa nie zna nut, odbiera muzykę wyłącznie emocjami, wszelkie warsztatowe kwestie są mu obce, a mimo to nie odpadł po drodze. Bo książka muzykolog dr Ewy Obniskiej to dzieło, które potrafi rozbujać wyobraźnię, także tę niemuzyczną.