Okres pandemii poświęciłem na nadrabianie zaległości. Zorientowałem się, jak mało wiem o twórczości Kazimierza Kutza, obejrzałem więc „Nikt nie woła", a następnie „Tarpany" i „Ludzi z pociągu". Kutz poruszał temat przesiedleń, który jest mi szczególnie bliski, bo część mojej rodziny została po wojnie przesiedlona do Wrocławia z okolic Tarnopola.
Z nowych, komercyjnych rzeczy, obejrzałem serial z Michaelem Douglasem „The Kominsky Method", gdzie starszy, niespełniony aktor mierzy się z trudami obecnej rzeczywistości. Świetna komedia, w stylu Monty Pythona, ale przede wszystkim to opowieść o starości i jestem przekonany, że trafi do każdego.
Pandemia utrudnia oglądanie spektakli, ale niedawno udało mi się zobaczyć „Kruma" Krzysztofa Warlikowskiego, gdzie ukazano toksyczną relację matki i syna. Odczuwalna jest tęsknota za ojcem, a świat głównego bohatera rozpada się na kawałki. Spektakl jest dość nowatorski ze względu na strukturę opowiadania jak i wprowadzenie kamery. Jednak najbardziej poruszyła mnie ostatnio sztuka „Cząstki kobiety" w reżyserii Kornéla Mundruczó. To świetnie opowiedziana historia rodzinna, gdzie matka poważnie choruje, a z czasem wychodzą na jaw tajemnice jej córek. Spektakl jest perfekcyjnie zainscenizowany oraz wiarygodny psychologicznie. Tu również zmyślnie została wprowadzona kamera. I choć multimedia w teatrze są często nadużywane, to u Mundruczó jest to strzał w dziesiątkę.
Szukam książek, które wzbogacą mój aktorski warsztat, ale sięgam też chętnie po reportaże o Bliskim Wschodzie i o tamtejszych konfliktach. Świetna była książka Benjamina Halla „ISIS: Państwo Islamskie. Brutalne początki armii terrorystów". Czytamy w niej m.in. o tym, jak członkowie ISIS korzystają z internetu, aby werbować nowych żołnierzy. Fascynująca była również książka psychologiczna „Synowie i ojcowie. Tęsknota za nieobecnym ojcem" Lothara Schona. Niemiecki psycholog pokazał odwieczny problem relacji syna z ojcem, powracającą praprzyczynę wielu konfliktów z dramatu współczesnego i klasycznego. O tym jest „Król Edyp" Sofoklesa czy „Hamlet" Szekspira. Jest to również ciekawe w kontekście budowania psychologii postaci przez aktora – poszukiwania jej motywacji, pragnień i konfliktów.
Uwielbiam filmy muzyczne Mela Brooksa (np. „Producenci"), piosenki są tam fantastyczne. A na naszym podwórku odkryłem ostatnio duet Kwiat Jabłoni oraz Ralpha Kamińskiego. Słucham też przedwojennych piosenek, ostatnio powracam do utworu „Nic o Tobie nie wiem". Chciałbym zrobić kiedyś recital z muzyką z tamtego okresu. Kto wie? Może jak pandemia się uspokoi.