Urwany film George'a Besta

Dziesięć lat temu zmarł George Best, północnoirlandzki piłkarz, który rozgrywał fantastyczne mecze w przerwach balu, jakim było jego życie.

Aktualizacja: 28.11.2015 12:26 Publikacja: 27.11.2015 00:54

Urwany film George'a Besta

Foto: materiały prasowe

Na szczyt dotarł jakby od niechcenia, tanecznym krokiem, w przeciwieństwie do dzisiejszych gwiazd, opętanych reżimem treningowym i dążeniem do doskonałości. Cytaty z Besta wszyscy znają na pamięć: „W 1969 roku rzuciłem alkohol i kobiety. To było najgorsze 20 minut mojego życia", albo ten, nieodłącznie kojarzony z enfant terrible wyspiarskiej piłki: „Mnóstwo pieniędzy wydałem na wódę, dziewczyny i szybkie samochody. Resztę po prostu przepuściłem".

Pod koniec życia George Best cierpiał na marskość wątroby. W 2000 roku poszedł na kolejny odwyk – został zamknięty w szpitalu w Chelsea. W tym czasie napisał autobiografię, która właśnie wyszła w Polsce nakładem wydawnictwa SQN. Książka zaczyna się od dramatycznego przyznania się przed samym sobą do alkoholizmu. Rozdział kończy się wyznaniem, że przestał pić. „Ale stawiając swoje pierwsze niepewne kroki w prawdziwym życiu, czując się, jakbym miał 100 lat, nie mogłem przysiąc, że skończyłem z piciem raz na zawsze. I mimo że upłynęło 12 miesięcy, wciąż nie mogę".

Przynajmniej się nie oszukiwał. Na początku co trzy miesiące wstrzykiwano mu do żołądka kolejną dawkę leków, które nie pozwalały mu tykać alkoholu. Ale znów zaczął pić. W 2002 roku musiał przejść przeszczep wątroby. Z nowym organem pił dalej. W Wielkiej Brytanii rozpętała się przy tej okazji debata, czy alkoholicy, ludzie, którzy sami niszczą swoje ciało, mogą korzystać z organów dawców. Czy nie jest to niemoralne marnowanie wielkiego daru ratującego życie?

Nie umierajcie tak jak ja

Z nową wątrobą Best przeżył zaledwie trzy lata. W październiku 2005 roku trafił do szpitala w Londynie i już z niego nie wyszedł. Silne leki, które brał, by przeszczep nie został odrzucony, zniszczyły jego układ odpornościowy. Alkohol także w tej sytuacji nie pomagał. 20 listopada na wyraźną prośbę samego legendarnego piłkarza angielski tabloid „News of the World" opublikował zdjęcie wychudzonego, poranionego i żółtego (żółtaczka jest jednym z objawów marskości wątroby) Besta leżącego w szpitalnym łóżku, podłączonego do kroplówek i innej aparatury medycznej. „Nie umierajcie tak jak ja" – brzmiał wypisany wielkimi literami tytuł. Pięć dni później – 25 listopada 2005 roku – 59-letni piłkarz zmarł.

W kondukcie żałobnym w Belfaście szło 100 tysięcy ludzi. Syna żegnał między innymi 87-letni ojciec Dickie. Matka Ann nie doczekała. Zmarła w 1978 roku – też jako alkoholiczka. BBC nakręciła fabularyzowany film dokumentalny o Ann Best zatytułowany „Matka swojego syna".

George miał 17 lat, gdy w sezonie 1963/1964 zaczął regularnie grać w Manchesterze United. Dwa lata wcześniej poszukiwacz talentów z Belfastu Bob Bishop nadał telegram do trenera Mata Busby'ego: „Wydaje mi się, że znalazłem dla ciebie geniusza". Best dojrzewał w drugiej drużynie, miał status amatora, pracował w porcie i trenował dwa razy w tygodniu. Gdy jednak w końcu przebił się do pierwszej drużyny, angielskie media nie miały wątpliwości, że pojawił się ktoś wyjątkowy. A gdy szybko się okazało, że ten wyglądający na nieśmiałego dzieciak z równą gracją i fantazją jak na boisku prezentuje się w nocnych lokalach Manchesteru, został okrzyknięty piątym Beatlesem.

W marcu 1963 roku The Beatles wydali swoją debiutancką płytę „Please Please Me", a w Anglii zaczęła się histeria związana z czterema muzykami z Liverpoolu, która przeszła do historii jako beatlemania. Nastolatki na ich widok wpadały w spazmy, mdlały i histerycznie piszczały. Czwórce z Liverpoolu popularnością mógł dorównać tylko piąty Beatles – ten z Manchesteru.

Best strzelał kolejne gole, ośmieszał kolejnych obrońców, a jego rodzinny dom w dzielnicy Belfastu Cregagh, położony przy Woodstock Road, przeżywał oblężenie dziennikarzy. Ann, opiekująca się trójką małych dzieci (George miał w sumie trzy siostry i brata, między rodzeństwem była duża różnica wieku), była cichą, nieśmiałą kobietą. Alkohol najpierw zaczął jej dodawać odwagi przed publicznymi występami, a następnie pomagał koić smutki, gdy czytała w prasie o kolejnych wybrykach syna. Była cichą alkoholiczką – nikt nie wiedział o jej chorobie, dopóki nie zmarła w wieku 54 lat.

Najlepszy czas w karierze Besta przyszedł w sezonie 1967/1968. Skrzydłowy z Irlandii Północnej zdobył 28 goli w lidze i został królem strzelców First Division. Manchester United co prawda nie obronił tytułu, stracił dwa punkty do lokalnego rywala – City – ale Matt Busby w końcu spełnił swoje największe marzenie: poprowadził zespół do triumfu w Pucharze Europy.  W drodze do finału Czerwone Diabły pokonały m.in. Górnika Zabrze, a w najważniejszym meczu w historii klubu okazały się lepsze (po dogrywce) od Benfiki Lizbona z Eusebio na czele, zwyciężając 4:1.

Puchar Europy dla United to nie było zwykłe trofeum. Zwycięstwo na Wembley nastąpiło po dziesięciu latach od wypadku lotniczego w Monachium, podczas którego zginęło ośmiu piłkarzy United, a dwóch kolejnych odniosło na tyle poważne obrażenia, że już nie wróciło do futbolu. Wypadek przeżyli Busby i Bobby Charlton, którego dwa gole przeciwko Benfice przyczyniły się do zwycięstwa w finale. Za najlepszego zawodnika wieczoru uznano jednak Besta, który strzelił bramkę w dogrywce.

Z brutalną szczerością przyznaje on w autobiografii, że ostatnią rzeczą, jaką pamięta z tamtego wieczoru, jest to, jak paraduje po boisku w białej koszulce Benfiki, na którą wymienił się z jednym z rywali, i czuje się jak król świata. Resztę spowija gęsta mgła. Tak się upił, że nie pamięta ani tego, jak opuścił stadion, ani oficjalnej kolacji na cześć zwycięzców. Urwany film.

Best został nie tylko królem strzelców ligi: uznano go także za najlepszego zawodnika sezonu. Miał 22 lata, gdy specjaliści z „France Football" stwierdzili, że to jemu należy się Złota Piłka za 1968 rok. Został najmłodszym triumfatorem plebiscytu na najlepszego piłkarza grającego w Europie. Miał świat u stóp i wydawało się, że to początek wspaniałej kariery. Ale tak naprawdę 1968 rok okazał się początkiem jej końca. Puchar Mistrzów był ostatnim trofeum w karierze Besta.

W kulturze popularnej istnieje coś, co nazywane jest Klubem 27. To od wieku, w jakim zaskakująco wielu muzyków, artystów czy pisarzy zmarło. Odchodzili przede wszystkim z powodu nadużywania alkoholu i narkotyków. Na przełomie lat 60. i 70. po kolei w wieku 27 lat umierali: Jimi Hendrix – genialny gitarzysta i wokalista, który udusił się wymiocinami, Janis Joplin – piosenkarka, która przedawkowała heroinę, i Jim Morrison – lider zespołu The Doors. Później do Klubu 27 dołączyli Kurt Cobain z Nirvany, a ostatnio Amy Winehouse.

Piąty Beatles dożył 59 lat, ale gdy miał lat 27, przestał tak naprawdę dawać koncerty. Wcześniej już kilka razy groził, że odejdzie z United albo zakończy karierę. Mało kto jednak te deklaracje brał poważnie. Best potrafił przez kilka dni nie pojawiać się na treningach, nocą widywano go w modnych miejscach z kolejną pięknością uczepioną jego ramienia. Mimo to, gdy przychodziło do meczów, wciąż był jednym z najlepszych. Ale jak przyznaje w autobiografii, coraz trudniej było mu pogodzić ten styl życia z futbolem.

Noc z Miss Anglii

Pierwszy raz ogłosił zakończenie kariery tuż przed 26. urodzinami, podczas wakacji w Hiszpanii, które tak opisuje w swojej książce: „Wstawałem dość późno i wypijałem kilka piw z lemoniadą, żeby pozbyć się kaca. Następnie przy basenie wypijałem kolejne piwa, a przed obiadem przestawiałem się na białe wino. Wczesnym wieczorem przegryzałem kilka tapas i wypijałem kilka piw w barze obok hotelu (...). Po godzinie lub dwóch udawałem się do Puerto Banus i zabierałem się do mocnych rzeczy, głównie wódki (...). Gdy już zamykali, zamawiałem jeszcze kilka kolejek na sen i wlokłem się do łóżka. (...) Spędziłem tam kilka fajnych tygodni, pijąc i podrywając dziewczyny, ale jak większość turystów pod koniec byłem znudzony".

Jak gdyby nic się nie stało, pojawił się więc z powrotem w Manchesterze, zaczął trenować ze zdwojoną siłą i odstawił alkohol. Na chwilę. United to już nie był ten sam zespół, który podbijał Europę. Bobby Charlton rozgrywał swój ostatni sezon, Matt Busby odszedł na emeryturę. Czerwone Diabły nie były w stanie wygrać żadnego z pierwszych dziewięciu ligowych meczów. Best w takich sytuacjach znał tylko jedno rozwiązanie – pić i bawić się.

W styczniu ruszył na tournée po londyńskich klubach. Czas spędzał z Miss Anglii 1971 Carolyn Moore. Został zawieszony przez nowego trenera United Franka O'Farrella. W trakcie odbywania kary dziewczyna oskarżyła go o pobicie w klubie nocnym. Sprawę przegrał. Wrócił na chwilę na boisko, gdy nowym trenerem został Paddy Cerand. Panowie zawarli dżentelmeńską umowę – ilekroć Best opuści zajęcia, będzie je musiał odpracować wieczorem, a trener zrobi wszystko co w jego mocy, by wiadomość nie przedostała się do prasy.

Sprzedana Złota Piłka

1 stycznia 1974 roku Best rozegrał ostatni mecz w barwach Manchesteru United – była to porażka 0:3 z Queens Park Rangers. Nazajutrz znów nie pojawił się na treningu i chociaż według autobiografii zgodnie z umową te zajęcia odrobił, trzy dni później Cerand powiadomił go, że nie zagra w spotkaniu z Plymouth. To była kropla, która przepełniła czarę. Gdy piłkarze wychodzili na mecz, Best udał się do kawiarni na Old Trafford i przy filiżance herbaty (!) przesiedział całe spotkanie. Godzinę po meczu błąkał się jeszcze po pustym stadionie, aż jeden z dozorców powiedział mu, że chce zamykać. Obowiązująca przez lata wersja była taka, że Best pojawił się tuż przed meczem z Plymouth jeszcze pijany, z dziewczyną zwisającą z jego ramienia. Jak zapewnia w książce, nie ma w tym słowa prawdy.

Po rozstaniu z futbolem zajął się rozkręcaniem własnego klubu nocnego i rozkoszował się życiem byłego piłkarza. Z czołówek gazet jednak nie schodził. Miss Świata Marjorie Wallace po spędzonej z nim nocy w Londynie oskarżyła go o kradzież portfela, biżuterii i paszportu.

Wrócił na boisko w drugiej lidze angielskiej, rozegrał trzy mecze w Cork Celtic w Irlandii Północnej, występował w kilku klubach w Stanach Zjednoczonych, grał nawet w RPA i Australii. Wszędzie powtarzał się ten sam scenariusz – kibice tłumnie przychodzili obejrzeć Besta w akcji, ale w zamian dostawali karykaturę wielkiego piłkarza. No i niekończące się skandale. Z jego pobytu w drugoligowym Fulham najbardziej zapamiętano to, że razem z reprezentantami Francji w rugby ruszył na imprezę, która potrwała tydzień, choć nie znał francuskiego.

Best był dwukrotnie żonaty. Z modelką i króliczkiem „Playboya" Angie MacDoland-Janes (poznał ją, gdy występował w Los Angeles Aztecs) miał syna Caluma. W Anglii w marcu wyszła jego książka pod tytułem „Second Best". Opisuje w niej ze szczegółami trudne relacje z ojcem alkoholikiem. Natychmiast został zresztą oskarżony o brukanie legendy jednego z najsłynniejszych synów Belfastu – człowieka, którego imieniem nazwane jest lotnisko w stolicy Irlandii Północnej, murale z jego podobizną zdobią mnóstwo ścian w mieście, a bank wydał nawet banknot pięciofuntowy z wizerunkiem Besta.

Calum bronił się w wywiadzie dla Associated Press, że nie jest to książka o George'u Beście, wielkim piłkarzu, tylko opowieść o odtrąconym synu alkoholika. O dzieciaku, którego ojciec, gdy pierwszy raz wziął go na Old Trafford, tak się upił, że zostawił chłopca na stadionie samego. Calum miał wtedy 11 lat. Gdy już jako 14-latek przyjechał z wizytą do George'a do Londynu, został oskarżony przez kompletnie pijanego ojca o romans z jego ówczesną dziewczyną, późniejszą drugą żoną Alex Pursey. „Nie jesteś moim synem, nienawidzę cię" – wspomina tamtą scenę w książce Calum.

Best prowadził nocne kluby, restauracje, w chwilach trzeźwości bywał ekspertem telewizyjnym. W październiku 2003 roku był jednak w tak fatalnej sytuacji finansowej, że sprzedał na aukcji swoją Złotą Piłkę, którą 35 lat wcześniej dostał od „France Football" jako najlepszy piłkarz Europy. „On mnie inspirował, był piłkarzem podobnym do mnie. Dryblerem, który potrafił sobie poradzić w każdej sytuacji" – mówił Diego Maradona. Pele nazwał Besta najlepszym piłkarzem świata. Także Alex Ferguson twierdzi, że lepszego od Besta nie było.

Jeden z najpiękniejszych hołdów złożył mu jednak obrońca West Bromwich Albion Graham Williams. W trakcie jednego z meczów podszedł do Besta i spytał: – Czy mógłbyś stanąć przez chwilę przodem do mnie, tak żebym mógł spojrzeć ci w oczy?

– Dlaczego? – Best był zaskoczony.

– Bo jedyne, co widzę, to twoje plecy, gdy uciekasz mi przy linii bocznej – odpowiedział Williams.

Miał pieniądze, sławę, piękne kobiety, szybkie samochody i status półboga. Gdy już kończył z futbolem, kopiąc piłkę w niższych ligach, w trakcie jednej z upojnych nocy z piękną modelką zamówił do pokoju szampana. Boy hotelowy przyniósł butelkę, dwa kieliszki, piłkarz otworzył mu drzwi, a na łóżku obok nagiej piękności leżały żetony z kasyna. „Panie Best, kiedy to wszystko się tak spieprzyło?" – miał spytać chłopak.

Na szczyt dotarł jakby od niechcenia, tanecznym krokiem, w przeciwieństwie do dzisiejszych gwiazd, opętanych reżimem treningowym i dążeniem do doskonałości. Cytaty z Besta wszyscy znają na pamięć: „W 1969 roku rzuciłem alkohol i kobiety. To było najgorsze 20 minut mojego życia", albo ten, nieodłącznie kojarzony z enfant terrible wyspiarskiej piłki: „Mnóstwo pieniędzy wydałem na wódę, dziewczyny i szybkie samochody. Resztę po prostu przepuściłem".

Pod koniec życia George Best cierpiał na marskość wątroby. W 2000 roku poszedł na kolejny odwyk – został zamknięty w szpitalu w Chelsea. W tym czasie napisał autobiografię, która właśnie wyszła w Polsce nakładem wydawnictwa SQN. Książka zaczyna się od dramatycznego przyznania się przed samym sobą do alkoholizmu. Rozdział kończy się wyznaniem, że przestał pić. „Ale stawiając swoje pierwsze niepewne kroki w prawdziwym życiu, czując się, jakbym miał 100 lat, nie mogłem przysiąc, że skończyłem z piciem raz na zawsze. I mimo że upłynęło 12 miesięcy, wciąż nie mogę".

Pozostało 92% artykułu
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Polityczna bezdomność katolików
Plus Minus
„Król Warmii i Saturna” i „Przysłona”. Prześwietlona klisza pamięci
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Ryszard Ćwirlej: Odmłodziły mnie starocie
Plus Minus
Mistrzowie, którzy przyciągają tłumy. Najsłynniejsze bokserskie walki w historii
Materiał Promocyjny
Zarządzenie samochodami w firmie to złożony proces
teatr
Mięśniacy, cheerleaderki i wszyscy pozostali. Recenzja „Heathers” w Teatrze Syrena