Mariusz Cieślik: Największe patologiczne hity

Agnieszka Osiecka, Edward Stachura, Wojciech Młynarski, Jacek Kaczmarski – to ich tekstów słuchała kiedyś młoda inteligencja. Dziś słucha Cypisa, autora epokowej frazy „O żesz k…a, chyba fiknę/Jak w nochala nic nie psiknę”.

Publikacja: 30.08.2024 10:00

Mariusz Cieślik: Największe patologiczne hity

Foto: PAP/Tomasz Waszczuk

Prawdziwa poezja zawsze się obroni. Nawet w najtrudniejszych warunkach. Nawet bez muzyki, choć została napisana jako piosenka. Kto sceny z Campusu Polska nie widział, niech żałuje. Oto tłum młodych ludzi w słuchawkach skanduje podczas silent disco „J…ć PiS”, podrygując w rytm muzyki. Potem słyszymy kolejne, wykrzykiwane przez nich, w stylu „Cała Polska krzyczy dziś / J…ć PiS, j…ć PiS / W nas jest siła, w nas jest wiara / A pisowcy wyp…ć”. I absolutny szczyt wyrafinowania: „Miło to już było / Ale teraz to jest wojna / Łapy precz od naszych kobiet / Bando bogobojna”. No prawie jak „Mury” Jacka Kaczmarskiego. Słuszny bunt młodych inteligentów znalazł właściwy wyraz. Co ciekawe, w stylistyce bliskiej disco polo.

Czytaj więcej

Mariusz Cieślik: Dziennikarze stracili swój autorytet tak samo jak taksówkarze

Dopiero po Campusie Trzaskowskiego dostrzegłem urodę „bandy bogobojnej” Cypisa. A jest jeszcze przecież „biały węgorz”

Nie mogę zaprzeczyć, utwór Cypisa był mi wcześniej znany. Ale dopiero dzięki jego odśpiewaniu na imprezie Rafała Trzaskowskiego dostrzegłem urodę sformułowania „banda bogobojna”. Nikt tak poetycko nie nazwał do tej pory zwolenników i polityków PiS. Jest w tym określeniu mnóstwo wieloznaczności niczym w jednej z najpiękniejszych polskich kolęd „Bóg się rodzi”. Jej autor, poeta Franciszek Karpiński, oparł całą konstrukcję tekstu na oksymoronach, takich jak „blask ciemnieje” czy „ma granice Nieskończony”. „Banda bogobojna” jest właśnie oksymoronem, czyli epitetem wewnętrznie sprzecznym. „Banda” to określenie negatywne, oznaczające grupę przestępców. Z kolei ludzie „bogobojni” to tacy, którzy żyją zgodnie z zasadami religijnymi. W tym wypadku, jak się domyślam, chrześcijańskimi. A ponieważ cywilizacja Zachodu oparta jest na dekalogu, zatem, w jej realiach, są to ludzie dobrzy i przyzwoici. Nie wiem, czy to właśnie poeta miał na myśli. Ale natchnienie sprawiło, że tak właśnie napisał.

Nie mogę nawet, zupełnie serio, powiedzieć, że oburza mnie to, co stało się na Campusie Polska. Emocje, które mi towarzyszą, młodzi ludzie nazywają „cringe’em”. 

Jeśli chodzi o twórczość Cypisa, to nie jestem specjalistą, ale znany mi jest jego największy hit „Gdzie jest biały węgorz?”. To utwór pełen niepokojąco mrocznej metaforyki. Czym jest ów tytułowy węgorz? Niech się państwo domyślą. „Tylko jedno w głowie mam / koksu pięć gram odlecieć sam / W krainę za zapomnienia / W głowie myśli mam / Kiedy skończy się ten stan / Gdy już nie będę sam / Bo wjedzie biały węgorz”, słyszymy w pierwszej zwrotce. A później następuje prawdziwa erupcja autorskiego talentu. „Bracie, k…, ryj mi krzywi / w głowie burdel jak w TV”; „je…ne zejście tak wykańcza / jakby w ch… dziabła cię szarańcza”, i moje ulubione „chemia party, chcę na narty / do dilera, a nie w Alpy / o żesz k…a, chyba fiknę / Jak w nochala nic nie psiknę”. To właśnie dzięki „Białemu węgorzowi” Cypis stał się gwiazdą. Gdyby ktoś chciał lepiej poznać jego twórczość, polecam albumy o jakże znaczących, tytułach: „Patologiczne ścierwo”, „Największe patologiczne hity” oraz, szczególnie, „Niedoje…nie mózgowe trzeciego stopnia”.

Chamstwo i agresja wobec inaczej myślących nie martwią Rafała Trzaskowskiego, Sławomira Nitrasa i Adama Szłapki?

Cóż tu więcej można dodać. Nie mogę nawet, zupełnie serio, powiedzieć, że oburza mnie to, co stało się na Campusie Polska. Emocje, które mi towarzyszą, młodzi ludzie nazywają „cringe’em”. Z grubsza odpowiada to określeniu „żenada” z moich czasów studenckich. Jeśli się z tego dziś śmieję, jest to śmiech z zażenowania. Nie podejrzewam zresztą, że śpiewanie utworu Cypisa, wykonawcy tekstów ocierających się o patologię, ucieszyło prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego. Nie wydaje mi się, że świetnie bawili się przy tym ministrowie nowego rządu Adam Szłapka i Sławomir Nitras (choć ten drugi znany jest z przekraczania kolejnych granic). Nie wydaje mi się, żeby temu patronowali.

Martwi natomiast gust przyszłych liderów, których kuźnią ma być Campus Polska. A jeszcze bardziej musi martwić, że chamstwo i agresja wobec ludzi inaczej myślących kompletnie studenckiej elity ich nie razi. Pełna nazwa imprezy to Campus Polska Przyszłości. Jak na mój gust, ta przyszłość to nie wygląda za dobrze.

Prawdziwa poezja zawsze się obroni. Nawet w najtrudniejszych warunkach. Nawet bez muzyki, choć została napisana jako piosenka. Kto sceny z Campusu Polska nie widział, niech żałuje. Oto tłum młodych ludzi w słuchawkach skanduje podczas silent disco „J…ć PiS”, podrygując w rytm muzyki. Potem słyszymy kolejne, wykrzykiwane przez nich, w stylu „Cała Polska krzyczy dziś / J…ć PiS, j…ć PiS / W nas jest siła, w nas jest wiara / A pisowcy wyp…ć”. I absolutny szczyt wyrafinowania: „Miło to już było / Ale teraz to jest wojna / Łapy precz od naszych kobiet / Bando bogobojna”. No prawie jak „Mury” Jacka Kaczmarskiego. Słuszny bunt młodych inteligentów znalazł właściwy wyraz. Co ciekawe, w stylistyce bliskiej disco polo.

Pozostało 84% artykułu
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi
Plus Minus
Przydałaby się czystka
Materiał Promocyjny
Jak wygląda auto elektryczne