Prawdziwa poezja zawsze się obroni. Nawet w najtrudniejszych warunkach. Nawet bez muzyki, choć została napisana jako piosenka. Kto sceny z Campusu Polska nie widział, niech żałuje. Oto tłum młodych ludzi w słuchawkach skanduje podczas silent disco „J…ć PiS”, podrygując w rytm muzyki. Potem słyszymy kolejne, wykrzykiwane przez nich, w stylu „Cała Polska krzyczy dziś / J…ć PiS, j…ć PiS / W nas jest siła, w nas jest wiara / A pisowcy wyp…ć”. I absolutny szczyt wyrafinowania: „Miło to już było / Ale teraz to jest wojna / Łapy precz od naszych kobiet / Bando bogobojna”. No prawie jak „Mury” Jacka Kaczmarskiego. Słuszny bunt młodych inteligentów znalazł właściwy wyraz. Co ciekawe, w stylistyce bliskiej disco polo.
Czytaj więcej
Upadek dziennikarzy da się porównać chyba tylko z taksówkarzami. Kiedyś taksiarz czy redaktor to było panisko. Dziś to zawody śmieciowe, które uprawiać może każdy.
Dopiero po Campusie Trzaskowskiego dostrzegłem urodę „bandy bogobojnej” Cypisa. A jest jeszcze przecież „biały węgorz”
Nie mogę zaprzeczyć, utwór Cypisa był mi wcześniej znany. Ale dopiero dzięki jego odśpiewaniu na imprezie Rafała Trzaskowskiego dostrzegłem urodę sformułowania „banda bogobojna”. Nikt tak poetycko nie nazwał do tej pory zwolenników i polityków PiS. Jest w tym określeniu mnóstwo wieloznaczności niczym w jednej z najpiękniejszych polskich kolęd „Bóg się rodzi”. Jej autor, poeta Franciszek Karpiński, oparł całą konstrukcję tekstu na oksymoronach, takich jak „blask ciemnieje” czy „ma granice Nieskończony”. „Banda bogobojna” jest właśnie oksymoronem, czyli epitetem wewnętrznie sprzecznym. „Banda” to określenie negatywne, oznaczające grupę przestępców. Z kolei ludzie „bogobojni” to tacy, którzy żyją zgodnie z zasadami religijnymi. W tym wypadku, jak się domyślam, chrześcijańskimi. A ponieważ cywilizacja Zachodu oparta jest na dekalogu, zatem, w jej realiach, są to ludzie dobrzy i przyzwoici. Nie wiem, czy to właśnie poeta miał na myśli. Ale natchnienie sprawiło, że tak właśnie napisał.
Nie mogę nawet, zupełnie serio, powiedzieć, że oburza mnie to, co stało się na Campusie Polska. Emocje, które mi towarzyszą, młodzi ludzie nazywają „cringe’em”.
Jeśli chodzi o twórczość Cypisa, to nie jestem specjalistą, ale znany mi jest jego największy hit „Gdzie jest biały węgorz?”. To utwór pełen niepokojąco mrocznej metaforyki. Czym jest ów tytułowy węgorz? Niech się państwo domyślą. „Tylko jedno w głowie mam / koksu pięć gram odlecieć sam / W krainę za zapomnienia / W głowie myśli mam / Kiedy skończy się ten stan / Gdy już nie będę sam / Bo wjedzie biały węgorz”, słyszymy w pierwszej zwrotce. A później następuje prawdziwa erupcja autorskiego talentu. „Bracie, k…, ryj mi krzywi / w głowie burdel jak w TV”; „je…ne zejście tak wykańcza / jakby w ch… dziabła cię szarańcza”, i moje ulubione „chemia party, chcę na narty / do dilera, a nie w Alpy / o żesz k…a, chyba fiknę / Jak w nochala nic nie psiknę”. To właśnie dzięki „Białemu węgorzowi” Cypis stał się gwiazdą. Gdyby ktoś chciał lepiej poznać jego twórczość, polecam albumy o jakże znaczących, tytułach: „Patologiczne ścierwo”, „Największe patologiczne hity” oraz, szczególnie, „Niedoje…nie mózgowe trzeciego stopnia”.