Czy panowie tak muszą nap…ać od bladego świtu?” – pytał Marek Kondrat w niezapomnianym „Dniu świra”. Pytanie było czysto retoryczne. Robotnicy musieli nap…ać, bo męka Adasia Miauczyńskiego, inteligenta-nieudacznika, nie miała początku ani końca. Dziś liczy się jednak dobra motywacja. Jak u Tomasza Fornala. Siatkarz zdetronizował Miauczyńskiego w roli najwybitniejszego polskiego eksperta od nap…nia nie dlatego, żeby przesłanie jego przemowy było szczególnie zaskakujące. O PR-owym sukcesie zadecydował kontekst. Zwykle podobne wystąpienia mają miejsce w zaciszu szatni, tu wychwyciły je telewizyjne mikrofony. Poza tym gdyby Fornal powiedział do kolegów: „dawać k… nap…my się z nimi, k…”, i siatkarze by przegrali, to nie byłoby tematu. Tymczasem rzeczywiście zaczęli się nap…ać i zwyciężyli w meczu, który wydawał się już przegrany. Wylądowali w końcu w finale olimpijskim, po prawie pół wieku przerwy, a Tomasz Fornal został twarzą tego sukcesu. W pełni zasłużenie. Jego przemowa ma potencjał wręcz filmowy. Siatkarze pokazali hart ducha i dali nam odrobinę radości w tych niewesołych czasach. Na tym można by w zasadzie skończyć, gdyby nie Donald Tusk.
Czytaj więcej
Upadek dziennikarzy da się porównać chyba tylko z taksówkarzami. Kiedyś taksiarz czy redaktor to było panisko. Dziś to zawody śmieciowe, które uprawiać może każdy.
Donald Tusk jest cieniem dawnego polityka, który uwodził wyborców. Ale wciąż zdarzają mu się zagrania na poziomie Tomasza Fornala
Obecny, były i przyszły premier jest dziś cieniem polityka, który uwodził wyborców swoimi bonmotami i europejskim sznytem. Ale i tak nie ma żadnej konkurencji. W porównaniu z nim reszta liderów koalicji rządzącej to nieudacznicy w stylu Miauczyńskiego. Tymczasem Tuskowi wciąż nie sposób odmówić sprawności. No i zdarzają mu się zagrania na poziomie Tomasza Fornala. Premier wciąż ma wyczucie. Choć wydaje się, że powoli je traci. Bo jeśli zrealizuje swoje zapowiedzi, to jego polityczna przyszłość będzie wyglądać marnie.
Obecny, były i przyszły premier jest dziś cieniem polityka, który uwodził wyborców swoimi bonmotami i europejskim sznytem. Ale i tak nie ma żadnej konkurencji.
Oto podczas spotkania z polskimi medalistami olimpijskimi Donald Tusk poprosił Tomasza Fornala o poradę, jak ma motywować swoich ministrów. Zastanówmy się, kogo i do czego trzeba w jego rządzie motywować? Z kim ministrowie mieliby się nap…ać? Odpowiedź może być tylko jedna: z PiS-owcami! Prawdziwymi i domniemanymi, bo PiS-owcem zostaje się w Polsce nie dlatego, że się PiS popiera, tylko dlatego, że się ma inne zdanie niż reszta. Trzeba się nap…ać jeszcze bardziej? Naprawdę? Przecież Donald Tusk nie robi nic innego od prawie 20 lat! A już w ostatniej kadencji nie udaje nawet, że ma jakiś inny plan. Najbardziej przychylni komentatorzy nie są w stanie wskazać więcej niż kilkunastu zrealizowanych (częściowo) zapowiedzi z wyborczych 100 konkretów Platformy. Ale Tusk na wszystko ma gotową odpowiedź: „nie da się”. „Przeszkadzają” (zwykle PiS-owcy, choć czasem również koalicjanci). Dlatego przyjęta obecnie przez premiera strategia wydaje się samobójcza. Jeśli zniszczy PiS-owców, a najwyraźniej ma taki zamiar, nie będzie miał się z kim nap…ać. I nie będzie miał czym wytłumaczyć swoich porażek.