Nie ustają wysiłki wkręconych przez Krzysztofa Stanowskiego w nagranie z rzekomego kolegium Kanału Zero, na którym z jego ust pada: „Ziobry nie ruszamy”. Różnie sobie radzą ofiary pomysłowego, ale niewymagającego większego wysiłku żartu Stanowskiego. Zacieranie śladów poprzez kasowanie swoich wpisów, pocieszanie się, że się przynajmniej skompromitowali w doborowym towarzystwie czołowych dziennikarzy, ważnych polityków, Romana Giertycha i prokurator Ewy Wrzosek.
Ubolewającym na dość oczywisty fakt, że przez akcję Stanowskiego ludzie jeszcze bardziej stracą zaufanie do dziennikarzy, warto przypominać, że Stanowski najwyżej przystawił lustro, nie pokazał niczego, czego już tam nie było.
Trzeba przyznać, że Krzysztof Stanowski jest obecnie posiadaczem najbardziej imponującej kolekcji skalpów, a o stanie polskiego życia publicznego najlepiej świadczy fakt, że nie musiał się nawet wysilić. Wystarczyło zagrać na mentalnej słabości przeciwnika, który tak bardzo chciał zobaczyć w Stanowskim marionetkę Ziobry, że kupił od skompromitowanego kryminalisty coś, co nawet na pierwszy rzut oka nie wyglądało wiarygodnie.
Czytaj więcej
Adam Bodnar: „To wejście w sferę, w której człowiek stale musi się o coś ubiegać, z kimś walczyć. Do tego trzeba mieć odpowiednie predyspozycje, gotowość pójścia na trudne kompromisy”.
Niestety przez akcje Krzysztofa Stanowskiego jeszcze więcej ludzi straci zaufanie do dziennikarzy
Ubolewającym na dość oczywisty fakt, że przez akcję Stanowskiego ludzie jeszcze bardziej stracą zaufanie do dziennikarzy, warto przypominać, że Stanowski najwyżej przystawił lustro, nie pokazał niczego, czego już tam nie było. I naprawdę dobrze się stało, że środowiskowe otrzeźwienie ma szansę przyjść po dość nieszkodliwej akcji o charakterze wybitnie rozrywkowym. Bo strach pomyśleć, że ta sama zbiorowa łatwowierność nakręcana myśleniem życzeniowym mogłaby zostać wykorzystana przez kogoś dużo bardziej poważnego niż Zbigniew Stonoga, w celach dużo bardziej groźnych dla państwa niż prymitywne i nieudolne obśmianie Stanowskiego, z którym wszyscy mają problem chyba głównie dlatego, że odniósł medialny sukces, ma duże pieniądze, a środowiskowym autorytetom kłaniać się nie ma ochoty. Ja sama mam trochę żal do Stanowskiego, liczyłam, że akcja potrwa dłużej i Stonoga zostanie kolejnym „sygnalistą” Giertycha odbywającym tournée po mediach.