Kataryna: Władza otwiera nowy front

Barbara Nowacka: „Kościół się przyzwyczaił, że wszystko ma. Że politycy są na rozkaz. Że jeżeli chcą dostać dotacje, subwencje, granty – wszystko jest dla nich. W tej chwili Kościół zyskuje na tym, że zatrudnia katechetów i przede wszystkim księży i nie czuje się zobowiązany dawać im takich świadczeń, jakie powinien. I mam świadomość, że uderzamy w interes pewnej grupy, która w dodatku przez ostatnich osiem lat przyzwyczaiła się, że ma wszystko”.

Publikacja: 20.06.2024 17:38

Barbara Nowacka

Barbara Nowacka

Foto: PAP/Albert Zawada

Minister edukacji pochwaliła się zleceniem podjęcia pilnych prac nad zmniejszeniem liczby lekcji religii już od… 2025 roku, nawet nie próbując zachować pozorów, że względy, jakie za tym stały, są wyłącznie merytoryczne i wcale nie chodzi o odegranie się na Kościele.

Czytaj więcej

Kataryna: Donald Tusk ma focha, bo zdążył się rozczarować własnym elektoratem

Barbara Nowacka odgrywa się na Kościele. Nawet nie udaje, że jest inaczej 

Jako ktoś, kto religii uczył się w salce katechetycznej, nie mam nic przeciwko samej zmianie, nawet jeśli będzie oznaczać przeniesienie na Kościół kosztów finansowania nauki religii. Sama decyzja się jeszcze jakoś merytorycznie broni, choć jest w oczywisty sposób motywowana ideologicznie i tak samo uzasadniana. Takich już mamy polityków, że umieją w ideologiczne konfrontacje, ale we wspólne poszukiwanie rozwiązań akceptowalnych dla wszystkich zainteresowanych – już nie bardzo. To, co jednak mnie uderzyło, to timing. „Były prośby, żebyśmy poczekali z działaniami na spokojniejszy moment. Ten spokojniejszy moment nastał” – tłumaczy pani minister, a ja się zastanawiam, w jakiej szkolnej rzeczywistości trzeba funkcjonować, że akurat teraz jest najlepszy moment na kolejną awanturę wokół edukacji.

Czytaj więcej

Kataryna: Legalizacja sterylizacji kobiet może pogodzić środowiska „pro-life” i „pro-choice”

Brak podstaw programowych to może być najmniejszy problem polskiej szkoły po wakacjach

„Koniec roku szkolnego, a nowych podstaw programowych jak nie było, tak nie ma, choć obietnic co do terminu ich opublikowania było już kilka. Nauczyciele i wydawnictwa muszą zmodyfikować programy, CKE musi opracować informatory. Podstawy programowe to nie tylko zapis w »100 zobowiązaniach na 100 dni rządu«, ale jeden z filarów działania szkoły” – napisała na Twitterze dr Iga Kazimierczyk, ekspertka w dziedzinie edukacji, a przy okazji osoba, której nie sposób zarzucić wrogość wobec nowej władzy. I nie jest to niestety głos odosobniony ze środowiska, które liczyło na realną zmianę i raczej nie wystarczy im samo odebranie godzin katechetom i wyrzucenie poezji Rymkiewicza z listy lektur.

Czy polska szkoła jest na nie przygotowana, jeśli oświatowe władze przerosło wyzwanie dużo łatwiejsze, czyli opracowanie podstawy programowej? 

Brak podstaw programowych to zresztą może być najmniejszy problem polskiej szkoły po wakacjach, bo od września obowiązkiem szkolnym zostanie objętych kilkadziesiąt tysięcy nowych uczniów z Ukrainy – w różnym wieku, na różnym poziomie edukacji i wcale nie z własnej woli. Czy polska szkoła jest na nie przygotowana, jeśli oświatowe władze przerosło wyzwanie dużo łatwiejsze, czyli opracowanie podstawy programowej? Wszystko wskazuje, że czeka nas edukacyjna katastrofa. I być może to jest prawdziwym powodem wzięcia się za lekcje religii.

Minister edukacji pochwaliła się zleceniem podjęcia pilnych prac nad zmniejszeniem liczby lekcji religii już od… 2025 roku, nawet nie próbując zachować pozorów, że względy, jakie za tym stały, są wyłącznie merytoryczne i wcale nie chodzi o odegranie się na Kościele.

Barbara Nowacka odgrywa się na Kościele. Nawet nie udaje, że jest inaczej 

Pozostało 89% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi