Tomasz Terlikowski: Spór między chrześcijany

Antropologia, etyka i podejście do osób LGBTQ+ i kwestii etyki seksualnej dzielą nie tylko Kościół katolicki. Jeszcze mocniej kwestie te poróżniały, a niekiedy nawet doprowadzały do schizm wewnątrz wspólnot protestanckich.

Publikacja: 19.07.2024 17:00

Tomasz Terlikowski: Spór między chrześcijany

Foto: Adobe Stock

Polityka w te wakacje nie zwalnia, ale, na szczęście, nie samą polityką człowiek żyje. I dlatego zamiast rozprawiać na temat zamachu na Donalda Trumpa czy kompromitacji polskiej prokuratury w kwestii Marcina Romanowskiego zajmę się tym, na czym znam się najlepiej, czyli religią. Religią, która, o czym czasem się zapomina, ma potężny wpływ na politykę czy życie społeczne. I nie chodzi tylko o wykorzystanie amerykańskiego mesjanizmu w działaniach Donalda Trumpa, ale też o zjawiska bardziej długotrwałe, które rzutują na bieżącą politykę, głównie na jej długofalowy kształt.

Czytaj więcej

Tomasz Terlikowski: Medialne getto

O LGBTQ+ spiera się wiele wspólnot chrześcijańskich

Takim zjawiskiem jest dzieląca chrześcijan kwestia antropologiczna, a mówiąc precyzyjniej, kwestia podejścia do osób LGBTQ+ i ich postulatów. Jeśli ktoś jest przekonany, że ta sprawa dzieli tylko polityków w Polsce, to nie jest to opinia prawdziwa. Tak się składa, że o małżeństwa osób tej samej płci na otwarcie lub jego brak wobec osób LGBTQ+ spiera się wiele wspólnot chrześcijańskich. Amerykański Zjednoczony Kościół Metodystyczny już się podzielił na dwie wspólnoty, z których jedna zachowała dotychczasowe, tradycyjne stanowisko w tej sprawie, a druga, zachowująca nazwę i ciągłość prawną, opowiedziała się za tymi zmianami. I o ile w Stanach Zjednoczonych ten proces przebiegł dość sprawnie (choć nie bez opóźnień), o tyle już polscy metodyści, którzy zostali przy strukturach liberalnych, mają z tą decyzją pewien problem.

Takim zjawiskiem jest dzieląca chrześcijan kwestia antropologiczna, a mówiąc precyzyjniej, kwestia podejścia do osób LGBTQ+ i ich postulatów. Jeśli ktoś jest przekonany, że ta sprawa dzieli tylko polityków w Polsce, to nie jest to opinia prawdziwa.

Co ciekawe, tego rodzaju podziały dotykają nie tylko wspólnoty mainstreamowe, należące do głównego nurtu protestantyzmu, ale także te, które uchodzą za konserwatywne. Tak jest z Kościołem Nazarejczyka (Church of Nazarenne), jedną z ewangelikalnych, wesleyańskich wspólnot w USA. Wszczęto w niej wewnętrzne dochodzenie wobec jednego z najbardziej prominentnych i znanych „własnych” teologów pastora Thomasa Jaye Oorda. Powód? Stosunek do kwestii LGBTQ+. Oord jest gorącym przeciwnikiem dotychczasowego nauczania wspólnoty, gdzie stało, że „praktykowanie intymności w relacjach jednopłciowych jest sprzeczne z Bożą wolą”. Jeśli proces zakończy się uznaniem winy, to Oord może nie tylko zostać pozbawiony prawa do bycia pastorem, ale nawet członkostwa w Kościele Nazarejczyka.

Czytaj więcej

Tomasz P. Terlikowski: Watykan w istocie pomaga agresorom

Dalsze podziały tej debaty nie zakończą

Proces Oorda to ciąg dalszy wcześniejszego postępowania zakończonego wydaleniem innego pastora tej denominacji Seldena Kelleya, który opublikował esej pod tytułem „Dlaczego Kościół Nazarejczyka powinien stać się w pełni afirmującym LGBTQ+”. Kelleyowi już odebrano prawo do pracy duszpasterskiej i usunięto go ze zboru. Teraz nadszedł czas na Oorda, wyrzuconego wcześniej z Northwest Nazarene University za swoje progresywne moralnie poglądy. Jego obecny proces powinien zakończyć się w ciągu kilku tygodni, i choć władze Kościoła próbowały go zmusić do milczenia, on sam opublikował już książkę, gdzie bronił swoich poglądów.

„Jestem przekonany, że w trakcie procesu nie będę traktowany sprawiedliwie” – powiedział Oord. „A przede wszystkim chcę przedstawić obronę opartą na teologii, a nie na niuansach prawnych podręcznika denominacji” – opisywał swoją postawę. Oord szeroko wyjaśniał, że miłość jest w centrum tego, czym jest naśladowanie Jezusa i że miłość leży w sercu świętości. Świętość jest krytyczną doktryną Kościoła Nazarejczyka, który powstał z XIX-wiecznego ruchu uświęceniowego. Jego oponenci, odwołując się do tych samych założeń, odpowiadają, że świętość wymaga wierności tradycyjnej lekturze Biblii. Jednak ani ten wyrok, ani dalsze podziały tej debaty nie zakończą.

Polityka w te wakacje nie zwalnia, ale, na szczęście, nie samą polityką człowiek żyje. I dlatego zamiast rozprawiać na temat zamachu na Donalda Trumpa czy kompromitacji polskiej prokuratury w kwestii Marcina Romanowskiego zajmę się tym, na czym znam się najlepiej, czyli religią. Religią, która, o czym czasem się zapomina, ma potężny wpływ na politykę czy życie społeczne. I nie chodzi tylko o wykorzystanie amerykańskiego mesjanizmu w działaniach Donalda Trumpa, ale też o zjawiska bardziej długotrwałe, które rzutują na bieżącą politykę, głównie na jej długofalowy kształt.

Pozostało 86% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi