Błądzenie jest rzeczą ludzką, ale dobrowolne trwanie w błędzie jest rzeczą diabelską” – to powiedzenie przypisywane jest św. Augustynowi z Hippony. A słowa te odnieść można obecnie do polityki Watykanu i kolejnych jego wypowiedzi na temat wojny sprawiedliwej. Jeszcze przed agresją Rosji na Ukrainę zaczęło się – ujmując rzecz delikatnie – „przepracowywanie” teorii takiej wojny. Sam papież Franciszek, a jeszcze częściej sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej kard. Pietro Parolin, nieustannie wracają do myśli, że trzeba za wszelką cenę ją odrzucić i zastąpić jakimiś nowymi rozstrzygnięciami.
Czytaj więcej
Papież uznaje nasz region świata za peryferie, miejsce zesłania dla nielubianych przez niego hierarchów.
Kard. Pietro Parolin znów o konieczności odrzucenia teorii wojny sprawiedliwej. „Bardzo trudna do przyjęcia”
Podczas ceremonii wręczenia Nagrody Literackiej Ambasadorów w Rzymie, która w tym roku przypadła włoskiemu dziennikarzowi Piero Damosso i jego książce „Può la Chiesa fermare la guerra? Un’inchiesta a sessant’anni dalla Pacem in terris” („Czy Kościół może zatrzymać wojnę? Śledztwo 60 lat po Pacem in terris”), kard. Parolin po raz kolejny wrócił do swojej tezy o konieczności odrzucenia, a przynajmniej ponownego przemyślenia, owej teorii. „Wiemy, że toczy się dziś wiele dyskusji na temat koncepcji wojny sprawiedliwej jako wojny obronnej. Jednakże przy dostępnej dziś broni ta koncepcja stała się bardzo trudna do przyjęcia i uważam, że choć nie ma ostatecznego stanowiska, koncepcja ta jest w trakcie ponownego przemyślenia” – mówił na temat konfliktów w Ukrainie i w Strefie Gazy.
Otóż odrzucenie teorii wojny sprawiedliwej czy tym bardziej obronnej, oznacza w istocie opowiedzenie się po stronie agresorów. Jeśli każda wojna jest tak samo zła, to różnica między tymi, którzy atakują, a tymi, którzy się bronią, staje się niejasna.
Problem z tymi słowami dotyczy sfery teoretycznej i praktycznej, filozoficzno-teologicznej i czysto politycznej. Jeśli chodzi o pierwszy poziom, nie istnieje żadna teoria, która mogłaby zastąpić tę o wojnie sprawiedliwej, tak jak ujmuje ją klasyczna myśl moralna. W takim razie odrzucenie teorii wojny sprawiedliwej jest zwyczajnie błędem. Lepiej mieć nawet kulawe narzędzie do oceniania pewnych działań, niż nie mieć żadnego. Zmiana sposobu prowadzenia wojny, użycie coraz bardziej precyzyjnej broni, a także sztucznej inteligencji sprawiają, że pewne modele intelektualne trzeba dopracować, ale to wcale nie oznacza, że można odrzucić prawo państwa do obrony własnego terenu. A sugestia kard. Parolina zmierza właśnie w tym kierunku.