Historia Euro pisana mundurami piłkarzy. Na oczach tysięcy Niemców Holender zhańbił ich symbol

Projekty strojów przechodzą drogę od prostoty po barok i z powrotem. Rozwija się technologia, rośnie cena, a na końcu kibiców i tak najbardziej interesuje historia, jaką piszą piłkarze. Czy Euro 2024 dorówna pod tym względem poprzednim mistrzostwom Europy?

Aktualizacja: 14.06.2024 13:10 Publikacja: 14.06.2024 11:06

Bongarts/Getty Images

Bongarts/Getty Images

Foto: Bongarts

To były eliminacje Euro 2012, Irlandia po dramatycznym meczu wywalczyła cenny remis z Rosją w Moskwie. Bohaterem został obrońca Richard Dunne, a symbolem heroizmu – koszulka. W drugiej połowie, po jednym ze starć, Irlandczyk upadł bowiem twarzą na bieżnię za linią autową i rozciął sobie skórę na policzku. Krew ubrudziła jego biały trykot, a sędzia nie pozwolił piłkarzowi na kontynuowanie gry. Irlandczycy nie mieli już sprzętu Dunne’a na zmianę, dysponowali tylko koszulką bez numeru, niezgodną z przepisami (w przypadku np. żółtych kartek sędziowie rozpoznają i spisują zawodników właśnie przy ich pomocy). Najprostsze wyjście okazało się najlepszym – na nowej, białej koszulce szybko dopisano markerem numer 5 – mały z przodu i duży na plecach.

Eddie O’Mahony, twórca muzeum koszulek reprezentacji Irlandii i autor albumu „Green White Orange”, uważa, że to "najbardziej niesamowita irlandzka koszulka w historii”. – Dunne to bohater, dzięki niemu na Łużnikach skończyło się 0:0! Jestem pewien, że gdy Superman wraca do domu, przebiera się w koszulkę Dunne’a! – mówił mi kilka lat temu na potrzeby tekstu opublikowanego na łamach „Kopalni. Sztuki futbolu”.

Irlandia oraz Anglia w świecie futbolu są wielkimi rywalami, ale akurat ten symbol boiskowego heroizmu ich łączy. W czasach gdy sędziowie nie byli tak skrupulatni, okrwawione, białe koszulki urastały do rangi symbolu. Mówimy zwłaszcza o dwóch twardzielach, który pozostali na boisku, mimo rozciętej skóry na głowie. Obandażowani Terry Butcher przeciw Szwecji w 1989 roku i Paul Ince przeciw Włochom w 1997 roku wyglądali raczej jak rzeźnicy niż piłkarze. Ince usłyszał od lekarza kadry, że na założenie wszystkich potrzebnych szwów potrzeba pół godziny. Na tak długą grę w osłabieniu kapitan reprezentacji nie chciał narażać zespołu. Skończyło się więc na bandażu. Z czasem wizerunek Ince’a w zakrwawionej koszulce wszedł do popkultury jako ważny element teledysku popularnej i w Polsce piosenki „Football’s Coming Home”. Dziś stajemy przed pytaniem, co mogą zapowiadać koszulki na Euro 2024 i co o historii mówią dawne trykoty.

Czytaj więcej

Czemu UEFA zabrania, by reprezentacja Polski o Euro walczyła z Grenlandią?

Koszulki Anglii na Euro 2024. Czy to wciąż krzyż Świętego Jerzego?

Angielscy kibice mają powody do optymizmu, bo ich drużyna jest jednym z pretendentów do mistrzostwa. Co ważne, wokół ekipy panuje względny spokój: selekcjoner Gareth Southgate cieszy się zaufaniem, kadra nie wzbudza wielkich kontrowersji, a i sami piłkarze raczej nie dostarczają zachowaniem pożywki dla tabloidów. Pojawił się jednak temat, który wzbudził emocje do tego stopnia, że nawet premier Rishi Sunak zabrał głos. I nie był on przychylny wobec angielskiego związku piłki nożnej oraz producenta strojów.

– Nie powinniśmy się bawić barwami naszej flagi, ponieważ są źródłem dumy, tożsamości oraz tego, kim jesteśmy. I są doskonałe takie, jakie są. Wolę oryginał – powiedział, komentując fakt, że na kołnierzykach koszulek Anglików na Euro 2024 pojawił się znak w kształcie jasnoczerwonego krzyża św. Jerzego, ale w innych barwach niż na fladze. Wywołany do tablicy rzecznik angielskiej federacji przekonuje, że to nawiązanie do kolorów bluzy treningowej ze zwycięskiego dla Anglii mundialu 1966, a rzecznik Nike’a mówi o „nowoczesnym podejściu do klasyki”, które „ma inspirować i jednoczyć”.

Opinia publiczna jest podzielona. BBC Radio 5 zorganizowało debatę na temat wielokolorowego krzyża. Opinie słuchaczy są biegunowe: od oburzonego taksówkarza przypominającego, że „ludzie umierali za tę flagę tysiące lat temu”, przez twierdzenie, że czerwony krzyż „może wyglądać trochę nacjonalistycznie”, po całkowite obśmianie robienia problemu z projektu koszulek i przekierowanie złości na ich horrendalne ceny.

Podejście piłkarzy różni się w zależności od wieku: 25-letni Declan Rice koszulkami jest zachwycony, 74-letni Peter Shilton wyraża oburzenie, a 60-letni John Barnes za dużo bardziej dotkliwe uznaje usunięcie herbu z trzema lwami Albionu.

Koszulka, która podzieliła opinię publiczną, połączyła polityków różnych frakcji. Lucy Frazer z Partii Konserwatywnej, czyli minister kultury, mediów i sportu Wielkiej Brytanii, pisze: „Kibice powinni zawsze być na pierwszym miejscu, a dla mnie jest jasne, że tego projektu nie chcą. Nasze dziedzictwo narodowe – w tym krzyż św. Jerzego – nas łączy. Zabawa nim jest bezcelowa i niepotrzebna”. Wtóruje jej działacz na rzecz brexitu, Nigel Farage, który w GB News nazwał projekt koszulki „absolutnym żartem”, który „nie ma żadnego związku z krzyżem świętego Jerzego”. Lider Partii Pracy Keir Starmer twierdzi zaś na łamach „The Sun”, że „flaga służy jednoczeniu i nie trzeba jej zmieniać”, ale jednocześnie wezwał dostawcę sprzętu do korekty barw krzyża na koszulkach.

Projekt przetrwał burzę i nie został zmieniony, co można traktować w kategoriach umocnienia się liberalnego trendu w sprawie sportowych symboli. W przypadku strojów najbardziej popularnych klubów w Europie zmiana barw herbu pod kolor drugiego lub trzeciego zestawu koszulek jest coraz popularniejsza. W Polsce takie podejście to wciąż rzadkość: gdy w 2020 roku Lech Poznań zaprezentował trzeci komplet strojów z pomarańczowym herbem zamiast niebiesko-białego, kibice zaprotestowali tłumnie i skutecznie. Pierwotnie wyprodukowane sztuki z pomarańczowymi, kolejarskimi skrzydełkami są dziś jedynie wysoko wycenianymi przez kolekcjonerów rarytasami.

Niemcy na Euro 2024: Między skandalem i tradycją

Jeszcze droższe na aukcjach międzynarodowych mogą być koszulki reprezentacji Niemiec na Euro 2024 z numerem 44 – o ile ktoś zdążył je zamówić i otrzymać. Zastosowana w projekcie runiczna czcionka w przypadku czwórki może przypominać specyficznie zapisaną literę S, a więc w przypadku „44” – skrót od paramilitarnych bojówek NSDAP. Uwagę zwrócił na to Tobias Huch, niemiecki dziennikarz zajmujący się prawami człowieka, a kończący właśnie wieloletnią współpracę Adidas i niemiecki związek piłkarski (DFB) argumentację przyjęły.

Reprezentacja Ukrainy, tak jak podczas Euro 2020, wystąpi w koszulkach z konturem kraju uwzględniającym Krym, co z pewnością wywoła reakcję rosyjskiej propagandy.

Już w internecie, a zapewne niebawem na stadionach, furorę zrobią dwa projekty, które odnoszą się dóbr kulturowych i tradycji w Belgii oraz Portugalii. Belgowie rezerwowy komplet strojów wzorowali na kolorystyce ubioru Tintina, bohatera komiksów, które Hergé (właśc. Georges Remi) zaczął wydawać prawie sto lat temu. Kevin de Bruyne i jego koledzy w części meczów powinni więc wystąpić w błękitnych koszulkach i, co szczególnie rzadkie w piłce, brązowych spodenkach. – Jako wielki fan Tintina jestem zachwycony – mówi szef Belgijskiego Związku Piłki Nożnej Piet Vandendriessche. „To nieco szalony, ale całkiem uroczy pomysł” – ocenia „The Independent” w recenzji wszystkich koszulek Euro 2024 (dla Polski był dość bezwzględny: „wygląda jak zwykły T-shirt”).

Różne odcienie błękitu znajdziemy też na rezerwowej koszulce Portugalii, z charakterystycznym wzorem azulejos, znanym z portugalskich płytek ceramicznych. Magazynu „FourFourTwo” nazywa projekt „najlepszym, jaki reprezentacja Portugalii kiedykolwiek miała”.

Lew Jaszyn, gwiazda Euro 1960 — czarna pantera nigdy nie była czarna

Pierwsze w historii mistrzostwa Europy, wtedy nazywane Pucharem Narodów, wygrał Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich. Gwiazdą tamtej kadry był Lew Jaszyn. Legenda Dynama Moskwa nosiła przydomek „Czarna Pantera” lub „Czarny Pająk”, choć – w przeciwieństwie do innych bramkarskich gwiazd tamtych czasów – nigdy nie ubierał się na czarno. W książce „Bramkarz czyli outsider” Jonathana Wilsona dokładnie wyjaśniła sprawę żona Jaszyna, Walentyna. Ona kolor bramkarskiego stroju Lwa pamięta doskonale, bo wielokrotnie po meczach prała ubłocony kostium: – To była wełniana koszulka z numerem jeden naszytym na plecach. Miała odcień bardzo ciemnego granatowego. Lew zawsze grał w stroju w tym kolorze. Nie zmieniał go nawet w najgorsze upały – wyjaśniała.

Nawet tak wybitna jednostka po sezonie musiała oddawać stroje do klubu, dlatego wdowa po bramkarzu ma na pamiątkę tylko jedną jego bluzę. Nie pochodzi ona jednak ani z Dynama Moskwa, ani z kadry ZSRR, lecz z meczu Reszta Świata – Anglia. Nie dość, że ma nr 13, to jeszcze cała jest żółta. Gdy wdowa po Jaszynie odbierała za niego statuetkę dla bramkarza stulecia, obecny na gali Niemiec Sepp Maier ubolewał, że bramkarze nie noszą już czarnych strojów, za to ubierają się na „czerwono, żółto, czy niebiesko – zupełnie jak papugi”. Dziś nie do końca tak jest, bo po tym, jakie pstrokate i jaskrawe stroje nosił Meksykanin Jorge Campos (istotnie, przypominał papugę), międzynarodowa federacja piłkarska (FIFA) ograniczyła pulę możliwych kolorów i wariantów projektów bramkarskich.

A wracając do Związku Radzieckiego: gdy na początku lat 90. nastąpił jego rozpad, na Euro 1992 awansowała jeszcze reprezentacja ZSRR, ale już na turnieju zagrała Wspólnota Niepodległych Państw. Była to jedyna drużyna, która na koszulkach nie miała herbu państwa czy logo federacji piłkarskiej, a tylko napis „CIS” (od ang. Commonwealth of Independent States). Przy okazji warto wspomnieć, że to właśnie podczas Euro 1992 piłkarze pierwszy raz mieli nazwiska z tyłu koszulek, nad numerami.

Euro 1976 dla Czechosłowacji — karny Panenki i kłopoty fotoreportera po wymianie koszulek

Najbardziej znany rzut karny w historii mistrzostw Europy, a pewnie i w ogóle najsłynniejsze kopnięcie w historii imprezy, należy do Antonina Panenki, który w czerwonej koszulce z herbem na froncie sprytnym podcięciem piłki przy decydującym rzucie karnym dał Czechosłowacji tytuł w 1976 roku. Gdy jednak przejrzymy zdjęcia z wręczenia pucharu, to z trofeum zobaczymy piłkarzy w białych koszulkach Republiki Federalnej Niemiec. Reprezentanci Czechosłowacji niemal w komplecie wymienili się na trykoty z rywalami, przez co kłopoty miał później fotoreporter sportowy Stanislav Tereba, czyli laureat Nagrody Głównej World Press Photo 1959 za zdjęcie „Bramkarz w deszczu”, przedstawiające Miroslava Čtvrtníčka podczas meczu Sparta Praga – Cervena Hviezda Bratysława. Posada Tereby zawisła na włosku, ale udało się ją uratować.

Szczęśliwe koszulki gospodarzy z Francji. Dania sensacyjnym triumfatorem Euro 1992  

Wzory koszulek jak talizman zaczęli w pewnym momencie traktować Francuzi i Duńczycy. Gdy Francja wygrała rozgrywane u siebie Euro 1984, a później gościła u siebie mundial 1998, Adidas zrobił dla niej koszulki według niemal identycznego projektu, i się udało – 14 lat po Michelu Platinim puchar wzniósł Zinedine Zidane. Na Euro 2016 Francuzów ubierała już Nike. Manewr ze szczęśliwym wzorem koszulek nie został powtórzony i tym razem gospodarze przegrali finał z Portugalią.

Triumf Duńczyków w mistrzostwach Europy 1992 był sensacją, bo na turnieju w Szwecji zastąpili ukaraną sankcjami Jugosławię. Związane z tym triumfem trykoty Hummela w ojczyźnie klocków Lego cieszyły się tak wielkim sentymentem, że doczekały się nie jednej, ale kilku twórczych reedycji – w tym nawet na 20-lecie sukcesu ze strony Adidasa.

Niemcy i Holandia pisały historię mistrzostw Europy

Nie ma drugiej reprezentacji na świecie, która tak zawłaszczałaby identyfikację z jedną barwą, jak Holendrzy – Pomarańczowi, czyli Oranje. Gdy tamtejsza reprezentacja jedyny raz triumfowała na wielkim turnieju, podczas Euro 1988, nosiła charakterystyczne „cegiełki”. Tamte koszulki – podobnie jak kadra – zrobiły furorę i wciąż mają wzięcie na aukcjach oraz w sklepach kolekcjonerskich.

Co ciekawe, ZSRR, czyli finałowy rywal Holendrów na tamtym turnieju, grał w tym samym modelu koszulek Adidasa – i nawet w podobnym do holenderskiego kolorze ceglanej czerwieni – z napisem „CCCP” na froncie. Ich reprezentacja była jednak przegrana i nikt nie chciał ubierać się w stroje kojarzone z porażką. Holendrów za styl zaś kochano. Tytułu życzyli im chyba wszyscy bezstronni kibice, z wyjątkiem Niemców oczywiście.

Jak przypomina magazyn „Retro Futbol”, po półfinale Holender Ronald Koeman – dziś selekcjoner – wymienił się koszulkami z Olafem Thonem. Po chwili, stojąc przed holenderskimi kibicami, „użył jej do wytarcia tej części ciała, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę. Zachowanie Holendra spotkało się z ostrą reakcją, nie tylko ze strony RFN. Piłkarza skrytykował też jego własny ojciec. Sam Koeman nigdy nie przeprosił”.

Dwa lata później Niemcy zemścili się na Holendrach podczas mundialu we Włoszech. W obu turniejach drużyna Franza Beckenbauera zagrała w tych samych, uznawanych za jedne z najpiękniejszych w historii, koszulkach ze „wstęgą” w barwach niemieckiej flagi. „Design tych koszulek się nie starzeje. Był świetny na przełomie lat 80. oraz 90. i jest modny na początku XXI wieku” – wyjaśnia jej pierwsze miejsce w rankingu wszech czasów strona The Football Attic, nazywająca się „domem piłkarskiej nostalgii”.

Jedna historia położyła się jednak cieniem na dopiero co zjednoczonych Niemczech oraz tym właśnie modelu koszulki. Między 22 a 24 sierpnia 1992 roku w Rostocku, w dzielnicy Lichtenhagen, doszło bowiem do ataku na ośrodek dla uchodźców, zamieszkany głównie przez Romów. Symbolem tych zamieszek jest zdjęcie z samego ich centrum: wąsaty facet w średnim wieku wyciąga rękę w pozdrowieniu znanym z czasów wojny. Na spodniach ma obleśną plamę, a na torsie – białą, reprezentacyjną koszulkę Adidasa. „Po tych zamieszkach noszenie jej w Niemczech przez lata nie wchodziło w grę” – przekonuje Max Regenhuner z Bundesliga Fanatic.

Czytaj więcej

Czemu polscy trenerzy nie pracują na Zachodzie? "Marka w Europie nie istnieje"

Moda na elastyczność

Jako przełom w technologii koszulek piłkarskich wielu wskazuje stroje reprezentacji Włoch na Euro 2000. Piłkarze uznawani za mistrzów brudnych boiskowych gierek dostali od Kappy koszulki, które miały ich chronić przed pociąganiem za nie. Z jednej strony były tak obcisłe, że rywale mieli problemy, by za koszulkę w ogóle chwycić, a drugiej – tak rozciągliwe, że gdy przeciwnik sięgnął stroju Włocha, sędzia natychmiast mógł to dostrzec. Koszulki te były rozbierane na czynniki pierwsze (w 87 proc. z nylonu, a w 13 z lycry) i zastanawiano się nawet, czy mogą stanowić przewagę technologiczną.

Koszulki bywają pamiętane także z innych powodów. Gdy Polska szykowała się do Euro 2012, Polski Związek Piłki Nożnej (PZPN) zrobił zamach na godło. Federacja nie mogła ścigać podróbek koszulek z herbem sprzedawanych na straganach, więc stworzył własną wariację orła w logo. Ale kibice tego nie kupili i podczas towarzyskich meczów z Włochami we Wrocławiu oraz Węgrami w Poznaniu słychać hasło: „Gdzie jest orzeł?”, więc wkrótce godło wróciło. Trudno jednak mówić o refleksji ze strony Grzegorza Laty, skoro w napisanej z Piotrem Dobrowolskim książce z 2022 roku czytamy, że „zwolennicy tradycji i zwykli pieniacze, a także ludzie atakujący mnie i związek zawsze i za wszystko wzięli nas na języki. Krytyce nie było końca (…) zanim nowe koszulki zostały zaprezentowane we Wrocławiu, a potem wypuszczone na rynek, zrobiliśmy sondę wśród losowo wybranej, liczącej ponad dwa tysiące osób grupy kibiców, co sądzą na temat nowych strojów. Ponad 90 proc. opinii respondentów było bardzo pozytywnych. (...) Oczywiście musiałem świecić oczami za to kompletnie niepotrzebne zamieszanie i krytykę wziąć na klatę”.

Z krytyką przed Euro 2016 spotkały się też koszulki reprezentacji Islandii. – Ohydy tych strojów nie da się opisać słowami. To jest katastrofa i prawdopodobnie łamanie praw człowieka – mówił projektant mody Guðmundur Jörundsson. Domagał się wręcz prawa weta, skoro nikt nie konsultował tego wyboru ze społeczeństwem, oraz proponował, że stworzy nowy design za darmo, byle tylko piłkarze nie kompromitowali się występami w strojach z pionowym czerwonym pasem. Wielu kibiców się z nim zgadzało, ale kilka miesięcy później nie miało to już znaczenia. Islandia zrobiła furorę na francuskim turnieju, więc modna stała się też islandzka koszulka. Czas pokaże, kto przejmie ich rolę podczas Euro 2024.

To były eliminacje Euro 2012, Irlandia po dramatycznym meczu wywalczyła cenny remis z Rosją w Moskwie. Bohaterem został obrońca Richard Dunne, a symbolem heroizmu – koszulka. W drugiej połowie, po jednym ze starć, Irlandczyk upadł bowiem twarzą na bieżnię za linią autową i rozciął sobie skórę na policzku. Krew ubrudziła jego biały trykot, a sędzia nie pozwolił piłkarzowi na kontynuowanie gry. Irlandczycy nie mieli już sprzętu Dunne’a na zmianę, dysponowali tylko koszulką bez numeru, niezgodną z przepisami (w przypadku np. żółtych kartek sędziowie rozpoznają i spisują zawodników właśnie przy ich pomocy). Najprostsze wyjście okazało się najlepszym – na nowej, białej koszulce szybko dopisano markerem numer 5 – mały z przodu i duży na plecach.

Pozostało 95% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI Act. Jak przygotować się na zmiany?
Plus Minus
„Jak będziemy żyli na Czerwonej Planecie. Nowy świat na Marsie”: Mars równa się wolność
Plus Minus
„Abalone Go”: Kulki w wersji sumo
Plus Minus
„Krople”: Fabuła ograniczona do minimum
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Plus Minus
„Viva Tu”: Pogoda w czterech językach