To miał być zupełnie inny tekst. Zimna, analityczna, pozbawiona emocji polemika nie tylko z ideologiem Kremla, ale także z tymi, którzy z różnych powodów uważają, że Rosja może być nowym, konserwatywnym Trzecim Rzymem, nadzieją na tradycyjne odrodzenie, czy choćby głosem sprzeciwu wobec zachodniego nihilizmu lub liberalizmu. Niestety, ten tekst taki nie będzie. Tak się bowiem przypadkowo zdarzyło, że powstaje on po wizycie w Borodziance, Buczy i Irpieniu. Obrazy rozbitych lusterek, domów opuszczonych w pośpiechu, tak by już nigdy do nich nie wrócić, bo nie ma już do czego wracać, strzaskanych żyć, których nie da się odtworzyć choćby z okruchów, bo te spaliły się lub zostały rozkradzione przez rzekomych – jak ich pojmuje Dugin – obrońców tradycji.
Borodzianka stała się symbolem zniszczeń, ale wcale nie jest najgorszym miejscem, bo teraz opuszczane przez Rosjan miasta i wsie są niszczone do fundamentów. „Moje miasto, miejsce, gdzie się po raz pierwszy zakochałam, gdzie miałam pierwszą randkę, gdzie się uczyłam, istnieje już tylko w albumach” – pisze jedna z mieszkanek Mariupola. A potem były jeszcze opowieści o terenach okupowanych, gdzie za żółtą wstążkę idzie się do łagru, gdzie można zginąć w każdej chwili, gdzie jest – co wspominają starsi ludzie – bardziej niebezpiecznie niż za okupacji hitlerowskiej. Te obrazy, spotkania, rozmowy zostają, nie sposób od nich uciec.
Czytaj więcej
Ogromny regres w działaniu instytucji katolickich wynika także z tego, że wielu polskich biskupów nie widzi różnicy między PR-em a dziennikarstwem.
Aleksander Dugin zwołuje konserwatywną międzynarodówkę. Zamordyzm jako walka o wartości
I właśnie z takim „bagażem” siadam do kolejnej lektury nowego eseju Aleksandra Dugina, opublikowanego przez propagandową agencję RIA Novosti. Ideolog, bo ani filozofem, ani geopolitykiem, ani politologiem określić go nie można, Putina i putinizmu (czy by posłużyć się zapomnianym już nieco terminem z pierwszych dni wojny – raszyzmu) podejmuje, nie po raz pierwszy zresztą, próbę nadania mocniejszego, ideowego zakorzenienia imperialnej i zbrodniczej polityce prezydenta Rosji.
Nie chodzi już tylko o odbudowę i obronę „ruskkiego mira”, ale o zbudowanie wielkiej tradycjonalistycznej, konserwatywnej międzynarodówki, która ma chronić świat przed nihilizmem, satanizmem cywilizacji Zachodu. „W naszej zawziętej konfrontacji z Zachodem, balansującym na krawędzi konfliktu nuklearnego i trzeciej wojny światowej, problem wartości staje się coraz bardziej istotny. Wojna z Ukrainą to nie tylko konflikt państw z ich uzasadnionymi interesami narodowymi, ale zderzenie cywilizacji zaciekle broniących swoich systemów wartości” – przekonuje Dugin. „Daje to Rosji wyjątkową szansę: stanąć na czele światowego zwrotu konserwatywnego. Nadszedł czas, aby wprost stwierdzić, że Rosja walczy z roszczeniami cywilizacji zachodniej do uniwersalności swoich wartości i całkowicie opowiada się za tradycją zarówno swoją własną (narodowości rosyjskiej, państwa prawosławnego), jak i wszystkich innych. Przecież im też grozi nieuchronna zagłada w przypadku triumfu globalizmu i utrzymania zachodniej hegemonii” – napisał Dugin.