Tomasz Terlikowski: Oczywiste i nieoczywiste w kwestii aborcji

Cieszę się, że nie jestem politykiem. Nie tylko dlatego, że lubię swój zawód, ale też przez to, że mam świadomość, iż niekiedy wymaga to ogromnej odpowiedzialności moralnej. Tak jest w przypadku obecnych głosowań aborcyjnych.

Publikacja: 12.04.2024 17:00

Tomasz Terlikowski: Oczywiste i nieoczywiste w kwestii aborcji

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Aborcja była dla mnie i pozostaje niedopuszczalna z perspektywy moralnej oraz prawnej, aczkolwiek od tego drugiego uznaję wyjątki. Powody mojego stosunku do aborcji wcale nie są religijne. Nie jestem przeciwko niej, dlatego że jestem katolikiem. Po prostu jestem zwolennikiem nadawania statusu moralnego zarodkowi czy embrionowi, który w moim mniemaniu jest istotą ludzką w organizmie matki.

Czytaj więcej

Tomasz P. Terlikowski: Pora na nowy model papiestwa

Aborcja a fundamentalne prawo do życia. Od którego momentu powinno ono przysługiwać nienarodzonym?

Co do tego, iż w ciele matki znajduje się istota należąca do gatunku ludzkiego, nie ma sporu. Jest to fakt biologiczny. Jeśli coś jest sporne, to tylko to, czy istocie tej przysługuje status moralny. Jaki konkretnie, a także od którego momentu jej istnienia można mu go przypisać? Jeśli chodzi o sam status, to jego powiązanie z przynależnością do gatunku ludzkiego wydaje mi się dość oczywiste, bo w ten sposób wyklucza się arbitralne pozbawienie istot ludzkich statusu moralnego, także tych już narodzonych, a z jakichś powodów niepełnosprawnych czy dotkniętych dysfunkcjami mózgu. Absolutnie podstawowym uprawnieniem związanym z przynależnością do gatunku ludzkiego pozostaje zaś fundamentalne prawo do życia.

Od którego momentu prawo to powinno przysługiwać nienarodzonym? Część z uczestników debaty uznaje, że od 12. tygodnia ciąży. Jednak moim zdaniem tego rodzaju kryterium czasowe jest czysto arbitralne.

Od którego momentu prawo to powinno przysługiwać nienarodzonym? Część z uczestników debaty uznaje, że od 12. tygodnia ciąży. Jednak moim zdaniem tego rodzaju kryterium czasowe jest czysto arbitralne. A jedynym precyzyjnie określonym momentem jest zakończenie procesu poczęcia, względnie implantacji zarodka w macicy, a potem narodziny, choć i one niewiele zmieniają w statusie moralnym dziecka. Jeśli więc szukamy niearbitralnych określeń początku statusu moralnego istoty ludzkiej, będzie to w istocie poczęcie.

Ale nawet jeśli tego ktoś nie przyjmuje, to można przyjąć identyczne stanowisko, wyprowadzając je ze starej rzymskiej zasady, iż w razie wątpliwości w sprawie życia należy je rozstrzygać zawsze na rzecz życia. Z tego wynikać może i powinna moralno-prawna ochrona życia od poczęcia.

Czytaj więcej

Tomasz Terlikowski: Episkopat czy ePiSkopat

Zmiana prawa aborcyjnego? Każdy polityk powinien podjąć własną, a nie partyjną decyzję

Warto jednak zadać pytanie, czy rozważania te prowadzą do jakichś konkretnych obowiązków polityków. Celowo i świadomie nie używałem w tej kwestii argumentów religijnych. Tu jednak kategorie religijne nie mogą się nie pojawić. Dlatego że mówimy już nie tylko o odpowiedzialności polityków w ogóle, ale także o odpowiedzialności tych z polityków, którzy uznają swoją przynależność do Kościoła katolickiego.

Po pierwsze, uważam, że każdy polityk powinien rozważyć w swoim sumieniu argumentację zarówno za, jak i przeciw zmianie prawa, a potem podjąć własną, a nie partyjną decyzję. Po drugie, wskazania kolejnych papieży są w tej sprawie jasne. I Jan Paweł II, i Benedykt XVI, i Franciszek wyraźnie wskazują, że aborcja jest działaniem niezgodnym z zasadami moralnymi. Jan Paweł II w „Evangelium vitae” dał także jednoznaczne wytyczne, jakie stanowisko powinni zabierać katolicy w tego rodzaju głosowaniach. Najkrócej rzecz ujmując, powinni oni wspierać rozwiązania, które będą lepiej chronić życie.

Zasada ta na wyższym poziomie ogólności jest oczywista, ale komplikuje się, gdy dochodzimy do konkretów. Co ma zrobić polityk, który wie, że od jego głosowania zależy to, czy prawo zostanie w mniejszym lub większym stopniu zmienione na gorsze z perspektywy moralności katolickiej? Co ma zrobić, gdy wie, że jego decyzja może przyspieszyć proces destrukcji mechanizmów ochrony życia ludzkiego? A co, jeśli jego głos może przyczynić się do wieloletniego, choć niedoskonałego kompromisu prawnego, nawet gdy opowie się częściowo wbrew jasnym wytycznym Jana Pawła II? Zarazem jeśliby zagłosował zgodnie z nimi, to obrona życia upadnie w ogóle? To są konkretne pytania, na które każdy musi odpowiedzieć sobie sam w swoim sumieniu.

Aborcja była dla mnie i pozostaje niedopuszczalna z perspektywy moralnej oraz prawnej, aczkolwiek od tego drugiego uznaję wyjątki. Powody mojego stosunku do aborcji wcale nie są religijne. Nie jestem przeciwko niej, dlatego że jestem katolikiem. Po prostu jestem zwolennikiem nadawania statusu moralnego zarodkowi czy embrionowi, który w moim mniemaniu jest istotą ludzką w organizmie matki.

Aborcja a fundamentalne prawo do życia. Od którego momentu powinno ono przysługiwać nienarodzonym?

Pozostało 90% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi