Tomasz P. Terlikowski: Pora na nowy model papiestwa

Papieskich wypowiedzi na temat „białej flagi” i konieczności poddania się Ukrainy nie da się w żaden sposób – ani moralnie, ani religijnie, ani politycznie – usprawiedliwić. Watykan ma tego świadomość, dlatego ustami kardynała Pietro Parolina tak „interpretuje” tę wypowiedź, by kompletnie odwrócić jej znaczenie.

Publikacja: 15.03.2024 09:00

Papież Franciszek

Papież Franciszek

Foto: AFP

Zacznę od kwestii oczywistych. Opinia papieska jest zwyczajnie niezgodna z rzeczywistością. Dowodzi tego, że papież nie orientuje się w kwestiach politycznych, ale z ogromną pewnością siebie wypowiada się na ich temat. Co więcej, nie zna i nie rozumie ani Rosji, ani Ukrainy. A przecież, co przypominają choćby biskupi ukraińscy, Rosja nie wytoczyła Ukrainie zwyczajnej wojny, ale wojnę totalną. „Ukraińcy nie mogą przestać się bronić, ponieważ poddanie się oznacza śmierć. Intencje Putina i Rosji są jasne i jednoznaczne. Nie tylko on: 70 proc. mieszkańców Rosji popiera ludobójczą wojnę, w tym patriarcha Cyryl i przywódcy Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej. Określone cele przekładają się na konkretne działania. W umyśle Putina Ukraina, ukraińska historia, język i niezależne ukraińskie życie religijne nie istnieją. Wszystko, co ukraińskie, jest jego zdaniem ideologicznym konstruktem, który należy zniszczyć. W jego umyśle Ukraina nie jest rzeczywistością, ale po prostu »ideologią«, którą określa również jako »nazistowską«” – napisali ukraińscy biskupi grekokatoliccy, odpowiadając na papieskie słowa.

Czytaj więcej

Tomasz Terlikowski: Milczenie mówiące więcej niż tysiące słów

Rady papieża Franciszka nie na miejscu. Czym jest Rosja, lepiej widać z Polski czy Ukrainy 

I właśnie dlatego dobre intencje papieża (zakładam, że wypowiedzi Franciszka nie wynikają z jego sympatii do zbrodniarza Putina i Rosji, lecz ze szczerego, choć dość naiwnego pacyfizmu), jego dobre rady dotyczące konieczności negocjacji są kompletnie nie na miejscu z perspektywy nie tylko geopolitycznej, ale i moralnej. Głównym powodem jest to, że na tym etapie agresor zarówno nie chce negocjacji, jak i traktuje je jako zachętę do dalszych ataków. Dla Rosji nie są one normalnym narzędziem politycznym, lecz dowodem słabości, znakiem własnej wygranej.

Ale – i to też trzeba jasno powiedzieć – kolejne wypowiedzi papieskie na temat Ukrainy z całą mocą przypominają, jak ograniczony jest ich autorytet. 

Ale – i to też trzeba jasno powiedzieć – kolejne wypowiedzi papieskie na temat Ukrainy z całą mocą przypominają, jak ograniczony jest ich autorytet. Otóż, o czym czasem się zapomina, papież nie ma autorytetu w kwestiach geopolityki, historii, a nawet filozofii politycznej.

Czym jest Rosja, lepiej widać z Polski czy Ukrainy niż z Watykanu czy Argentyny. O wojnie sprawiedliwej lepiej czytać u Michaela Walzera niż u Franciszka, a prawdę o imperium mongolskim i słynnej pax mongolica znajdziecie raczej w dobrych opracowaniach historii świata niż w wypowiedziach papieskich. Antyamerykanizm papieski, zrozumiały, jeśli weźmie się pod uwagę pochodzenie Franciszka, nie może i nie powinien wytyczać linii moralnej Kościoła. Od tego jest tradycja i dyplomacja, a także ostrożna ocena rzeczywistości, której obecnemu pontyfikatowi brakuje.

Czytaj więcej

Tomasz Terlikowski: Jesteśmy w stanie wojny, w której nie będzie wygranych

Zniszczenie symboliki i ośmieszenie autorytetu. Monarchia absolutna nie może przetrwać tego, co zrobili Benedykt XVI i Franciszek

Czy oznacza to koniec pewnego modelu papiestwa? Oczywiście, że tak. Monarchia absolutna może przetrwać wiele zmian, ale nie może przetrwać zniszczenia symboliki (co zrobił Benedykt XVI, przechodząc na emeryturę) i ośmieszenia autorytetu (a to właśnie niekiedy powodują wypowiedzi Franciszka). Koniecznego przepracowania wymaga także model dożywotniego sprawowania posługi papieskiej (ograniczony jedynie wolą papieską). Czymś o wiele naturalniejszym, a ostatnie lata posługi Franciszka są tego smutnym przykładem, byłoby przechodzenie na emeryturę w konkretnie określonym wieku, jak jest w przypadku biskupów diecezjalnych. Kościół jest jednak zbyt wielką strukturą, by ryzykować w tak drażliwych, politycznych kwestiach.

Apel Jana Pawła II, by przemyśleć na nowo posługę papieską, by szukać nowych modeli jej sprawowania, wciąż jest niezwykle na czasie. Entuzjastyczna papolatria najbliższych współpracowników Franciszka nie może tego przesłaniać.

Zacznę od kwestii oczywistych. Opinia papieska jest zwyczajnie niezgodna z rzeczywistością. Dowodzi tego, że papież nie orientuje się w kwestiach politycznych, ale z ogromną pewnością siebie wypowiada się na ich temat. Co więcej, nie zna i nie rozumie ani Rosji, ani Ukrainy. A przecież, co przypominają choćby biskupi ukraińscy, Rosja nie wytoczyła Ukrainie zwyczajnej wojny, ale wojnę totalną. „Ukraińcy nie mogą przestać się bronić, ponieważ poddanie się oznacza śmierć. Intencje Putina i Rosji są jasne i jednoznaczne. Nie tylko on: 70 proc. mieszkańców Rosji popiera ludobójczą wojnę, w tym patriarcha Cyryl i przywódcy Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej. Określone cele przekładają się na konkretne działania. W umyśle Putina Ukraina, ukraińska historia, język i niezależne ukraińskie życie religijne nie istnieją. Wszystko, co ukraińskie, jest jego zdaniem ideologicznym konstruktem, który należy zniszczyć. W jego umyśle Ukraina nie jest rzeczywistością, ale po prostu »ideologią«, którą określa również jako »nazistowską«” – napisali ukraińscy biskupi grekokatoliccy, odpowiadając na papieskie słowa.

Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi