Zapowiadany przez część rządu program tanich kredytów „Na start” (w koalicji nie ma co do niego zgody) już nie elektryzuje rynku. Jak zauważa Barbara Bugaj, ekspertka SonarHome, na wyjaśnienie spraw związanych z programem czeka niezbyt duża grupa kupujących. Niewiadomych jest wiele, a zasady planowanego programu bardzo skomplikowane.
Także Ewa Palus, analityczka REDNET Property Group, ocenia, że osoby, które chciały skorzystać z programu, nie chcą już dłużej czekać. – Decydują się na zakup mieszkania, często mniejszego, niż potrzebują – zauważa.
Czytaj więcej
Ile metrów nowego mieszkania można kupić za przeciętną pensję? Dostępność lokali w miastach sprawdza portal RynekPierwotny.pl.
Ile czasu na zakupy
Ekspert i doradca Tomasz Lebiedź zauważa, że wielu klientów, którzy chcą kupić mieszkanie, ale muszą się posłużyć kredytem, „przestało czekać na mityczny program zero procent”. – Zniecierpliwieni poszli kupować nieruchomości, korzystając z kredytów komercyjnych – podkreśla. – Innych motywuje lęk przed powtórką historii „Bezpiecznego kredytu 2 proc.” (wygaszony w styczniu program PiS – red.), czyli ogromnymi wzrostami cen. Jest jednak grupa osób, które twierdzą, że na ten dotowany kredyt czekają.
O „pewnym poruszeniu” na rynku mieszkań mówi Krzysztof Kabaj, ekspert Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości (PFRN). – Ale do średniej z ostatnich dwóch–trzech lat jeszcze daleko – zastrzega. – Na zakupy ruszyły przede wszystkim osoby, które przestały wierzyć w obietnicę wyborczą dotyczącą programu dopłat do kredytów. Termin jego uruchomienia był przesuwany już dwukrotnie. Są osoby, które zwyczajnie nie mogą już czekać, najczęściej ze względów osobistych – podkreśla.