Uczniowie uciekają z pomocą AI. Początek lepszej edukacji?

Licealiści rozwiązują sprawę porwania nauczycielki, uczniowie podstawówki chodzą po mieście w poszukiwaniu ścieżek kariery zawodowej. Jeszcze inni tworzą projekty społeczne z wykorzystaniem nowoczesnych technologii – a wszystko z pomocą AI. Czy walka o to, żeby wychować w szkole świadomych użytkowników sztucznej inteligencji, ma jednak szanse powodzenia?

Publikacja: 24.05.2024 10:00

– Wydałam ChatGPT polecenie, żeby stworzył dla licealistów scenariusz gry typu escape room – opowiad

– Wydałam ChatGPT polecenie, żeby stworzył dla licealistów scenariusz gry typu escape room – opowiada Anna Kalocińska, germanistka z Liceum Ogólnokształcącego Fundacji Szkolnej. AI wygenerowała materiały po angielsku. Podczas gry uczniowie rozwiązywali dodatkowo zagadki w języku hiszpańskim i niemieckim

Foto: Archiwum Liceum Fundacji Szkolnej

Jak podaje najnowszy raport „Polska edukacja w cieniu AI” ekspertów z Collegium Da Vinci w Poznaniu (wydanego przez poznański oddział Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego), „to, co nazywamy sztuczną inteligencją, jest ciągle ewoluującą technologią, która może już za kilka lat oferować zupełnie inne możliwości niż te obecne”, m.in. „usprawnić i uczynić efektywniejszym proces nauczania zarówno dla nauczycieli, jak i uczniów”. Z drugiej strony pracownicy sektora edukacji i eksperci ostrzegają: sztuczna inteligencja to broń obosieczna, naszpikowana zagrożeniami.

Czytaj więcej

Cheerleading to nie tylko machanie pomponami

ChatGPT pisze scenariusz dla liceum, a Microsoft Bing go ilustruje „Fajna przygoda, ważna lekcja” 

Anna Kalocińska, germanistka w Liceum Ogólnokształcącym Fundacji Szkolnej, już od jakiegoś czasu korzystała z AI. Na głęboką wodę rzuciła się jednak niespełna rok temu, kiedy to wraz z pozostałymi lingwistami przygotowywała się do Europejskiego Dnia Języków Obcych obchodzonego 26 września. Zaproponowała zorganizowanie w szkole pokoju zagadek, wykorzystując w tym celu sztuczną inteligencję. – Sięgnęłam po ChatGPT i wydałam mu polecenie, żeby stworzył dla licealistów scenariusz gry typu escape room. Taki, w którym byłaby jedna osoba zaginiona i sześcioro podejrzanych. Podałam parametry, na których najbardziej mi zależy, jak choćby pojawienie się w fabule wątku starożytnej komnaty czasu.

W odpowiedzi otrzymała gotowy scenariusz historii, wraz z listą szczegółowo scharakteryzowanych podejrzanych i motywów, którymi mogli się kierować. Osią fabuły było tajemnicze zniknięcie nauczycielki historii w prestiżowej angielskiej szkole. – Wszystkie materiały tworzyłam wspólnie z czatem. Były to m.in. raporty policyjne, pamiętniki uczniów i nauczycieli, wiersze, notatki z zeszytów szkolnych czy też krótkie ogłoszenia na tablicę klasową. Wszystkie materiały były wygenerowane w języku angielskim, które potem poddaliśmy korekcie językowej. Wraz z nauczycielką hiszpańskiego przygotowałyśmy dodatkowo zagadki w języku niemieckim i hiszpańskim. Ich rozwiązanie pozwalało uczniom na odnalezienie kodów niezbędnych do otwarcia walizek i dotarcia w ten sposób do ukrytych materiałów z dochodzenia – wylicza germanistka.

I opowiada dalej: – Gdy powstał ogólny zarys historii, zaczęłam go doprecyzowywać i uszczegóławiać. W tym celu wydawałam czatowi kolejne polecenia, a następnie korygowałam je. Finalnie wygenerowaliśmy wspólnie ponad 30 materiałów. Stworzenie ich zajęło mi kilka, może kilkanaście godzin. Ale gdybym miała robić to sama, wyszłoby kilka tygodni. O ile w ogóle podjęłabym się takiego zadania.

Anna Kalocińska korzystała również z innego narzędzia, kreatora obrazów Microsoft Bing, wygenerowała z jego pomocą kilkadziesiąt zdjęć, które uzupełniały fabułę i były elementem przygotowanych zagadek. W tym: fotografie fikcyjnych bohaterów, z wycieczek i szkolnych uroczystości, które przecież nie odbyły się naprawdę.

– To też było ciekawe, bo o ile sztuczna inteligencja potrafi stworzyć fajny obrazek na przykład zegara z kotem, o tyle nie radzi sobie jeszcze z tworzeniem wizerunków ludzi, wygenerowane twarze są nienaturalne i dziwaczne. Uczniowie też zwrócili na to uwagę – wspomina. Mówi też, że i dla niej, i dla uczniów to była „fajna przygoda” – ale przede wszystkim: bardzo ważna lekcja. – Zależy nam, żeby zdobywali nie tylko wiedzę teoretyczną i wykorzystywali ją w praktyce, ale też ćwiczyli kompetencje przyszłości, takie jak współpraca w grupie, analityczne myślenie czy umiejętność działania pod presją czasu. I to też się udało.

Sztuczna inteligencja pomaga odkryć ścieżkę kariery zawodowej „Uczniowie dowiedzieli się o zawodach, o jakich nie mieli pojęcia” 

Dla dzieci nowoczesne technologie to chleb powszedni, trzeba więc znaleźć przestrzeń, w której możemy się z nimi spotkać – uważa Beata Grzelak, kierowniczka Centrum Rozwoju Doradztwa Zawodowego w Warszawskim Centrum Innowacji Edukacyjno-Społecznych i Szkoleń (WCIES). Z racji obszaru, którym się zajmuje, z nowoczesnymi technologiami jest na bieżąco, ze sztuczną inteligencją również. Jesienią w Centrum ruszą szkolenia z jej obsługi dla nauczycieli. Jednak już teraz, jak obserwuje, część pedagogów sięga po AI, z jej pomocą urozmaicają lekcje, na przykład organizując „pokoje ucieczki” (ang. escape room), o czym opowiadała germanistka z warszawskiego liceum.

Centrum Rozwoju Doradztwa Zawodowego (będące częścią WCIES) tę przestrzeń do spotkania z młodzieżą znalazło na ulicy i to dosłownie: od ubiegłego roku uczniowie ostatnich klas warszawskich podstawówek mogą brać udział w cyklicznym konkursie „Złap zawód”. To gra miejska przygotowana we współpracy ze start-upem Yoniee i przy zastosowaniu sztucznej inteligencji. Przypomina popularną swego czasu aplikację Pokémon GO.

– Uczniowie chodzą po mieście, szukają umieszczonych na wirtualnej mapie Warszawy czerwono-żółtych kulek (zwanych YonieeBalli), znajdują w nich krótkie filmiki dotyczące zawodów, w których kształcą warszawskie technika i szkoły branżowe I stopnia. Początkowo prezentowaliśmy 25 zawodów, w ostatniej edycji było już 50, w kolejnych będzie jeszcze więcej – wyjaśnia kierowniczka CRDZ. – Za ich otwarcie, czyli odtworzenie 15-, 20-sekundowych nagrań, zbierają punkty indywidualne i grupowe, otrzymują je również za rozwiązanie quizów tematycznych związanych z rynkiem pracy.

Punkty uczniowie zbierają indywidualnie, następnie są sumowane, klasy, które uzbierają ich najwięcej i uplasują się na podium, otrzymują nagrody: 3 tys. zł za pierwsze miejsce, 2 tys. za drugie, 1,5 tys. za trzecie. – Uczniowie sami decydują, na jaki cel je przeznaczą – zapewnia Beata Grzelak.

Największe korzyści trudno jednak przeliczyć na wartości materialne, bo paradoksalnie cyfrowa zabawa zbliża młodzież do świata analogowego. – Zależało nam na tym, żeby zachęcić dzieci do spędzania większej ilości czasu na dworze, pomóc im odbudować więzi w społeczności szkolnej, które osłabły po okresie pandemii, a jednocześnie wzmocnić jedną z kompetencji przyszłości, czyli umiejętność współpracy, pracy grupowej – wyjaśnia Grzelak. I to się udaje, taką przynajmniej informację zwrotną dostaje Centrum Rozwoju Doradztwa Zawodowego. – Po każdej edycji zbieramy ankiety, spotykamy się z uczniami, którzy wzięli udział w konkursie, rozmawiamy o ich doświadczeniach. I dzieciaki mówią, piszą: dzięki grze teraz więcej spaceruję, bardziej zwracam uwagę na swoje zdrowie, częściej nawiązuję kontakty z kolegami, koleżankami.

Sztuczna inteligencja jest nieporównywalnie szybsza i sprawniejsza niż nawet cała armia najwybitniejszych geniuszy, jednak pieczę nad nią i tak musi sprawować człowiek. W konkursie „Złap zawód” widać to chociażby po wyznaczonych w regulaminie i aplikacji granicach: liczby odnajdywanych treści czy pory zdobywania dodatkowych punktów. – Wprowadziliśmy limit 15 YonieeBalli otwieranych dziennie, żeby uczniowie nie spędzali całych dni z nosami w smartfonach, z kolei żeby nie prowokować do wagarowania, podwójne punkty można zdobywać jedynie w godzinach popołudniowych – wyjaśnia kierowniczka CRDZ. Dzięki spotkaniom w „realu” organizatorzy mogą też dopracowywać szczegóły, o które sztuczna inteligencja sama by przecież nie zadbała. Beata Grzelak: – Wprowadziliśmy chociażby możliwość zapisywania filmików, które wcześniej wyświetlały się i znikały. To uczniowie powiedzieli nam, że chcą mieć dostęp do tych treści na dłużej, bo dzięki nim dowiedzieli się o istnieniu zawodów, o których wcześniej nie mieli pojęcia.

Czytaj więcej

Najważniejsze, że mogę wyjść z domu

Uczniowie tworzą projekty z AI. „Dziewczyny radzą sobie fantastycznie”

W Poznańskim Centrum Superkomputerowo-Sieciowym wykorzystanie AI to już chleb powszedni. – Edukację z technologią staramy się łączyć od co najmniej ćwierć wieku, sztuczna inteligencja pojawia się u nas w różnych wydaniach od wielu lat – mówi Bogdan Ludwiczak, szef tamtejszego Laboratorium Innowacyjnej Edukacji. Ostatnio pod postacią programu AI4Youth w szkołach średnich, który jest wdrażany we współpracy z firmą Intel Technology Poland. – Zaczęliśmy w 2019 r., czyli jeszcze przed eksplozją popularności generatywnej sztucznej inteligencji, jaką jest np. ChatGPT. Celem było uświadomienie nauczycielom i młodzieży, czym jest sztuczna inteligencja i uczenie maszynowe, jakie są związane z nią zagrożenia, jak stosować ją etycznie i odpowiedzialnie, jak wykorzystywać jej narzędzia do rozwiązywania realnych problemów społecznych.

W ramach pilotażu polscy uczniowie zmierzyli się z tymi zadaniami jako pierwsi na świecie, równolegle do swoich rówieśników w Korei Południowej i Indiach (obecnie program jest wdrażany globalnie). – Wsparliśmy Intel swoim know-how, bo świat edukacji nie był nam obcy, braliśmy udział w rozmaitych projektach edukacyjnych, konferencjach metodycznych i dydaktycznych, tworzyliśmy rozwiązania dla edukacji, udostępnialiśmy e-usługi, a na co dzień pracujemy z pedagogami. Wiedzieliśmy więc, co w naszych warunkach da się zrealizować, a czego nie – wyjaśnia Zbigniew Karwasiński, lider zespołu w Laboratorium Innowacji Edukacyjnych PCSS.

Informatyków z Poznania do udziału w projekcie przekonała przede wszystkim jego wszechstronność. – Ten program jednocześnie obrazuje stan świata i obecności w nim sztucznej inteligencji, następnie pokazuje cały aparat matematyczny, który za nią stoi, uczy programowania, a w międzyczasie wskazuje zagadnienia społeczne i etyczne, które się z tym wiążą.

W praktyce przełożyło się to na kilkadziesiąt projektów, które zrealizowali uczniowie, kilka zapisało się szczególnie w pamięci Zbigniewa Karwasińskiego. – Z najciekawszych pamiętam translator języka migowego, aplikację do samochodu rozpoznającą zmęczenie kierowcy i sygnalizującą, że czas zrobić przerwę, czy wtyczkę do przeglądarki wychwytującą niewłaściwą postawę ciała przed komputerem – wylicza. Ten ostatni projekt, autorstwa Macieja Jałochy, zdobył zresztą nagrodę na festiwalu „Wzbogacanie życia innowacjami AI” w 2023 r.

Po drodze wielu uczniów połknęło bakcyla programistycznego na poważnie, część rozwija swoje pomysły pod szyldem fundacji Zwolnieni z Teorii, która wspiera realizację projektów społecznych, kilkoro PCSS zaprosiło na praktyki bądź staż, a nawet do pracy. – Okazało się na przykład, że w tej branży fantastycznie radzą sobie dziewczyny, które wcześniej w ogóle nie myślały, że technologia może być dla nich ścieżką kariery – zauważa Karwasiński.

Bogdan Ludwiczak wyjaśnia z kolei: – Jeżeli ktoś chce rozwijać te projekty dalej czy kontynuować pracę w tej branży – fajnie. Ale te szkolenia nie tyle są nastawione na wdrażanie tych projektów, ile przede wszystkim na rozwijanie u młodych kompetencji przyszłości i uzmysłowienie im, do czego powinna służyć sztuczna inteligencja. O tym, a także do czego nie powinna służyć, jeszcze w tym tekście powiemy.

Zamiast kartkówki zagadki sztucznej inteligencji. Po niemiecku

Złap zawód” to w Centrum Rozwoju Doradztwa Zawodowego WCIES sztandarowy projekt z wykorzystaniem sztucznej inteligencji, ale niejedyny. – Korzystamy z niej również przy opracowywaniu różnego rodzaju scenariuszy, na razie polega to jednak wciąż na promptowaniu, czyli wydawaniu licznych poleceń i zbieraniu mnóstwa informacji, żeby odpowiedź sztucznej inteligencji rzeczywiście odpowiadała na nasze potrzeby – przyznaje Beata Grzelak.

Być może jest to powód, dla którego wciąż niewielu nauczycieli posiłkuje się tym narzędziem – a być może do tej pory kwestia rozbijała się o koszta, bo na przykład dostęp do pełnej wersji Canvy, czyli platformy umożliwiającej tworzenie scenariuszy lekcji i ćwiczeń dla uczniów, był płatny. – Ale Ministerstwo Edukacji Narodowej właśnie zapewniło możliwość bezpłatnego korzystania z niej przez pedagogów i mam nadzieję, że to zaktywizuje przynajmniej część z nich do tego, by wykorzystywać sztuczną inteligencję do generowania chociażby fajnych elementów graficznych przy projektowaniu zajęć.

Przełamaniu oporów przed sztuczną inteligencją mają służyć szkolenia, które Centrum planuje jesienią. – Chcemy pokazać, jakie w tym momencie mamy możliwości jej wykorzystania. Podkreślam słowa w tym momencie, bo jesteśmy właściwie na etapie wsiadania do pędzącego pociągu i chociaż mamy zarys szkoleń, musimy liczyć się z tym, że w ciągu pół roku na rynku może pojawić się coś zupełnie nowego, co będziemy również musieli uwzględnić w programie – zauważa Beata Grzelak.

Anna Kalocińska w pracy korzysta ze sztucznej inteligencji może nie na co dzień, ale i tak częściej niż większość jej koleżanek i kolegów po fachu. – Ostatnio na przykład stworzyłam planszówkę, świat zwariowanych babć, do powtórki słownictwa dotyczącego poruszania się po mieście, rozkładu dnia i obowiązków domowych – opowiada. ChatGPT i generatora obrazów używa też do tworzenia gier na punkty w miejsce tradycyjnych klasówek. – Zamiast siedzieć 45 minut nad czterema kartkami z zadaniami, moi uczniowie mają na przykład misję do wykonania, muszą rozwiązywać kolejne zagadki po niemiecku, tak jak w grach komputerowych zbierać monety, które wymieniane są później na wynik procentowy – wyjaśnia.

Podstawa programowa jest zrealizowana, bo nietypowa formuła nie zmienia zakresu wymaganego przez nią i sprawdzanego w ten sposób materiału, ale podejście uczniów do nauczanego przez nią przedmiotu i owszem. – Od młodzieży słyszę, że ta forma jest dla nich bardziej interesująca, chętniej przychodzą na zajęcia, łatwiej im uczyć się języka, bo oferuję coś innego, co kojarzy im się pozytywnie emocjonalnie, co jest bliższe ich codzienności.

I nie jest to wyłącznie specyfika nauczanego przez nią niemieckiego. Zdaniem Kalocińskiej właściwie każdy przedmiot szkolny dałoby się poprowadzić w ciekawszej dla uczniów formule. – To jest przede wszystkim kwestia tego, żeby wiedzieć, co się chce jako nauczyciel osiągnąć – przekonuje. Jako przykład podaje wspomnianą już grę planszową: w jednym z zadań babci zaginął wnuczek, a celem uczniów było pomóc go jej odnaleźć. Losowali więc kartę z jego lokalizacją, a następnie próbowali do niego dotrzeć fizycznie na planszy i językowo, opisując drogę. – Sprawniej im szło, gdy widzieli, jak poruszają się między budynkami na planszy, lepiej zapamiętywali słówka, byli bardziej zaangażowani, niż gdyby mieli powtarzać po kilka razy to samo zadanie w zeszycie ćwiczeń.

Czytaj więcej

Nie tylko emerytalny sposób na aktywność

Sztuczna inteligencja to wyzwanie dla szkół. „Brakuje systemowych zmian” 

Beata Grzelak uśmiecha się z rozrzewnieniem, gdy wspomina nauczycielkę z liceum, która przynosiła na lekcje rekwizyty, przygotowywała inscenizacje ważnych wydarzeń i wcielała się w postaci z kart historii – i to w czasach, gdy nawet komputery będące w powszechnym użytku nikomu poza Lemem się nie śniły. Dlatego też zdecydowanie dziś stwierdza, że „sztuczna inteligencja w edukacji daje niesamowite możliwości”. – Wyobrażam sobie lekcję historii, w czasie której możemy stworzyć postać Napoleona, który będzie odpowiadał na pytania uczniów i w atrakcyjny dla nich sposób przekaże wiedzę o epoce, co sprawi, że będą bardziej aktywni na zajęciach – snuje wizję już wcale nie futurystyczną.

Z marszu może podać też kolejny przykład, z nieco innego poletka edukacji. – Są już w użyciu roboty, które pomagają uczniom w nauce języków obcych, w przeciwieństwie do człowieka nie irytują się, gdy dziecko ma trudność z zapamiętaniem jakiegoś słówka, nie irytują się, kiedy po raz 20. zadaje to samo pytanie – opowiada Beata Grzelak. I zaraz rozwiewa moją wątpliwość, czy to aby na pewno słuszne pedagogicznie działanie. – W przypadku osób neuroróżnorodnych, które funkcjonują nieco inaczej, to może być świetne rozwiązanie. Zresztą, w Warszawie przy nauczaniu matematyki jest już wykorzystywane narzędzie zeszyt.online, które analizuje, jaki zakres wiedzy uczeń opanował, a nad czym jeszcze musi popracować – i dobiera dla niego zadania indywidualnie.

Sztuczna inteligencja (czy szerzej: nowoczesne technologie) to także wyzwanie dla pedagogów. Być może nawet jeszcze większe, bo to im nierzadko trudniej odnaleźć się w zmieniającym się pod ich wpływem świecie. – Odkąd powstało Laboratorium Innowacyjnych Edukacji, za cel postawiliśmy sobie zachęcanie nauczycieli, by odchodzili od modelu, w którym stają na ambonie, a dzieci mają tylko słuchać, notować, rozwiązywać zadania, na rzecz pracy projektowej – wyjaśnia Zbigniew Karwasiński. – Czyli generalnie promowanie modelu współpracy zorientowanej na identyfikowanie problemów i ich rozwiązywanie, na podział kompetencji i komunikację w zespole – dodaje Bogdan Ludwiczak.

Po latach starań specjaliści z PCSS mają jednak dość krytyczną obserwację. Zbigniew Karwasiński: – Na razie, z tego co obserwuję i czytam, decydują się na to tylko najodważniejsze szkoły. Brakuje systemowych zmian w tym zakresie

W modelu empirycznym, opartym raczej na doświadczeniu niż wkuwaniu formułek, w ich ocenie jest miejsce dla nowoczesnych technologii – pod warunkiem jednak, że będą traktowane przede wszystkim jako narzędzie ułatwiające pracę, w dodatku przepuszczone przez filtr krytycznego myślenia. – Możemy pokazać uczniom technologię druku 3D, zachęcając ich do zastanowienia się, w jakich przypadkach się sprawdzi, a w jakich nie. To samo z mikrokontrolerami czy właśnie sztuczną inteligencją – świetne narzędzia, tylko trzeba ruszyć głową, do czego rzeczywiście mogą być przydatne – podkreśla Karwasiński.

Bo punktem wyjścia, jak przekonuje, powinien być przede wszystkim zaobserwowany problem, rolą pedagoga zaś – przedstawienie go jako wyzwanie dla uczniów. Ludwiczak: – Niech nauczyciel motywuje młodych ludzi, żeby wykorzystywali różne narzędzia w sposób twórczy, jak najbardziej manualnie, działając w przestrzeni szkoły. To im się realnie przyda w dalszym życiu.

Nie wystarczy wstukać polecenia do ChatGPT

Nowoczesne technologie często porównuje się do noża: można nim pokroić chleb i nakarmić głodnych, można też kogoś zranić, a nawet zabić. Nie inaczej jest ze sztuczną inteligencją, a Beata Grzelak mówi nawet ostrzej: to porównanie nie oddaje w pełni tego, jakie już sam smartfon może poczynić spustoszenie w głowie i życiu młodego człowieka. Zdaniem szefowej Centrum Rozwoju Doradztwa Zawodowego WCIES sytuacja jest na tyle dynamiczna, że trudno dziś kreślić zarówno świetlane, jak i czarne scenariusze. – Pewnie zna pani filmiki ze szkół w Chinach, gdzie dzieci podłączone są do różnych procesorów, nauczyciele na bieżąco mogą śledzić ich koncentrację uwagi i cały proces uczenia się, a rodzice dostają później raporty – zagaja. – Mnie taki świat też przeraża.

Zgadzamy się, że potrzebny jest złoty środek, bo świat pędzi do przodu i raczej nie zamierza wyhamować. Zwłaszcza młodzi ludzie są już na tyle osadzeni w rzeczywistości cyfrowej, że trudno byłoby im się bez niej odnaleźć. – Warto korzystać z tego, co oferuje świat, ale i pamiętać, że to tylko oferta, trochę jak przy szwedzkim stole: to od nas zależy, co z niego weźmiemy – przekonuje Grzelak. Pewna jest również co do tego, że dzieci trzeba uczyć, jak korzystać z technologii mądrze. A zatem pokazywać, jakie są możliwości jej wykorzystania i jednocześnie uczulać na potencjalne zagrożenia.

O tych ostatnich dużo mówią specjaliści z poznańskiego Centrum Superkomputerowo-Sieciowego. Bogdan Ludwiczak na przykład obawia się, że sztuczna inteligencja może stać się kolejnym czynnikiem, który będzie trzymał ludzi przy ekranach. Dlatego optuje za wykorzystaniem jej przede wszystkim do tworzenia rozwiązań takich jak gry terenowe, które mocniej osadzą młodzież w rzeczywistości realnej. Do tego z kolei potrzebne jest krytyczne myślenie, które zwłaszcza w okresie młodzieńczego buntu często jest umiejętnością deficytową. – A generatywna sztuczna inteligencja, czyli ChatGPT i jemu podobne, dokłada tutaj kolejną warstwę zagrożenia. Młodzież przecież potrafi świetnie operować tymi technologiami, ale już rzadko rozumie, jak te wszystkie systemy działają.

Zgodzi się z tym Anna Kalocińska. Jak zauważa, mało kto zdaje sobie sprawę, że sztuczna inteligencja nierzadko generuje informacje niezgodne z faktami. – To nie jest tak, że wstukasz polecenie dla ChatGPT i po sprawie. Musisz jeszcze wygenerowane przez niego dane zweryfikować. Te nowe technologie nie zwalniają więc z myślenia, wręcz przeciwnie, trzeba ćwiczyć kompetencje, takie jak uważność, krytyczna analiza, weryfikacja informacji w różnych źródłach – zauważa germanistka.

Jako przykład podaje prowadzone przez nią warsztaty dziennikarskie. – Dużo rozmawiamy o manipulacji w mediach, analizujemy teksty i nagrania pod tym kątem. Podobnie powinny wyglądać lekcje informatyki: zamiast non stop robić prezentacje, lepiej skupić się na tym, jakie są wady sztucznej inteligencji, jak z nią współpracować i nie dać się oszukać.

Germanistka optuje również za tym, by odklejać uczniów od smartfonów, ale w sposób, który będzie dla nich atrakcyjny, ciekawy. – Wyobraź sobie, że idziesz na lekcję w rutynowej szkole, musisz siedzieć przez 45 minut w ławce i słuchać nauczyciela, który przy tablicy mówi o czymś, co niekoniecznie cię interesuje. A w telefonie jednocześnie czeka na ciebie zupełnie inny świat. Nic więc dziwnego, że nie umiesz się w tym odnaleźć – zauważa germanistka. – Dlatego należy odciągać dzieciaki od komórek, przenosząc je jak najbardziej do realiów, ale na ich zasadach i w sposób dla nich zrozumiały, żeby poczuli, że świat szkolny jest też ich światem.

Przy okazji wspominamy niedawną burzę, która rozpętała się wokół prac domowych, a ściślej zniesienia ich w niższych klasach szkoły podstawowej (w starszych pozostały jako fakultatywne i nie na ocenę). Jeden z koronnych argumentów zwolenników takiego rozwiązania brzmiał: dzieciaki i tak coraz rzadziej odrabiają je same, coraz częściej wyręcza je w tym sztuczna inteligencja. Anna Kalocińska nieszczególnie się tym przejmuje, bo znalazła już na to rozwiązanie. – Kiedy tylko dostrzegłam, że moi uczniowie mają na to zakusy, poprosiłam, by wykorzystywali w wypracowaniach tylko te struktury, które już przerabialiśmy. Żeby pisali prostym językiem, bo wiem, kto ile materiału opanował, więc i tak wyjdzie szydło z worka. Umówiliśmy się na takie zasady i widzę, że one są respektowane.

Bogdan Ludwiczak przypomina, że sztuczna inteligencja i modele uczenia maszynowego mają charakter jedynie odtwórczy. – Nam się wydaje, że generują nowe treści, a w rzeczywistości jedynie są karmione tym, co wcześniej stworzyli ludzie. Człowiek też byłby w stanie to robić, tylko znacząco wolniej. Ale przede wszystkim człowiek jest kreatywny, czego sztucznej inteligencji absolutnie brakuje.

ZIYAN YANG/STOCK.ADOBE.COM

Jak podaje najnowszy raport „Polska edukacja w cieniu AI” ekspertów z Collegium Da Vinci w Poznaniu (wydanego przez poznański oddział Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego), „to, co nazywamy sztuczną inteligencją, jest ciągle ewoluującą technologią, która może już za kilka lat oferować zupełnie inne możliwości niż te obecne”, m.in. „usprawnić i uczynić efektywniejszym proces nauczania zarówno dla nauczycieli, jak i uczniów”. Z drugiej strony pracownicy sektora edukacji i eksperci ostrzegają: sztuczna inteligencja to broń obosieczna, naszpikowana zagrożeniami.

Pozostało 98% artykułu
Plus Minus
Kiedy będzie następna powódź w Polsce? Klimatolog odpowiada, o co musimy zadbać
Plus Minus
Filmowy „Reagan” to lukrowana laurka, ale widzowie w USA go pokochali
Plus Minus
W walce rządu z powodzią PiS kibicuje powodzi
Plus Minus
Aleksander Hall: Polska jest nieustannie dzielona. Robi to Donald Tusk i robi to PiS
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Prof. Marcin Matczak: PSL i Trzecia Droga w swym konserwatyzmie są bardziej szczere niż PiS