Właśnie siadałam do felietonu, gdy przypomniały mi się słowa z mojej książki „Kocham Paula McCartneya”: „Jeżeli dziwny człowiek idzie po dziwnych schodach, to nie ma w tym nic dziwnego. Dziwnie jest tylko wtedy, kiedy dziwny człowiek idzie po zwykłych schodach albo zwykły człowiek idzie po dziwnych schodach. Natomiast jeśli dziwny człowiek idzie po dziwnych schodach, to znaczy, że znajdujemy się w dziwnym świecie. A w dziwnym świecie dziwne są tylko rzeczy zwykłe”.
Przez osiem lat dziwni ludzie szli po dziwnych schodach, więc znajdowaliśmy się w przestrzeni dziwnego świata, w którym nic, co dziwne, nie dziwi. Właściwie sami się dziwiliśmy, że nas nie dziwi kolejne przekroczenie prawa i konstytucji. Nie dziwiło ułaskawienie przed wyrokiem ani słowa dziwne jak choćby słowo „niewinni” użyte przez prezydenta w stosunku do Kamińskiego i Wąsika. Gdybyśmy się jeszcze czemuś dziwili, to na przykład temu, jak można mówić o niewinności osób ułaskawionych, nawet jeśli ułaskawienie byłoby zgodne z prawem? Ułaskawienie jest przecież uchyleniem wykonania wyroku, a nie stwierdzeniem niewinności. Niewinnych się nie ułaskawia. Uznanie za niewinną osoby skazanej prawomocnie to nieuznanie wyroku sądu, a to z kolei jest niezgodne z prawem.
Oczywiście, w dziwnym świecie można zrównać ułaskawienie z niewinnością. W przestrzeni dziwnego świata skazany może wyrokowi pokazać gest Kozakiewicza i zasiadać w Sejmie. Można też w dziwnym świecie skazanych za przestępstwo uznać za więźniów politycznych. W dziwnym świecie może to zrobić prezydent pod warunkiem, że on sam jest dziwny, a co do tego akurat nie ma wątpliwości. W świecie dziwnym prezes NBP może opowiadać na konferencjach prasowych o swoim kocie, bo dlaczego miałby tego nie robić? W świecie dziwnym telewizja może wymyślać najdziwniejsze fakty i nikt się temu nie będzie dziwić.
Czytaj więcej
Kiedy myślę o stanie, w jakim znajduje się nasze państwo, nie znajduję lepszej nazwy niż Nibylandia.
Rzecz w tym, że 15 października wyszliśmy z przestrzeni dziwnego świata. Ludzie całkiem niedziwni znaleźli się na dziwnych schodach, jakie zostawił tamten dziwny świat. I teraz już mamy prawo się dziwić. A dziwne schody, po jakich muszą chodzić ludzie zwyczajnie myślący, okazują się dziwniejsze, niż ktokolwiek przypuszczał. Są tak kręte i źle zrobione, że i każdy krok prowadzi na manowce. Czasem bawię się tak, że oglądając program publicystyczny, wyłączam dźwięk i oglądam poszczególne wypowiedzi, tylko podpatrując mowę ciała. To jest oczywiście zabawne, ale też bardzo interesujące i często można dowiedzieć się o wiele więcej, niż słuchając przewidywalnych zdań. Widać napięcie na twarzy, spokojne lub przerażone spojrzenie, widać po prostu, czy ktoś kłamie, czy mówi to, co myśli. Teraz natomiast, kiedy wyszliśmy z granic dziwnego świata, czasem wyłączam dźwięk, kiedy wypowiada się któryś z autorytetów prawnych lub jakiś konstytucjonalista. Otóż ekran pokazuje ostatnio ten sam gest wykonywany przez każdą z tych osób. Jest to rozłożenie rąk dla zobrazowania bezradności. Towarzyszy temu wyraz zdumienia i zażenowania. Po prostu przy próbach rozwikłania jakiegokolwiek problemu sytuacja prawna i konstytucyjna jest tak zapętlona, że właściwie pozostaje tylko zdumienie.