"Średniowiecze właśnie się skończyło” – ogłosiła nowa ministra edukacji Barbara Nowacka tuż po odwołaniu małopolskiej kurator oświaty Barbary Nowak. Cóż, kurator Nowak bronić się nie da, cały jej dorobek był zaprzeczeniem konserwatywnego sposobu myślenia. Bardziej przypominał lewicowy fanatyzm, tyle że przebrany w szatki katolickiego konserwatyzmu i niestety kostium ten skutecznie w mej ocenie kompromitował.
Mimo to mam z wypowiedzią ministry Nowackiej problem, choć jako polityka ją cenię. Każdy pewnie ma w sobie pragnienie, by przejść do historii jak felietonistka „Plusa Minusa” pani Joanna Szczepkowska. Wszak jej słynne słowa z 1989 r. o tym, że 4 czerwca skończył się w Polsce komunizm, przeszły do historii i doczekały się niezliczonych naśladownictw. Barbara Nowacka, mówiąc o końcu średniowiecza w polskiej szkole, być może też się na Joannie Szczepkowskiej wzorowała.
Czytaj więcej
Gdy nie liczy się historia ani kontekst, o tym, kto w palestyńsko-izraelskim konflikcie jest ofiarą, a kto katem, zaczyna decydować wyłącznie matematyka.
Ale nie z tym mam problem. Chodzi o coś głębszego. Mówiąc o końcu średniowiecza, ministra Nowacka wpisuje się w dyskusję na temat historii idei, historii ludzkiego ducha, co do której trwają nieustanne spory. Tezę o ciemnym średniowieczu ukuł wszak wybitny włoski poeta renesansowy Francesco Petrarca. Wynikała ona z fascynacji kulturą starożytnego Rzymu, która na 1000 lat miała zostać zapomniana i dopiero powrócić w czasach Renesansu, czyli Odrodzenia. To, co było przed Odrodzeniem, stanowiło ugór, od którego odcinał się nowy nurtu myślenia w formie antyśredniowiecznej autoidentyfikacji.