Twórczy ferment
Aby suwerenność technologiczna po polsku wypaliła, a kilka przyszłych głosowań w tej sprawie w Brukseli poszło po naszej myśli, należy zacząć od wdrożenia prostej reguły w polityce zagranicznej. Nie wyznaczać superambitnych celów, do osiągnięcia których dopiero potem szuka się zasobów. Wręcz przeciwnie, należy podejmować się tylko takich geopolitycznych, dyplomatycznych i technostrategicznych przedsięwzięć, które z dużym prawdopodobieństwem zakończymy sukcesem. Być może liberalna korekta w ostatnich wyborach parlamentarnych to wyraz tęsknoty za tą drugą postawą.
Gdy zmierzymy zamiary na siły, zobaczymy, że Polska – choć obecnie doświadcza wyjątkowej dziejowej prosperity – nie stanie się drugimi Niemcami zdolnymi do samodzielnego formowania dużej części agendy UE. Nie mamy po prostu na to odpowiednio dużo kapitału finansowego. Polska może jednak zostać krajem technologicznego tumultu, innowacyjnym jak Szwecja i promieniującym kulturowo jak Austria, a także cyfrową kotwicą relacji transatlantyckich w Unii Europejskiej. Jeśli uznamy cel stworzenia w Polsce takiego ekosystemu innowacji za słuszny, okaże się, że mamy wiele atutów:
– Polska ma sprzyjające dziś innowacji położenie geostrategiczne, które może jeszcze zyskiwać na znaczeniu wraz z ewolucją systemów politycznych na Wschodzie (Ukraina, Okręg Królewiecki, Białoruś) w stronę demokratyczną;
– ma największy w Europie niewykorzystany potencjał współpracy z USA – m.in. ze względu na bycie państwem granicznym NATO i hubem pomocowym dla Ukrainy;
– ma w USA 10-milionową Polonię o wielkim, lecz niezintegrowanym i niewykorzystanym w pełni potencjale, która może być agentem zmiany;
– ma niewykorzystany potencjał kulturowej i technologicznej współpracy z Żydami – 80 proc. amerykańskich Żydów ma polskie korzenie;
– jest w globalnej czołówce, jeśli chodzi o odsetek populacji o wielkich talentach matematyczno-informatycznych;
– ma potencjał stabilności kulturowej wbrew narastającemu trendowi bałkanizacji – tradycje jagiellońskiej wielokulturowości opartej na zmniejszaniu dystansu kulturowego oraz współistnieniu wielu etnosów są czynnikiem wspierającym innowację;
– ze względu na zagrożenie ze strony Rosji Polska musi inwestować w technologie militarne, co samo w sobie może być czynnikiem pobudzającym innowację.
Aby wykorzystać te atuty dla definiowania technologicznej suwerenności Europy, musimy stworzyć dolinę technologiczną ze słowiańskim przytupem, zdolną kreować firmy, które będą współpracować przy nowej fali innowacji militarnych, energetycznych, obliczeniowych i opartych na sztucznej inteligencji.
Zresztą w Poznaniu już odbywa się największa w naszej części Europy konferencja technologiczna Impact CEE, należąca też do czterech największych wydarzeń technologicznych w Europie, obok VivaTech w Paryżu, WebSummit w Lizbonie oraz Slush w Helsinkach. Od 2019 r. nad Wisłą działa też Fundacja Sterna promująca współpracę edukacyjną, naukową i technologiczną w trójkącie Polska – USA – Izrael oraz oferująca wspólnie ze Stanford Business School programy kształcenia liderów regionu Trójmorza. Jednak to wciąż tylko kropla w morzu – potrzeba nam znacznie więcej instytucji służących modernizacji kraju oraz kształceniu geopolitycznie świadomych elit intelektualnych i przemysłowych.
Aby ten ferment wzmocnić, należałoby nie tylko integrować Polonię w USA wokół projektów technologicznych, ale też przyciągać ją do kraju, wskazując na możliwości, jakie daje nam obecny, wyjątkowy moment historyczny oraz rewolucja technologiczna. Zainteresowanie krajem ojczystym wśród Polonii rośnie dziś naturalnie, wymaga jednak podtrzymania i stworzenia bardziej czytelnych perspektyw dla powracających do kraju potomków migrantów.
Bezpieczną, ale też bardzo opłacalną inwestycją w suwerenność technologiczną Polski jest prowadzenie projektów w ramach NATO. To gwarantuje, że projekty w ramach rozwoju finansowania nie utracą gdzieś po drodze swojego transatlantyckiego wymiaru. W tym sensie inwestycja Polskiego Funduszu Rozwojowego w świeżo powstały NATO Innovation Fund (2023) nastawiony na rozwój technologii podwójnego zastosowania (cywilno-wojskowego) to krok w strategicznie słusznym kierunku. Podobnie współpraca np. Krakowskiego Parku Technologicznego oraz Akademii Górniczo-Hutniczej w ramach akceleratora innowacji obronnych NATO DIANA.
Druga Gdynia
Do rozwoju polskiej Doliny Krzemowej potrzebna jest też logistyczna podstawa materialna, która weźmie pod uwagę zmieniający się kontekst geopolityczny. Dlatego równie kluczowym projektem dla naszej technosuwerenności jest budowa i rozwój Centralnego Portu Komunikacyjnego (CPK).
Wyśmiewany gdzieniegdzie hub transportowy między Łodzią a Warszawą potrzebuje dziś powolnej, ale konsekwentnej materializacji jak nigdy. Dlaczego? Bo CPK otwiera spektrum możliwości rozwoju i stabilizacji Europy Wschodniej sięgające poza granice Unii. Popatrzmy strategicznie: w wyniku inwazji Rosji na Ukrainę Niemcy ogłaszają (2022) zmianę dynamiki geopolitycznej Europy. Podobnie czyni Francja, która od razu przechodzi do działania, zakładając Europejską Wspólnotę Polityczną (2022) mającą wiązać UE z krajami na wschód od naszych granic. Powstanie CPK to rozpoznanie dokładnie tego samego trendu – kluczowej dla Europy zmiany na Wschodzie. Jeśli biedną Rzeczpospolitą w przeszłości stać było na założenie portu w Gdyni (1923), stać nas dzisiaj na „drugą Gdynię” w postaci CPK. Tym bardziej że użyteczność CPK dla Unii Europejskiej oraz lata jego świetności planowane są na bardzo prawdopodobną przyszłość.
Podobnie zresztą było z terminalem gazu ziemnego LNG w Świnoujściu, który w fazie koncepcyjnej (2006) wyśmiewany był jako projekt „zbyt drogi” i „niepotrzebny”. Tymczasem projektowany był z założeniem, że Rosja będzie w przyszłości coraz bardziej agresywnie stosować szantaż energetyczny – i właśnie dzięki temu trafnemu rozpoznaniu terminal dał Polsce istotne korzyści oraz stabilność po inwazji Rosji na Ukrainę.
Czy pochłonie nas chiński kapitalizm roju?
Tylko zachodnia etyka dzieli nas od koszmaru, jakim będzie rozwój techniki według zasad „czystego" kapitalizmu. Europa już niebawem ulegać będzie intensywnej „konfucjanizacji" poprzez ideały niosące w pakiecie roztopienie jednostki w sile kolektywu.
Wbrew powszechnym opowieściom CPK nie ma być w głównej mierze kolejnym lotniskiem pasażerskim, ale także towarowym o dodatkowym potencjale transportu sprzętu wojskowego. Za kilkanaście lat w nowym geopolitycznym pejzażu Europy obszar Polski Wschodniej będzie unijną bramą technologiczną, militarną i rozwojową; będzie promieniował na demokratyzującą się Białoruś, Ukrainę oraz tworzył nowe poziomy synergii w ramach unijnej flanki NATO, od nowo przyjętej Finlandii (2023) po Bułgarię.
Polska dziś, podobnie jak po roku 1989, potrzebuje nowego konsensusu strategicznego i wyjęcia pewnych projektów dla bezpieczeństwa całej UE poza nawias bieżących sporów politycznych. Jeśli zgodzimy się na program minimum, który przetrwa kolejne trzy kadencje rządów, mamy szanse wybić się na technosuwerenność. Wtedy być może dożyjemy dnia, w którym przypominający czterosilnikową rakietę Pałac Kultury wystartuje w kosmos, a na jego miejscu staną gigantyczne, obracające się sfery niebieskie, te z dzieł Mikołaja Kopernika.
To właśnie Kopernik i złota era Polski jagiellońskiej są symbolem wkładu naszego kraju w cywilizację europejską, a nie szary pomnik cudzej dominacji. Rzeczpospolita i Europa naszych marzeń są dziś na wyciągnięcie ręki. Tylko trzeba przewodem złączyć je z narodem.
Dr Grzegorz Lewicki
Konsultant ds. prognostyki i geopolityki dla sektora prywatnego, publicznego oraz wojska. Członek zarządu International Society for the Comparative Study of Civilizations. W grudniu ukaże się jego książka „Światy AI” o wpływie sztucznej inteligencji na cywilizację.