Fentanyl, oksykodon, kryzys w USA. Seriale i kino opioidowego niepokoju

Oksykodon i fentanyl stały się czarnymi charakterami wielu seriali i filmów. Nic dziwnego, w końcu Stany Zjednoczone trawi prawdziwa epidemia. Przyjrzyjmy się najciekawszym dziełom opowiadającym światu o tym amerykańskim kryzysie.

Publikacja: 08.09.2023 10:00

Glen (na ziemi, świetna rola Taylora Kitscha) to pochodzący z Karoliny Północnej mechanik samochodow

Glen (na ziemi, świetna rola Taylora Kitscha) to pochodzący z Karoliny Północnej mechanik samochodowy, który uległ wypadkowi w pracy i wpadł w łapska oksykodonu. Serial „Zabić ból” (2023) stworzony przez Micaha Fitzermana-Blue i Noaha Harpstera

Foto: Netflix

Gdy na potęgę zażywali je doktor House (2004–2012) i siostra Jackie (2009–2015), walka z uzależniającymi środkami przeciwbólowymi dopiero się rozkręcała. Dziś, kiedy kryzys opioidowy trwa już prawie trzy dekady i zdążył pochłonąć ponad pół miliona ofiar, kino amerykańskie raz po raz przypomina o niebezpieczeństwie zamkniętym w zabójczych pigułkach. Sęk w tym, że to terapia o przedłużonym uwalnianiu – by sięgnąć, nie bez ironii, po hasło reklamujące OxyContin. W związku z tym na owoce tej krucjaty, dopingowanej przez poszkodowanych w całym kraju jankesów, trzeba będzie jeszcze poczekać.

Czytaj więcej

„Odwieczna córka”: Kobiety w hotelu

Pigułkowe młyny

Nie byłoby rzeczonej sytuacji, gdyby nie Purdue Pharma, firma należąca do rodziny Sacklerów, odpowiedzialna najpierw za wprowadzenie na rynek (w 1996 roku), a potem za efektywne i efektowne wypromowanie właśnie OxyContinu, farmaceutyka uśmierzającego ból. Ten powstały na bazie oksykodonu preparat miał przynieść ulgę przyjmującym go osobom, które – dzięki zastosowaniu specjalnej powłoki spowalniającej przedostawanie się substancji czynnej do organizmu – miały nie martwić się o to, że wpadną w szpony nałogu, zwłaszcza że jako produkt bezpieczny dopuściła go do dystrybucji federalna Agencja Żywności i Leków (FDA). Wprawdzie medykament działał, ale wnet okazało się, że nie tak długo, jak zakładano, przez co brano go częściej i w coraz większych dawkach, a to z kolei prowadziło do uzależnienia.

Lekarze, premiowani przez atrakcyjnych i wygadanych przedstawicieli handlowych Purdue, ochoczo przepisywali swoim pacjentom OxyContin, i to mając świadomość, iż wcześniej opioidy, a wśród nich morfinę, stosowano wyłącznie w najcięższych przypadkach, na przykład w zaawansowanym stadium raka. Oksykodon zalecano natomiast zarówno po operacjach kręgosłupa, jak i przy zwykłych migrenach. Nie skupiano się na przyczynach – rzadko stawiano diagnozy – a na skutkach dolegliwości. Kliniki leczenia bólu wyrastały jak grzyby po deszczu, dynamiczniej niż bary szybkiej obsługi, na ogół w najbiedniejszych regionach Stanów Zjednoczonych, chociażby w tzw. pasie rdzy.

W tych pigułkowych młynach, jak je potocznie nazywano, zaopatrywano się w recepty. Robili to nie tylko faktycznie chorzy, zwykle nieubezpieczeni, ale także dilerzy narkotykowi, którzy zalewali ulice tabletkami, jakby te były cukierkami zbieranymi w Halloween. Zaczęła się epidemia. Od wydawanego w przychodniach i aptekach Oxy uzależniały się setki tysięcy Amerykanów, którzy potem przerzucali się na łatwiej dostępną i tańszą heroinę, a w końcu – na fentanyl, wytwarzany syntetycznie środek znieczulający. Tak silny, że obecnie jest on główną przyczyną śmierci w USA wśród obywateli przed pięćdziesiątką, wyprzedzając tym samym i broń palną, i wypadki drogowe.

Prometeusz przełomu mileniów

Genezę i implikacje kryzysu opioidowego najlepiej przedstawiają dwa uzupełniające się seriale, a mianowicie „Lekomania” (2021) Danny’ego Stronga oraz „Zabić ból” (2023) Micaha Fitzermana-Blue i Noaha Harpstera, obydwa oparte na poczytnych i wydanych również w Polsce reportażach (pierwszy autorstwa Beth Macy, drugi – Barry’ego Meiera). I w jednym, i w drugim winą za całe zło obarczona zostaje Purdue Pharma, a właściwie stojący na jej czele Richard Sackler – interpretowany odpowiednio przez Michaela Stuhlbarga oraz Matthew Brodericka – człowiek upatrujący w sobie Prometeusza przełomu mileniów, zbawcę dającego śmiertelnikom remedium na cierpienie, które go gubi niczym niepohamowana chciwość.

W obu serialach jego pomysł na biznes, kosztujący życie ogromną rzeszę potrzebujących pomocy ludzi, opiera się na wykorzystaniu luk prawnych i dobrze naoliwionej strategii marketingowej, bodaj najszerzej zakrojonej w historii przemysłu farmaceutycznego – Richard uczył się wszak od najlepszych: jego stryj Arthur odpowiadał za kampanię reklamową Valium, jednego z najchętniej kupowanych leków w dziejach. I tak oto postanowił napuścić handlowców nie tyle na pacjentów, ile na medyków.

Sprzedawcy – grani adekwatnie przez Willa Poultera oraz West Duchovny – ruszają w trasę, by zachęcać prowincjonalnych i wielkomiejskich doktorów do przepisywania OxyContinu, na co ci – wabieni pieniędzmi i benefitami – chętnie, niemal bez mrugnięcia okiem, przystają. W końcu, jak słyszą na szkoleniach i czytają w ulotkach, wydaje się (to skądinąd dosłowne, szalenie nieprecyzyjne sformułowanie wydrukowane na broszurce!), że budowa kapsułki z preparatem ogranicza ryzyko popadnięcia w nałóg, a jeśli już uzależnia, to mniej niż 1 proc. zażywających ją osób. Gdy na jaw wychodzi, że to nieprawda, a liczba tych, którzy przedawkowali Oxy, dokonawszy wcześniej ataku na lokalną aptekę, rośnie, handlowcom – a w konsekwencji Sacklerowi – po piętach zaczynają deptać śledczy (w tych rolach m.in. Peter Sarsgaard oraz Uzo Aduba).

Podczas gdy ich starania na najwyższych szczeblach przypominają walkę z wiatrakami, na społecznych nizinach rozgrywają się najprawdziwsze horrory. Betsy (Kaitlyn Dever), mieszkająca w Appalachii górniczka z „Lekomanii”, oraz Glen (Taylor Kitsch), pochodzący z Karoliny Północnej mechanik samochodowy z „Zabić ból”, uległszy wypadkom w pracy, dostają się w łapska oksykodonu, który zatruwa ich codzienność oraz rodziny. Postaci te, na zasadzie synekdochy, reprezentują wszystkich anonimowych biorców opioidów, sukcesywnie upadających pod ich ciężarem, pogrążających się tak w fizycznej, jak i psychicznej rozpaczy, wraz z każdą kolejną sceną coraz bardziej przypominających narkomanów z takich klasyków jak „Przetrwać w Nowym Jorku”, „Trainspotting” czy „Requiem dla snu”, a oglądanie ich losów może stanowić największe wyzwanie dla widza (jakby tego było mało, każdy odcinek serialu „Zabić ból” poprzedzają mało subtelne i mające wzmocnić przekaz wypowiedzi osób, które w wyniku kryzysu opioidowego straciły bliskich).

Czytaj więcej

„W tłumie”: Piękne umysły

Piękno i krew

Konkretną twarz uzależnionej od OxyContinu, a ponadto wypowiadającej wojnę koncernowi Purdue Pharma, ma bohaterka nagrodzonego Złotym Lwem na festiwalu w Wenecji dokumentu „Całe to piękno i krew” (reż. Laura Poitras, 2022). Mowa o Nan Goldin, globalnej sławy fotografce, która, pokonawszy słabości na odwyku, poświęciła się walce z klanem Sacklerów, jednym z najbogatszych w USA, uchodzącym za Rockefellerów XXI wieku, słynącym z działalności charytatywnej i filantropijnej.

„Mój gniew w stosunku do nich to sprawa osobista. Nienawidzę ich” – stwierdza Goldin, organizując demonstracje wymierzone w familię bogacącą się na krzywdzie Amerykanów i zachęcając najbardziej prestiżowe muzea (od paryskiego Luwru przez nowojorski The Met aż po londyńskie Tate Modern), które wystawiały zresztą jej dzieła, do nieprzyjmowania datków od Sacklerów oraz do usunięcia ich nazwiska ze ścian galerii. Jej protesty przynoszą zamierzone rezultaty – przytoczone placówki spełniają żądania prowadzonej przez Goldin opinii publicznej. Obywatele zaś zaczynają się organizować, wnosząc setki pozwów przeciwko Purdue.

Firma, chcąc wykaraskać się z tarapatów, w 2019 roku ogłosiła bankructwo, dzięki któremu udało jej się uniknąć wchodzenia na drogę sądową. Sacklerowie, skutecznie odcinający się od nazwy koncernu, poszli na ugodę i zadeklarowali wypłatę 6 miliardów dolarów zadośćuczynienia, ale nie dość, że to zaledwie kropla w morzu potrzeb – szacuje się bowiem, że batalia z kryzysem opioidowym kosztuje Stany Zjednoczone już nie miliardy, a biliony dolarów – to jeszcze rodzina ma prawie dwie dekady na uregulowanie należności, co oznacza mniej więcej tyle, że mogą to zrobić, czerpiąc ze spływających na jej konta odsetek.

Święty Graal medycyny

Niewykluczone, że przez ten czas epidemia będzie się pogłębiać. Jak informuje plansza zamykająca film „Kryzys” (2021) Nicholasa Jareckiego: „Co roku na rynek wprowadza się nowe opioidy, które wchodzą w nielegalny obieg”. Tu, podobnie jak we wspomnianych serialach, historia dzieli się na trzy równolegle prowadzone wątki. Jest zatem tajniak Agencji do Walki z Narkotykami (Armie Hammer), który pod przykrywką stara się rozpracować gang przerzucający opiaty przez kanadyjsko-amerykańską granicę. Jest kobieta (Evangeline Lilly), która szuka sprawiedliwości po śmierci syna w wyniku tajemniczego przedawkowania. Jest wreszcie naukowiec (Gary Oldman), chyba najciekawsza z tych postaci, sygnalista próbujący powstrzymać farmaceutycznego potentata przed wypuszczeniem świeżutkiego leku przeciwbólowego, na pozór Świętego Graala medycyny, w istocie zaś – kolejnego zabójcy w pigułce. W opowieści tej ręka rękę myje, niewygodne rezultaty badań zamiata się pod dywan, a nadziei na poprawę sytuacji brak. „Jeśli ten specyfik jest choć odrobinę lepszy od oksykodonu, to ta odrobina może ulepszyć świat” – mówi cynicznie jeden z prezesów firmy, której zależy wyłącznie na zyskach. Na pieniądze chrapkę mają władze uczelni, gotowe milczeć, byle tylko dostać dofinansowanie od koncernu aptekarskiego.

Akcja „Kryzysu” rozgrywa się, jak wiele tych anegdot, na zgliszczach dawnej mocarności Ameryki. Ludzie żyją tu na granicy bezdomności. To tak zwane „bidoki”, „buraki”, „białe śmiecie”. Jak w „Lorelei” (2020) Sabriny Doyle, której bohaterowie – śmieje się ktoś – mogliby występować w „Potyczkach Jerry’ego Springera”. Taką są patologią. Wayland (Pablo Schreiber), protagonista utworu, ledwo wiążąc koniec z końcem po wyjściu z więzienia, zwraca się ku dawnym kompanom i zaczyna handlować opioidami, oczywiście w tajemnicy przed partnerką (Jena Malone) i jej dziećmi, wreszcie przynosząc do chaty jakąś gotówkę.

Różne twarze, ten sam grymas

Podobnie jest w „Godzinie zmierzchu” (2020) Bradena Kinga, w której Cole (Philip Ettinger), pielęgniarz i mieszkaniec dobrze prosperującej niegdyś Wirginii Zachodniej, regionu szczególnie dotkniętego przez kryzys związany z uzależnieniami, odkupuje leki od swoich podopiecznych – jest opiekunem w domu dla seniorów – a następnie sprzedaje je drożej tym, którzy z różnych względów nie mogą się bez nich obyć. Nie okrada pracodawcy. Jest, jak mu się wydaje, mężczyzną przyzwoitym, troszczącym się o wspólnotę i trzymającym ją z dala od dilerów z prawdziwego zdarzenia. On pomaga, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, jak bardzo w praktyce krzywdzi. Przyczynia się do tego, że epidemia wciąż trwa, choć robi to, by tak rzec, w bardziej humanitarny sposób.

Z tych samych pobudek działa Ollie (Tessa Thompson) z „Little Woods” (2018), debiutu reżyserskiego Nii DaCosty. W tytułowym miasteczku w Dakocie Północnej bohaterka, chcąc uchronić siostrę Deb (Lily James) i jej syna przed eksmisją, wraca na przestępczą ścieżkę, i to na kilka dni przed zakończeniem okresu warunkowego zawieszenia kary. Zanim rozpocznie przemyt Oxy przez granicę, odkopuje ukryte niegdyś tabletki i rozprowadza je wśród współziomków. Wystarczy, że ktoś z bolącą kostką nie może sobie pozwolić na zwolnienie chorobowe i już zostaje jej klientem. W tym pełnym napięcia filmie reżyserka pokazuje, że to warunki bytowe – kłopoty z hipoteką, brak ubezpieczenia, utrudniony dostęp do aborcji – skłaniają Amerykanów do naginania prawa i nasilania skutków kryzysu opioidowego.

Tak jest też w „All the World Is Sleeping” (2021) Ryana Lacena, który przerzuca wprawdzie punkt ciężkości na południową granicę i skupia się na Latynosach, ale zauważa, że problemy są tu identyczne, a czynniki społeczno-ekonomiczne równie dobijające. Chama (Melissa Barrera) to postać zainspirowana przez siedem różnych kobiet z Nowego Meksyku, nadużywających środków przeciwbólowych, a potem innych substancji. Dorastała pod okiem uzależnionej matki i teraz tę samą karuzelę oferuje swojej córce (wiele wskazuje na to – choć struktura tego filmu jest wyjątkowo nieczytelna, a całość skrajnie przebodźcowana – że bohaterka zaszła w ciążę, będąc pod nieustannym wpływem prochów).

Czytaj więcej

„Zemsta”: Śmierć białej dziewczyny

Gdy opieka społeczna odbiera jej dziecko, idzie na odwyk i stara się wziąć się w garść. Skłonność do używek, za którą obarcza rodzicielkę, nie odstępuje jej jednak na krok. By zapewnić ukochanemu dziecku godną przyszłość, Chama musi poradzić sobie z przeszłością. Lacen tłumaczy, że to nie takie proste – raz wpadłszy w cykl, nie tak łatwo się z niego wyrwać, co udowadnia otwarte, choć pesymistyczne w zasadzie zakończenie.

Zabójca w cywilu

Do ekranowego sięgania po Oxy, a potem również po heroinę, inne twarde narkotyki oraz całą resztę używek, prowadzi zespół stresu pourazowego (PTSD), o czym przekonują twórcy obrazów „Mickey i niedźwiedź” (2019) oraz „Cherry: Niewinność utracona” (2021). W pierwszym, który jest w gruncie rzeczy opowieścią o dorastaniu, Annabelle Attanasio kreśli postać weterana wojny w Iraku (James Badge Dale). Mężczyzna, wyglądający i zachowujący się tak, jakby nigdy nie wrócił z frontu, czas i wroga zabija, grając w strzelanki na konsoli. Opioidy przepisane mu przez psychiatrę miesza z alkoholem, wydeptując sobie ścieżkę do grobu.

Gdy nie przyjmuje zalecanej dawki pigułek, ogarnia go szał, gubi się, nie wie, co jest jawą, a co snem. Opiekuje się nim córka (Camila Morrone), która dla dobra jego i swojego wykrada lekarce recepty, kiedy ta nie chce wystawić kolejnego świstka. Kochając ojca miłością toksyczną, dziewczyna egzystuje w stanie zawieszenia. Nie ma własnego życia. To zaś, które ma, podporządkowuje tacie, nie mogąc właściwie decydować o swoim losie.

W podobnie błędne koło wpada bohater drugiego z filmów, opartego na prawdziwej historii i wyreżyserowanego przez Anthony’ego i Joe Russo. Świeży (Tom Holland), przeszedłszy do cywila po odbyciu 250 misji, pogrążony w depresji i PTSD, uzależnia się od opioidów i szeregu związków chemicznych. Gdy nie stać go na ćpanie, rabuje banki, za co trafia do więzienia na jedenaście lat.

Trauma nie odpuszcza, a Świeży stacza się coraz bardziej. Twórcy, pokazując drogę jednego z wielu żołnierzy, uderzają w system, na jakim opiera się służba zdrowia i jej stosunek do weteranów. Dość powiedzieć, że lekarzem chłopaka, który bez zastanowienia wypisuje mu receptę na opioidy, nakręcając tym samym spiralę epidemii, jest doktor Jakiśtam. Tyle, jeśli chodzi o przysięgę Hipokratesa.

Tym razem będzie inaczej

Kinowe uzależnienie od Oxy nie dotyka bynajmniej wyłącznie ludzi wyrzuconych poza margines i weteranów. Uderza też w tych z dobrych domów. Po opioidy sięga Tyler (Kelvin Harrison Jr.), bohater „Fal” (2019), zapaśnik, który nie radzi sobie z presją wywieraną nań przez ojca (Sterling K. Brown) – to jemu licealista podkrada środki przeciwbólowe, gdy łapie kontuzję. Podobnie przygodę z używkami zaczyna – by następnie przesiąść się na inne dragi – Rue (Zendaya) z „Euforii” (2019), serialu autorstwa Sama Levinsona. Dziewczyna po raz pierwszy próbuje oksykodonu jako trzynastolatka, podbierając go umierającemu tacie, a potem korzysta z wszystkiego, jak leci, łącznie z fentanylem, skazując się tym samym na rychłą śmierć.

Rue zalicza odwyk za odwykiem, niczym tytułowy bohater „Being Charlie” (reż. Rob Reiner, 2015), grany przez Nicka Robinsona młodzian, syn polityka walczącego o fotel gubernatora i projektującego na syna nadmiar oczekiwań. Charlie – opuściwszy kolejny ośrodek – grabi obcych ludzi z Oxy, obiecując jednocześnie swoim staruszkom, że „tym razem będzie inaczej”.

Tę śpiewkę znają doskonale rodzice z filmów „Powrót Bena” (2018) Petera Hedgesa oraz „Cztery dobre dni” (2020) Rodriga Garcíi. W tym pierwszym Ben (Lucas Hedges) zjawia się niespodziewanie na progu domu, by w matce (Julia Roberts) wzbudzić zarówno szczęście, jak i niepokój. Kobieta nie posiada się z radości, a jednocześnie chowa wszystkie medykamenty i kosztowności. Chłopak brał bowiem, co popadnie, a czego nie wziął, tym handlował. Ma na sumieniu czyjąś śmierć. Jest Boże Narodzenie, czyli czas przebaczenia, a mieszkańcy mieściny życzą mu śmierci. Wybaczyć nie potrafi również matka, która winą za tę sytuację obarcza doktora Jakiegośtam, spotkanego przypadkowo w centrum handlowym.

„Mam wrażenie, że nie będę jej kochać, ale wiem, że i tak będę” – mówi z kolei grana przez Glenn Close matka z drugiego filmu. Ma na myśli swoją córkę, która na imię ma Molly (Mila Kunis). Dziewczyna zaczęła od przepisanego przez lekarza oksykodonu, by następnie szprycować się heroiną, metadonem, Vicodinem i Adderallem. I tu matka wierzy resztkami sił, że może tym razem faktycznie będzie inaczej. Wszak pojawiła się możliwość przyjęcia zastrzyku z substancją blokującą działanie narkotyków. Jest tylko jeden kruczek – by go dostać, trzeba być czystym. Te wizje przekonują, że od opioidów i ich pochodnych uzależnieni są nie tylko ci, którzy je zażywają, ale również ich bliscy, którzy obserwują tę postępującą degrengoladę.

Wreszcie jakaś nadzieja

Na tym tle wyróżnia się „Dobra osoba” (2023) Zacha Braffa, film, który niesie wreszcie jakąś nadzieję. Allison (Florence Pugh) doprowadza do wypadku, w którym ginie rodzina jej narzeczonego. Dręczona poczuciem winy dziewczyna, a jakżeby inaczej, uzależnia się od podanego jej w szpitalu oksykodonu. Wciąż chce więcej i więcej. „To lek” – tłumaczy. „To heroina w ślicznym ubranku” – słyszy w odpowiedzi. Spotyka się nawet z pracującą w Purdue koleżanką, którą prosi o pigułki.

Z dołka próbuje wyciągnąć ją Daniel (Morgan Freeman), były policjant i suchy od dekady alkoholik, którego poznaje na mityngu. Może nie od razu, ale młoda kobieta idzie wreszcie na odwyk, z którego wychodzi odmieniona. Braff nie kończy tej opowieści w dwuznaczny sposób. Allison dostępuje odkupienia, biorąc odpowiedzialność i prosząc o przebaczenie, a także dając przykład innym.

Farmaceutyczny Prometeusz w wizji Danny’ego Stronga w „Lekomanii” (2021), czyli Michael Stuhlbarg ja

Farmaceutyczny Prometeusz w wizji Danny’ego Stronga w „Lekomanii” (2021), czyli Michael Stuhlbarg jako Richard Sackler, uważający się za zbawcę dającego śmiertelnikom remedium na cierpienie

Hulu via AP/Gene Page

Daniel (Morgan Freeman), były policjant i suchy od dekady alkoholik, próbuje wyciągnąć z oksykodonow

Daniel (Morgan Freeman), były policjant i suchy od dekady alkoholik, próbuje wyciągnąć z oksykodonowego dołka Allison (Florence Pugh). I może nie od razu, ale jednak w końcu mu się to udaje. „Dobra osoba” (2023) Zacha Braffa – film, który niesie wreszcie jakąś nadzieję

mat. pras

Gdy na potęgę zażywali je doktor House (2004–2012) i siostra Jackie (2009–2015), walka z uzależniającymi środkami przeciwbólowymi dopiero się rozkręcała. Dziś, kiedy kryzys opioidowy trwa już prawie trzy dekady i zdążył pochłonąć ponad pół miliona ofiar, kino amerykańskie raz po raz przypomina o niebezpieczeństwie zamkniętym w zabójczych pigułkach. Sęk w tym, że to terapia o przedłużonym uwalnianiu – by sięgnąć, nie bez ironii, po hasło reklamujące OxyContin. W związku z tym na owoce tej krucjaty, dopingowanej przez poszkodowanych w całym kraju jankesów, trzeba będzie jeszcze poczekać.

Pozostało 97% artykułu
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi
Materiał Promocyjny
Zarządzenie flotą może być przyjemnością
Plus Minus
Przydałaby się czystka