Co zamiast biur
Praca w przyszłości będzie wyglądać inaczej. Powstaje jednak pytanie, co się stanie ze wszystkimi biurami. Odpowiedź kryje się w obecnej sytuacji na rynku nieruchomości, w której aktywność inwestycyjna jest kształtowana przez krótkookresowe trendy związane z obecną koniunkturą gospodarczą oraz wydarzeniami o charakterze geopolitycznym i społecznym. – Krótkookresowe trendy, wyznaczane przez sytuację gospodarczą, wpływają na to, że firmy szukają oszczędności, optymalizując i uelastyczniając powierzchnie biurowe. Inwestorzy dostrzegają ten trend i nie chcą alokować środków w aktywa, które w dłuższej perspektywie są narażone na cięcia. To swego rodzaju błędne koło – zmniejszone zainteresowanie inwestorów i deweloperów pociąga za sobą zmniejszone zainteresowanie banków, które coraz mniej chętnie będą finansować powstanie nowych biur. Jeśli trudno o sfinansowanie danego rodzaju aktywów, to inwestorzy zaczynają postrzegać ten sektor jako mniej atrakcyjny. Wysokie koszty finansowania dodatkowo napędzają tego rodzaju myślenie. Doprowadzi to do zmian na rynku – biura będą się uelastyczniać, zmieniać swoje funkcje, a wraz z tym będzie ewoluować sposób pracy i przeznaczenie budynków – mówi Piotr Piasecki z JLL.
Jednym z czynników wpływających na sektor biurowy jest polityka klimatyczna Unii Europejskiej. Sektor nieruchomości generuje niemal 40 proc. światowych emisji CO2, co wymusza daleko idące modernizacje i przebudowy obecnie istniejących aktywów w kierunku zeroemisyjności. Warto przy tej okazji przywołać stan londyńskiego rynku biurowego – według danych z raportu Carter Jonas jedynie 8,3 proc. obecnie istniejących budynków biurowych spełnia standardy ekologiczne, które staną się obligatoryjne dla wszystkich budynków od 2030 r. Już teraz wiele biurowców stoi w połowie pustych, gdyż są one nieprzystosowane do wymagań najemców i regulacji ekologicznych. Z biegiem czasu i wdrażaniem coraz bardziej rygorystycznych przepisów dotyczących emisji CO2 i śladu węglowego większość firm nie będzie chciała pozostawać w „problematycznych”, niedostosowanych do obecnych trendów biurowcach. W prostej linii doprowadzi to do tego, że stare budynki pozostaną puste, a ich najemcy przeniosą się do nowoczesnych, niskoemisyjnych biur. Nie bądźmy jednak naiwni, że chodzi tutaj tylko o ekologię i ochronę środowiska – pozostanie w starym, wysokoemisyjnym biurowcu wpływa na wysokość kosztów użytkowania budynku. Nie bez znaczenia jest także kwestia raportowania zgodności działalności z wymaganiami polityki klimatycznej przedsiębiorstwom, które nie podejmują działań limitujących wpływ działalności na stan środowiska, a przez to spotkają się z trudnościami przy pozyskiwaniu kapitału z rynku lub pozyskają go drożej niż ci, którzy się do nowych wymogów przystosują.
Tony gruzu
Odpowiedzią na te wyzwania są wyburzenia i modernizacje. Nie tylko na zachodzie Europy i w Stanach Zjednoczonych, ale także w Warszawie jesteśmy świadkami wyburzeń biurowców, które powstały jeszcze w latach 90. lub na początku lat 2000. Za przykład może posłużyć stojący u zbiegu al. Jana Pawła II i ul. Grzybowskiej biurowiec Atrium International. W miejsce przestarzałego biurowca zostanie zbudowana wieża, łącząca w sobie funkcje hotelowe, biurowe i handlowe, z dużą ilością zieleni i naturalnego światła, lepiej odpowiadająca współczesnym standardom. – Polskie miasta przechodzą kolejną falę transformacji – modernizacji i rozbiórek. Szczególnie widać to w stolicy – miejscu, gdzie tworzył się rodzimy rynek biurowy. Nienadążające za wymogami współczesności obiekty ustępują miejsca nowym projektom, których funkcje skoncentrowane są na dobrobycie najemców, rozwiązaniach proptech i środowisku. Wyburzając Atrium International, dajemy przestrzeń na rozwój inwestycji, która w pełni wykorzysta potencjał tego terenu oraz spełni oczekiwania wobec przestrzeni miejskiej. Nie chcemy odcinać się jednak od historii tego miejsca, dlatego niektóre elementy wnętrza dawnego budynku, po ich przekształceniu, zostaną włączone do projektu architektonicznego Upper One – mówi w rozmowie z portalem Investmap Łukasz Ciesielski, dyrektor zarządzający spółki deweloperskiej Strabag, odpowiedzialnej za realizację inwestycji.
Kolejnym przykładem są plany zagospodarowania starych biurowców na potrzeby mieszkaniowe. Starsza część biznesowego Służewca, czyli tzw. Mordor, obecnie przechodzi falę renowacji, w ramach której część z tych obiektów ma zostać przebudowana pod kątem mieszkań na wynajem. Tak się stanie w przypadku nieruchomości jednego z najambitniejszych graczy rynku najmu instytucjonalnego w Polsce – Syrena Real Estate. W ramach tworzonej przez firmę platformy zostaną przeprowadzone prace w kierunku przekształcenia starych biurowców w mieszkania na wynajem. Obecnie pod kątem technicznym i ekonomicznym taka transformacja nie jest do końca opłacalna, ale coraz więcej deweloperów i inwestorów bacznie przygląda się takiemu rozwiązaniu, aby jakoś zagospodarować „przeterminowane” już nieruchomości biurowe i nadać im nowe życie.
Zmianę koncepcji architektonicznych oraz sposobu patrzenia na pracę i środowisko widać już w myśli deweloperów i inwestorów na zachodnich rynkach. Właśnie w budowie znajduje się wieża Karlatornet w szwedzkim Göteborgu. Będzie to najwyższa wieża w Unii Europejskiej o wysokości 246 metrów, gdzie znajdzie się miejsce dla 611 apartamentów, hotelu, sky baru z punktem widokowym oraz biur. Kolejnym przykładem jest będący w planach wieżowiec Elbtower (245 metrów) w niemieckim Hamburgu, który pomieści sklepy, restauracje, przestrzenie coworkingowe, placówki kultury i hotel. Powstający zaś w Wiedniu DC Tower 2 zmieści zarówno część handlowo-gastronomiczną, jak i apartamenty oraz biura. W obecnie powstającej architekturze biura stanowią zatem często jedynie niewielką ich część, ponieważ odchodzi się od biurowej monokultury i wypełniania szklanych drapaczy chmur pracownikami korporacji.
Między Wołyniem i NATO. Jak przełamać historyczną klątwę
Przy wszystkich różnicach można dostrzec wiele analogii w relacjach Polski z Litwą i Ukrainą po 1990 roku. Przykład stosunków Warszawy z Wilnem pokazuje, że kluczem w pojednaniu i nowym braterstwie są wspólne cele geopolityczne, delikatność w miejsce presji i wreszcie cierpliwość. PiS-owi nieraz jej brakowało, na szczęście nie stracił jej nigdy prezydent Andrzej Duda. Dyskretny i nadzwyczaj skuteczny w sąsiedzkiej dyplomacji.