Wina Mazurka: Wawrzyniec i Madonna

Górująca nad okolicą barokowa bazylika ma swą Madonnę, Marię na Wrzosowisku. Nazwa piękna, w końcu Maria nad Szuwarami brzmiałaby znacznie gorzej. Choć trafniej.

Publikacja: 30.06.2023 17:00

Wina Mazurka: Wawrzyniec i Madonna

Foto: mat.pras.

Wszystko dlatego, że szuwary są znakiem rozpoznawczym austriackiego Neusiedler See, jeziora, a właściwie potężnej kałuży, która w najgłębszym miejscu dochodzi do dwóch metrów, za to wielka jest niemożebnie. To nad jej wschodnim brzegu, przy granicy węgierskiej, powstała bazylika i miasteczko Frauenkirchen. Kiedyś nazywało się Święta Maria, miało piękny gotycki kościół, który jednak nie przypadł do gustu sułtanowi Sulejmanowi Wspaniałemu. Podczas gościnnych występów pod Wiedniem pan Turek puścił więc z dymem wszystko w komplecie. Od tego czasu i w odbudowanym mieście, i w całym Burgenlandzie jest cicho i spokojnie.

Czytaj więcej

Wina Mazurka: Zielono mi

I bardzo dobrze, bo to pomaga winom, a te austriackie są jednymi z najbardziej niedocenianych w Europie. Niedoceniane są od zawsze, z krótką przerwą na rządy rzymskiego cesarza Probusa, który w III wieku zniósł zakaz uprawy winorośli na północ od Alp. Nie wypadało inaczej, skoro sam urodził się w dzisiejszej Mitrowicy, leżącej w Serbii, ale wciąż z ducha austro-węgierskiej. Po Probusie trzeba było dopiero następnego milenium, by Kościół wziął się za uprawę wina nad Dunajem. I trzeba było Josefa Umathuma, który udowodnił, że w Austrii wina robi się nie tylko nad tą modrą rzeką.

Niedoceniane są od zawsze, z krótką przerwą na rządy rzymskiego cesarza Probusa, który w III wieku zniósł zakaz uprawy winorośli na północ od Alp. 

Przełamał też jeszcze jeden mit – że Austria to tylko wina białe. To prawda, że dunajskie rieslingi i grünery veltlinery są genialne, lecz Umathum słynie z win czerwonych i to o nich dziś, a białe będą musiały poczekać. Odłóżmy też na bok jego sławne pinot noir, nie dlatego, że marne, ale ciekawsze są typowe dla Austrii szczepy, które osiągają tu absolutne wyżyny.

Czytaj więcej

Wina Mazurka: Dwie istoty

Jest więc zweigelt, blaufränkisch, z węgierska zwany kékfrankosem, i sankt laurent (znany też na Morawach jako svatovavřinecké), od niedawna uprawiany także w Polsce, któremu nazwę dał rzymski święty, diakon papieski Wawrzyniec. Rafa-wino poszło na bogato i prezentuje całą gamę tych win. Zarówno Blaufränkisch 2019 (maliny, ach maliny!), jak i Zweigelt 2020 o smaku pikantnej wiśni znakomicie sprawdzą się do mięs, także latem. Chciałbym jednak zwrócić państwa uwagę na dwa inne wina z mało znanego szczepu. Bardzo lubię prostego, leśnego, zdecydowanie pieprzowego Sankt Laurenta 2017. To najlepszy czas, by go pić. Absolutną maestrią, niestety kosztowną, jest jednak Von Stein Sankt Laurent 2010. Pochodzi z działki Von Stein, idealnej dla sankt laurentów, miał czas się ułożyć, pokazać swą elegancję i wyrafinowanie. Wybitne wino.

Wszystko dlatego, że szuwary są znakiem rozpoznawczym austriackiego Neusiedler See, jeziora, a właściwie potężnej kałuży, która w najgłębszym miejscu dochodzi do dwóch metrów, za to wielka jest niemożebnie. To nad jej wschodnim brzegu, przy granicy węgierskiej, powstała bazylika i miasteczko Frauenkirchen. Kiedyś nazywało się Święta Maria, miało piękny gotycki kościół, który jednak nie przypadł do gustu sułtanowi Sulejmanowi Wspaniałemu. Podczas gościnnych występów pod Wiedniem pan Turek puścił więc z dymem wszystko w komplecie. Od tego czasu i w odbudowanym mieście, i w całym Burgenlandzie jest cicho i spokojnie.

Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi