Wszystko dlatego, że szuwary są znakiem rozpoznawczym austriackiego Neusiedler See, jeziora, a właściwie potężnej kałuży, która w najgłębszym miejscu dochodzi do dwóch metrów, za to wielka jest niemożebnie. To nad jej wschodnim brzegu, przy granicy węgierskiej, powstała bazylika i miasteczko Frauenkirchen. Kiedyś nazywało się Święta Maria, miało piękny gotycki kościół, który jednak nie przypadł do gustu sułtanowi Sulejmanowi Wspaniałemu. Podczas gościnnych występów pod Wiedniem pan Turek puścił więc z dymem wszystko w komplecie. Od tego czasu i w odbudowanym mieście, i w całym Burgenlandzie jest cicho i spokojnie.
Czytaj więcej
Czy są wina na lato? A czy istnieją ubrania na lato i letnie menu w restauracjach? W takim razie, tak samo jest i z winami. Dziś o najbardziej letnim z win, o vinho verde.
I bardzo dobrze, bo to pomaga winom, a te austriackie są jednymi z najbardziej niedocenianych w Europie. Niedoceniane są od zawsze, z krótką przerwą na rządy rzymskiego cesarza Probusa, który w III wieku zniósł zakaz uprawy winorośli na północ od Alp. Nie wypadało inaczej, skoro sam urodził się w dzisiejszej Mitrowicy, leżącej w Serbii, ale wciąż z ducha austro-węgierskiej. Po Probusie trzeba było dopiero następnego milenium, by Kościół wziął się za uprawę wina nad Dunajem. I trzeba było Josefa Umathuma, który udowodnił, że w Austrii wina robi się nie tylko nad tą modrą rzeką.
Niedoceniane są od zawsze, z krótką przerwą na rządy rzymskiego cesarza Probusa, który w III wieku zniósł zakaz uprawy winorośli na północ od Alp.
Przełamał też jeszcze jeden mit – że Austria to tylko wina białe. To prawda, że dunajskie rieslingi i grünery veltlinery są genialne, lecz Umathum słynie z win czerwonych i to o nich dziś, a białe będą musiały poczekać. Odłóżmy też na bok jego sławne pinot noir, nie dlatego, że marne, ale ciekawsze są typowe dla Austrii szczepy, które osiągają tu absolutne wyżyny.