A jak pani zdaniem oddziałuje na widzów i ich gusty streaming?
Streaming już jest dzisiaj nieodłączną częścią filmowego krajobrazu. I to jest wartość. Przypominam sobie, jak w latach 90. nagrywaliśmy filmy na kasety VHS, tworząc własne kolekcje – po to, żeby mieć ważne tytuły zawsze blisko, na wyciągnięcie ręki. Wtedy zwykle nie dało się tego osiągnąć w inny sposób. W Iluzjonie zdarzało mi się czekać pod kasą z niepokojem, czy ktoś jeszcze przyjdzie na seans, bo kinooperatorzy uruchamiali projekcję, gdy było minimum pięciu widzów. Albo wyszukiwało się specjalne pokazy i polowało na przeglądy: na przykład filmy Bergmana oglądałam w Mazowieckim Instytucie Kultury. Trzeba więc się cieszyć, że teraz niemal wszystko jest dostępne w internecie. Że legalnie można obejrzeć perełki, które kiedyś były poza zasięgiem.
Z drugiej strony jest coraz więcej filmów robionych dla sieci przez wybitnych twórców. I te obrazy w ogóle nie trafiają do kin albo są tam pokazywane tylko przez siedem dni, żeby można je było zgłosić do konkurencji oscarowej.
To prawda, jednak jestem daleka od myślenia, że kina upadną i będziemy skazani wyłącznie na prezentacje online. Myślę, że te ścieżki będą ze sobą współgrać. A poza tym rozmawiamy z pozycji Warszawy, gdzie głośne tytuły można złapać, nawet jeśli wchodzą do kin tylko na dwa tygodnie. A pomyślmy o małych miejscowościach, gdzie te filmy docierają po kilku lub kilkunastu tygodniach po premierze albo wcale.
A co z festiwalami? W czasie pandemii większość z nich była zawieszona lub odbywała się online. Dziś te imprezy znów są stacjonarne, jednak niektóre z nich zachowały też projekcje w internecie.
Czas pandemii wiele nas nauczył. Patrzmy na streaming nie jak na wroga, ale szansę poszerzenia naszych możliwości. Od lat pracuję też przy festiwalu filmów koreańskich. W pierwszym roku pandemii przygotowywaliśmy go online, w następnym hybrydowo. W ostatnim roku wróciliśmy wyłącznie do kina i doszło do nas sporo krytycznych głosów. Ludzie z różnych stron Polski pisali: „Pokazaliście nam to kino, chcemy je oglądać, a teraz nie mamy do niego dostępu”. Jestem zdania, że również w Gdyni nadal część pokazów powinna odbywać się także online. Wiem, że często nie zgadzają się na to producenci i dystrybutorzy, co wynika z podpisanych przez nich umów.
Lea Seydoux. Leniwy tytan pracy
37-letnia Francuzka Léa Seydoux konsekwentnie buduje swoją karierę w Europie i w Ameryce. Rzadko się zdarza, by aktorka tak starannie wybierała role.
A na razie czego pani życzyć?
Dobrego kina, otwartości i zaufania. Dania szansy Gdyni i mnie.
Joanna Łapińska jest członkiem Europejskiej Akademii Filmowej. Od 2002 do 2016 r. była członkiem Zarządu Stowarzyszenia Nowe Horyzonty, głównego organizatora Międzynarodowego Festiwalu Filmowego „Nowe Horyzonty” i pełniła funkcję dyrektora artystycznego festiwalu. W 2016 r. została dyrektorką programową Festiwalu Transatlantyk. Była również ekspertką Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, Mazowieckiego i Warszawskiego Funduszu Filmowego oraz Łódzkiej Komisji Filmowej. Współpracowała z licznymi festiwalami filmowymi jako jurorka, a także prowadząc warsztaty i uczestnicząc w panelach.