To również nieoczywisty dokument sygnalizujący ważne tematy. Oczywiście, przede wszystkim film opowiada historię Donny Summer (1948–2012), czarnoskórej piosenkarki, której szczyt popularności przypadł na drugą połowę lat 70. To wtedy wylansowała swoje największe hity, „Love to Love You Baby” czy „Hot Stuff”.

Czytaj więcej

„After Us": Serce wielokrotnego użytku

Film pokazuje, jak sztuczny był wówczas jej wizerunek. Na scenie zamieniała się w symbol seksu, wiła się w rytm przebojów, zmysłowo szeptała do mikrofonu. Prywatnie była pełną kompleksów, głęboko wierzącą dziewczyną, zawstydzoną swoim wizerunkiem. Czuła się zagubiona. „Nie wiedziałam, kim tak naprawdę jestem”, mówiła w jednym z wywiadów. Myślała nawet o samobójstwie. Za sławę płaciła bowiem wysoką cenę. Praktycznie rzecz biorąc, mieszkała w samolotach, podróżując z koncertu na koncert. Była oszukiwana przez menedżerów i wytwórnię. Zaliczyła kilka nieudanych związków. Dla córek przez lata nie miała czasu i bardzo z tego powodu cierpiała. Jakby tego było mało, w dzieciństwie była molestowana przez pastora, co miało olbrzymi wpływ na całe jej życie.

Czytaj więcej

„Monsunowe wesele”, „Kick”, „RRR”. Polska i Bollywood to dobrana para

„Love to Love You: Donna Summer” składa się z materiałów archiwalnych udostępnionych przez rodzinę artystki, fragmentów koncertów i teledysków, starych wywiadów i nagranych na potrzeby filmu rozmów z bliskimi Donny Summer, znajomymi i współpracownikami. Tworzą ciekawą historię, która przypomina starą prawdę – nic nie jest takim, jakim się wydaje w telewizji.