Anna i Jarosław Iwaszkiewiczowie. Listy: Błagam, napisz

To wyjątek w polskiej epistolografii. Iwaszkiewiczowie korespondowali ze sobą niemal od początku znajomości i ślubu w 1922 r., aż do śmierci Anny w 1979 r. Piąty tom korespondencji nie jest ostatnim.

Publikacja: 05.05.2023 17:00

Anna i Jarosław Iwaszkiewiczowie. Listy: Błagam, napisz

Foto: mat.pras.

Iwaszkiewiczowie pisali do siebie obficie, ponieważ sporo czasu spędzali oddzielnie w podróżach. Anna co roku spędzała zimowe miesiące w Rabce, a lato w Ustce. Jarosław często przemierzał Włochy, Niemcy, Szwajcarię. Regularnie jeździł też po Polsce, lubił zwłaszcza Sandomierz, gdzie wybierał się, aby pisać.

Wymianie ich listów towarzyszyła ogromna pasja. „Błagam napisz…” – tak często kończyli listy, mimo że od ostatniego minął dzień czy dwa. Tylko okupacja to zmieniła, kiedy to właściwie się nie rozstawali.

W korespondencji dominują perypetie życia codziennego Stawiska, ich siedliska domowego podarowanego przez ojca Anny. Z czasem stało się ono swoistym centrum kultury, a podczas wojny miejscem ochrony najbardziej zagrożonych przyjaciół, znajomych i sąsiadów.

Czytaj więcej

"Anna i Jarosław Iwaszkiewiczowie. Sprawiedliwi wśród narodów świata”: Bezpieczna przystań Stawiska

Część przygód to m.in. efekt przeludnienia w domu. W latach 50., aby uniknąć dokwaterowania, sami meldowali zaufane osoby oraz tych, którzy byli w potrzebie. Jarosław w jednym z listów nazwał Stawisko – „nasz »ibsenowski« dom”. Zapewne z powodu trudności we wzajemnych relacjach i niezdolności do odnalezienia w domu przestrzeni dla własnego „ja”. Ból głowy wywoływało zarządzanie nieruchomością, a także 35-hektarowym gospodarstwem. Jarosław – gdy był na miejscu – próbował ogarniać natłok spraw. Czasem robiła to Anna, ale częściej jednak to ciotka Pilawitzowa brała sprawy w swoje ręce (siostra ojca Anny, która ją wychowywała). Ta zwykle była na miejscu. Iskrzyło zwłaszcza między nią a Jarosławem. Pisał, że „rzucała cień na całe nasze życie”. Zarzucał jej skąpstwo i niegościnność. Uważał, że „Hania [Anna – B.Ż] była zawsze w jej cieniu, owinięta jak bluszcz naokoło niej. Z wiecznym refleksem: »Co ja powiem cioci?«”. Obwiniał ją za to, że Anna nie otrzymała formalnej edukacji.

Polityka rzadko była tematem. Anna nie wytrzymała jednak w 1951 r., gdy w Warszawie wznoszono pomnik Feliksa Dzierżyńskiego. „Pomnika bohaterów Warszawy nie doczekaliśmy się jeszcze, (...) ani pomnika na gruzach Pawiaka, ale będziemy już mieli w nowo odbudowanej Warszawie pomnik najkrwawszego kata rewolucji. Czyż naprawdę musimy to znieść w milczeniu?”. Jarosław odpisał: „To, co napisałaś o wiadomym pomniku, jest rzeczą kompletnie niedopuszczalną i bardzo proszę, abyś się zastanowiła nad tym, co można pisać, a co nie!”.

Czytaj więcej

Iwaszkiewicz i Stryjkowski. Połączeni twórczością

Zabawne opisy spotykamy w listach z podróży zagranicznych. Pisarz zachwycał się dostępnością „wspaniałych wędlin i serów”, „przepięknie wydawanych książek”, „wspaniałej bielizny”. Podczas lotu ze Szwajcarii (1951) sycił żołądek wykwintnymi potrawami – bulionem, pieczenią cielęcą, kawałkami rolady i rozbefu. Do teczki schował musztardę w tubce, „à la colodent”, aby pokazać dzieciom, i kawałek czekolady Nestlé.

Z rzadka wykraczali poza codzienność. Pewnego dnia Jarosław podzielił się wrażeniami z przemyśleń na temat André Gide’a, francuskiego pisarza, którego podziwiał. Fascynowała go jego niezachwiana wiara w intelekt, czego u siebie nie dostrzegał. „Nawet kiedy mam słuszność – nie wierzę sobie. To jest mój brak zasadniczy. I dlatego wszystko jest u mnie, że może być tak, a może być inaczej”. W liście z Sycylii określił to jako antyintelektualizm. Widział go w swojej niezdolności do sformułowania myśli bez jej wypowiedzenia. „Istnieją dla mnie tylko słowa, nie myśli”. Kończy list zdumiewającym stwierdzeniem: „Gide pogardzałby mną jak Słonimski, ale ja mam rację, nie oni”. Miał na myśli wyższość swej filozofii: poznawanie świata nie przez intelekt, ale odczuwanie i intuicję.

Iwaszkiewiczowie pisali do siebie obficie, ponieważ sporo czasu spędzali oddzielnie w podróżach. Anna co roku spędzała zimowe miesiące w Rabce, a lato w Ustce. Jarosław często przemierzał Włochy, Niemcy, Szwajcarię. Regularnie jeździł też po Polsce, lubił zwłaszcza Sandomierz, gdzie wybierał się, aby pisać.

Wymianie ich listów towarzyszyła ogromna pasja. „Błagam napisz…” – tak często kończyli listy, mimo że od ostatniego minął dzień czy dwa. Tylko okupacja to zmieniła, kiedy to właściwie się nie rozstawali.

Pozostało 87% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi