Można odnaleźć wypowiedzi przedstawicieli Światowego Kongresu Żydów (World Jewish Congress, WJC). Jego ówczesny przewodniczący Israel Singer – nie pamiętam, w jakich dokładnie słowach – chciał uzależnić wejście do NATO od spełnienia dodatkowych warunków, na przykład związanych z restytucją mienia żydowskiego. Innym powodem mogło być to, że pozostałe organizacje, nie znając Polski zbyt dobrze, patrząc jednowymiarowo, posługiwały się schematem, o którym już rozmawialiśmy: „dobry kraj”, „zły kraj”. Stawiano pytanie – dlaczego mielibyśmy wspierać Polskę, co ona takiego dla nas zrobiła? AJC kieruje się w swoich działaniach podejściem uniwersalistycznym, czego przykładem było rozpoznanie możliwości, które otwierały się dla tego regionu świata po upadku komunizmu, w tym zjednoczenia ze światem zachodnim. Relacje z Izraelem, pamięć o Holokauście, odrodzenie życia żydowskiego – wszystko to jest dla nas bardzo ważne. Jednocześnie wartości demokratyczne i szacunek dla człowieka są dla nas najważniejsze. W takim właśnie świecie chcielibyśmy żyć jako Żydzi. Jak wspierać ten proces? Polacy podjęli ogromne wyzwanie w Stoczni Gdańskiej i nie zatrzymali się. AJC nie zamierzało łączyć wspomnianej kwestii restytucji z dążeniem Polski do wejścia do NATO, bo rozumieliśmy, że jest to najważniejsze zadanie dla Polski w postkomunistycznym świecie. Dlatego AJC, co warto pamiętać, działało w tej sprawie jako jedyna organizacja żydowska. Zostałem zaproszony przez Komisję Spraw Zagranicznych Senatu Stanów Zjednoczonych, do której należeli wówczas między innymi Joe Biden czy John Kerry. Powstało wiele artykułów, pism, w naszym warszawskim biurze przechowujemy list od ówczesnego ambasadora Macieja Kozłowskiego, w którym stwierdza on, że nasza działalność miała kluczowy wpływ na decyzję Stanów Zjednoczonych o poparciu Polski, Czech i Węgier w procesie wejścia do NATO.
Czy ówczesne władze Polski zdawały sobie sprawę z tego, jak wiele znaczyło to wsparcie?
Trudno mi powiedzieć. Mieliśmy bardzo dobre relacje z polską ambasadą w Waszyngtonie. Nie wiem, jak szeroko rozpowszechniona była wiedza o naszych kontaktach. Mówiąc wprost, nie zrobiliśmy tego, by zdobyć popularność w Polsce, choć mam nadzieję, że przynajmniej niektórzy pamiętają o naszym zaangażowaniu. Mogę powiedzieć z czystym sumieniem, że działaliśmy ze szlachetnych pobudek. Kiedy spoglądam wstecz, uważam, że to jedna z ważniejszych decyzji, które podjęliśmy. Kto zna Polskę, jej historię zaborów, Jałty, wojennej traumy, w końcu przemian demokratycznych 1989 roku – rozumie, że dla bezpieczeństwa Polski nie było wówczas nic ważniejszego niż członkostwo w NATO. Tak widzieliśmy wtedy przyszłość świata, Europy i jestem z tego dumny.
Myślę, że w Polsce jest niewielu ludzi, wyłączając ekspertów polityki międzynarodowej, którzy wiedzą o tym zaangażowaniu.
Nie jeżdżę po Polsce, poszukując oznak wdzięczności. Chciałbym, by pamiętano nie o mnie czy o AJC, ale o fakcie, że niezależnie od złożoności relacji polsko-żydowskich żydowska organizacja nie zawahała się, by pomóc. I zrobiła to w momencie, w którym ważyła się polska racja stanu, dalsze losy Polski. Byli Żydzi, którzy powiedzieli: „To nie jest czas, by dyskutować o pogromie w Jedwabnem czy o roli granatowej policji w Zagładzie. Jest to decydujący moment dla Polski”. Czy to mogłoby się przyczynić do otwarcia nowego rozdziału w relacjach między Polakami a Żydami? Chciałbym, aby tak było, ale od tamtego czasu minęły dwadzieścia dwa lata i widzimy, że historia kreśli raczej zygzaki niż proste linie, i tak też stało się po 1989 roku.
Pamięta Pan reakcje środowisk żydowskich na Pańskie wystąpienie w Kongresie wzywające do poparcia rozszerzenia NATO?
Szczerze powiedziawszy, nie przywiązywałem do tego większej wagi. AJC działa jako niezależna organizacja. W jej obrębie poparcie dla tej inicjatywy było bardzo duże i w ciągu ostatnich dwudziestu czterech lat nikt tego nie kwestionował. I to ma dla mnie znaczenie. Historia pokazała zresztą, że mieliśmy rację. Nie słyszałem, by ktoś podnosił kwestię zasadności polskiej obecności w NATO. Takie pytania są zadawane dziś choćby w przypadku Turcji, więc nie jest tak, że takich wątpliwości się nie wysuwa. Ale nie jeśli chodzi o Polskę. Były natomiast głosy krytyczne odnośnie do rozszerzania NATO. Thomas Friedman, znany autor z dziennika „The New York Times”, był krytycznie nastawiony do tej kwestii ze względu na relacje z Rosją. Odwoływał się on do rosyjskiej teorii „otoczenia” i faktu, że poszerzając NATO na Wschód, możemy „obudzić rosyjskiego niedźwiedzia”. Zadawał pytanie, czy ważniejsze jest bezpieczeństwo Polski czy potencjalne konsekwencje ze strony Rosji. To samo miało miejsce w drugiej rundzie poszerzania Sojuszu Północnoatlantyckiego, tym razem o kraje bałtyckie, kiedy AJC znów wyrażało swe poparcie najgłośniej ze wszystkich organizacji żydowskich. Tym razem granice NATO przesunęły się aż do samej Rosji, nie do Ukrainy, jak wcześniej. Teraz wyobraźmy sobie, że Litwa, Łotwa i Estonia nie są członkami NATO. Wystarczy spojrzeć, co dzieje się niestety w Ukrainie, na Krymie, w Donbasie czy w Gruzji. Myślę, że bez członkostwa w Sojuszu dokładnie to samo wydarzyłoby się w krajach bałtyckich.
Dla mnie poszerzenie NATO jest jedną z najważniejszych i napawających mnie dumą chwil w historii AJC.
Fragment książki „Na pierwszej linii. Życie żydowskiego dyplomaty. David Harris w rozmowie z Agnieszką Markiewicz”, która ukazała się pod koniec kwietnia nakładem wydawnictwa Znak, Kraków 2023 r.
Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji
David Harris jest byłym dyrektorem generalnym American Jewish Committee (1990–2022), jednej z najstarszych żydowskich organizacji w USA. Autor książek o problematyce żydowskiej. Publikuje w mediach na całym świecie Agnieszka Markiewicz jest przewodniczącą rady nadzorczej warszawskiego Jewish Community Center. Przez wiele lat związana z Forum Dialogu.