Tanya Lapointe, która firmuje album „Sztuka i duch Diuny”, prywatnie żona reżysera, przy filmie pracowała jako „producentka wykonawcza”. Wcześniej wydała podobny album o „Blade Runnerze 2049”, również reżyserowanym przez Denisa Villeneuve’a. Oba wprowadzają w warstwę wizualną wielkiego widowiska, począwszy od szkiców projektowych po zdjęcia z gotowego dzieła. Album o „Diunie” ukazuje ogrom prac przy ekranizacji, od zaprojektowania wizji ogólnej, przez budynki, wnętrza, stroje, pojazdy – aż po monstrualne czerwie pustyni. Sam film stanowi połączenie technologii przyszłości ze średniowieczną estetyką. Monumentalizm tych projektów w połączeniu z dopracowaniem szczegółów dały w efekcie posępny świat, w którym nie każdemu chciałoby się mieszkać, ale pod względem estetycznym jednolity i atrakcyjny. Powieść „Diuna” z 1965 r. charakteryzuje się brakiem komputerów, co wtedy nikogo nie raziło i zostało przeniesione do ekranizacji z naszych czasów.

Czytaj więcej

„Język Babilonu. Antologia ukraińskiej fantastyki”: Fantastyczny język własny

Ekipa wiedziała, że pracuje na potrzeby więcej niż jednego filmu. Reżyser, filmując pierwszą część, zarysował Herbertowe uniwersum; część druga ma być już „prawdziwym” filmem i skorzysta z tych przygotowań. Warunkiem było sprostanie oczekiwaniom kasowym, co film uczynił.

Album ukazał się u nas niemal w połowie dystansu pomiędzy pokazami pierwszej części „Diuny” a zapowiadaną premierą części drugiej. To podsycanie zainteresowania widowiskiem upodabnia album do kosztownego folderu reklamowego.