W maju zeszłego roku kolorową prasę obiegły zdjęcia Kim Kardashian pozującej na czerwonym dywanie w białej sukience, w której Marilyn Monroe zaśpiewała „Happy Birthday” prezydentowi Kennedy’emu. Celebrytka przyznała w rozmowie z magazynem „Vogue”, że musiała schudnąć niemal 8 kg, by wcisnąć się w tę kreację. Mimo zapewnień, że osiągnęła to dzięki diecie, jej fani oraz część mediów zaczęli twierdzić, że kilogramy udało jej się zgubić dzięki lekowi o nazwie Ozempic. Kardashian nigdy nie potwierdziła tych plotek.
Do przyjmowania podobnego preparatu o nazwie Wegovy otwarcie przyznał się z kolei Elon Musk. W październiku zeszłego roku jedna z fanek zapytała go, co robi, że jest w tak dobrej formie fizycznej. Miliarder odpisał jej, że to dzięki poszczeniu oraz Wegovy. Zainteresowanie nową generacją leków odchudzających wśród celebrytów jest ogromne. Na samym tylko TikToku hasło #Ozempic ma już niemal 450 mln wyświetleń. W USA i Wielkiej Brytanii preparatów zaczęło nagle brakować w aptekach i magazynach. Od czasu viagry i botoksu żadne leki nie budziły takiej sensacji. Tysiące osób uwierzyły, że dzięki nim uda im się szybko osiągnąć wymarzoną sylwetkę. Wielu ekspertów i lekarzy sądzi też, że pomogą one w globalnej walce z otyłością, która staje się coraz większym problemem.
Czytaj więcej
Dlaczego w polityce zapanowała gerontokracja? Czy w szybko starzejących się społeczeństwach Zachodu może nadal panować kult młodości? I czy mamy jakiś pomysł, by na nowo opowiedzieć sobie starość? O tym dyskutują Michał Płociński i Marcin Kube.
Pandemia nadwagi
Cztery miliardy – tyle osób według raportu World Obesity Federation (WOF) do 2035 r. będzie miało problemy z nadwagą albo otyłością. Co drugi mieszkaniec Ziemi. To prognozy, ale sytuacja już teraz jest alarmująca, a eksperci wprost mówią o pandemii. Z wyliczeń WOF wynika, że obecnie na świecie ponad miliard ludzi w wieku powyżej pięciu lat zmaga się z otyłością. – Prawie 40 proc. dorosłych na naszym globie ma nadwagę, a 15 proc. otyłość. Jeszcze bardziej niepokojące jest to, że nadwagę ma co piąte dziecko – wylicza w rozmowie z „Plusem Minusem” dr n. med. Winfield Scott Butsch, specjalista ds. leczenia otyłości w Instytucie Chorób Metabolicznych w centrum medycznym Cleveland Clinic.
Najprostszym i najpopularniejszym, choć obarczonym wadami miernikiem tego, czy ktoś ma problem z nadwagą i otyłością, jest wskaźnik BMI, czyli indeks masy ciała. Jeśli wynosi powyżej 25, uważa się, że dana osoba ma nadwagę. Jeśli przekroczy 30, można mówić o otyłości. Jak wynika z informacji opublikowanych przez centra kontroli i zapobiegania chorób w Stanach Zjednoczonych, problemy z dodatkowymi kilogramami ma ponad 70 proc. dorosłych mieszkańców USA. Z kolei brytyjska służba zdrowia donosi, że odsetek ludzi z otyłością wzrósł z 14 proc. w 1993 r. do 28 proc. w 2019 r.