Jak księgowa Putina stabilizuje rosyjską gospodarkę

Elwira Nabiullina już raz uratowała rosyjski sektor finansowy, czym zyskała rozgłos na świecie. Teraz szefowa banku centralnego Rosji robi wszystko, by utrzymać tonącą gospodarkę na powierzchni. To dzięki niej Kreml wciąż może prowadzić wojnę.

Publikacja: 20.01.2023 10:00

Jak księgowa Putina stabilizuje rosyjską gospodarkę

Foto: Andrey Rudakov/Bloomberg/Getty Images

Elwira Nabiullina przez lata szefowania rosyjskiemu bankowi centralnemu zgromadziła pokaźną kolekcję broszek. Pomagały jej one komunikować światu decyzje. I tak na przykład ozdoba w kształcie gila symbolizowała nadejście zimy oraz zamrożenie stóp procentowych, a ta wyglądająca jak litera V oznaczała, że gospodarka wraca na właściwe tory. Innym razem, gdy ogłaszała obniżenie stóp procentowych, założyła ozdobę wyglądającą jak gołąb. Chciała w ten sposób podkreślić, że polityka banku centralnego obiera łagodniejszy kurs. Z kolei broszka przypominająca jastrzębie miała dać sektorowi finansowemu do zrozumienia, że szykują się podwyżki stóp procentowych.

Na początku marca, zaraz po rozpoczęciu przez Rosję inwazji na Ukrainę, zerwała jednak z tą tradycją. Występując przed kamerami, by omówić sytuację gospodarczą, ubrana była w czerń, a na piersi nie miała żadnej ozdoby. Komentatorzy od razu zaczęli podkreślać, że w ten sposób chciała pokazać, w jak tragicznej sytuacji jest rosyjska gospodarka miażdżona przez sankcje. Według innych była to oznaka żałoby po dotychczasowej polityce monetarnej, z którą trzeba było zerwać. A może w ten sposób Nabiullina chciała pokazać, że stoi przed najmroczniejszym momentem w całej swojej karierze?

Czytaj więcej

Nie tylko ISS. Kosmiczna szorstka przyjaźń Rosji i USA

Sztuczna śpiączka

Od początku rosyjskiego ataku na Ukrainę w mediach zaczęły pojawiać się pogłoski o pracownikach banku centralnego, którzy mieli rezygnować z pracy. Pod koniec marca Bloomberg informował, że sama Nabiullina w obliczu kryzysu, jaki uderzył w rosyjską gospodarkę, chciała odejść ze stanowiska. Miała jednak usłyszeć od Władimira Putina, że musi zostać. Niezależnie od tego, czy te doniesienia są prawdziwe, prezydent od lat bardzo ceni prezes banku centralnego. Jak pisze niezależny rosyjski portal Meduza, zaraz po wybuchu wojny Kreml praktycznie dał Nabiullinie i jej zespołowi carte blanche w kierowaniu rosyjskim systemem finansowym.

Nie było to łatwe zadanie. Z powodu rosyjskiej agresji państwa Zachodu zamroziły warte ponad 300 mld dol. rosyjskie rezerwy walutowe zdeponowane w ich bankach. W planach Kremla miały one pomóc w złagodzeniu skutków potencjalnych sankcji. Pokłosiem ataku na Ukrainę był także masowy odpływ z Rosji zagranicznych firm oraz kapitału i inwestycji. W efekcie wartość rubla spadła o 30 proc. (do 133 rubli za dolara w marcu), a inflacja miesiąc po rozpoczęciu inwazji wzrosła do niemal 17 proc., najwięcej od 2015 roku. Paniczna ucieczka inwestorów zepchnęła moskiewski indeks giełdowy RTS o 43 proc. w dół. Ponadto w efekcie restrykcji większość rosyjskich banków została odłączona od międzynarodowego systemu płatniczego SWIFT, co uniemożliwiło im prowadzenie zagranicznych operacji. Wpłynęło to m.in. na wysokość eksportu i importu, które według prognoz Banku Światowego spadły o ponad 30 proc.

Jednym z pierwszych kroków, jakie w obliczu największego od 1991 roku kryzysu ekonomicznego podjęła Nabiullina, było drastyczne i bezprecedensowe podniesienie stóp procentowych, by powstrzymać wzrost inflacji i ratować wartość rubla – z 8 proc. do 20 proc. Dodatkowo bank centralny przekonał banki komercyjne, by zdecydowanie podniosły oprocentowanie lokat oszczędnościowych, tak by uniknąć paniki i masowego wypłacania przez Rosjan pieniędzy. – Odpowiedzią Nabiulliny było również wprowadzenie zakazów wycofywania przez Rosjan z banków walut obcych oraz ich fizycznego wywozu z kraju dla obywateli i nierezydentów. Ponadto bank centralny zobowiązał eksporterów do wymiany 80 proc. zarobków w obcej walucie na ruble w ciągu trzech dni od ich wpływu na konta. Okresowo zamknięta została także moskiewska giełda. Ograniczenia w przepływie kapitału dosłownie zablokowały wyciek zagranicznej waluty z rosyjskiego systemu finansowego, utrzymując jego stabilność. Przywrócenie atrakcyjności depozytów spowodowało z kolei, że ludzie i firmy zaczęli wpłacać pieniądze – mówi „Plusowi Minusowi” Aleksandra Prokopenko, ekonomistka i ekspertka think tanku Carnegie Endowment for International Peace, a do niedawna analityczka rosyjskiego banku centralnego.

Szefowa banku centralnego zablokowała także zagranicznym inwestorom możliwość sprzedaży wartych miliardy dolarów rosyjskich obligacji. W kwietniu, mimo wciąż wysokiej inflacji, Nabiullina obniżyła stopy procentowe do 14 proc., próbując w ten sposób pobudzić aktywność gospodarczą oraz zminimalizować długotrwały wpływ sankcji na sytuację rosyjskich gospodarstw domowych. Większość ekspertów jest zgodna, że swoimi działaniami w pierwszej fazie kryzysu szefowa banku centralnego, jeśli nie uratowała, to przynajmniej przedłużyła życie rosyjskiej gospodarce. Umożliwiła też w ten sposób Kremlowi kontynuowanie inwazji na Ukrainę.

– Zdecydowanie pokazała, że jest bardzo sprawnym zarządcą. W marcu istniało prawdziwe ryzyko, że cały system bankowy w Rosji upadnie. Udało się tego uniknąć właśnie dzięki zdecydowanym działaniom banku centralnego i Nabiulliny – zauważa w rozmowie z „Plusem Minusem” prof. Ruben Enikołopow, ekonomista z prestiżowej Barcelona School of Economics.

Rosyjskiemu bankowi centralnemu w walce ze skutkami sankcji paradoksalnie pomogła także sytuacja makroekonomiczna. – Sankcje finansowe, w tym związane z produktami importowanymi, w połączeniu z brakiem embarga na eksport oraz rosnącymi cenami energii spowodowały nadwyżki handlowe. W okresie od marca do maja Rosja zanotowała rekordowo wysoką nadwyżkę handlową, która zasiliła budżet. Stworzyło to poduszkę finansową dla rosyjskiej gospodarki, dzięki której można było pokryć deficyty budżetowe – tłumaczy „Plusowi Minusowi” prof. Oleg Icchoki, ekonomista wykładający na Uniwersytecie Kalifornijskim. Z punktu widzenia Kremla Nabiullina była bardzo efektywna. – Rząd i bank centralny złagodziły ekonomiczne uderzenie. Wprowadziły rosyjską gospodarkę w stan sztucznej śpiączki, co jest postrzegane jako profesjonalna odpowiedź – mówi Prokopenko. Jak zauważa portal Meduza, to, że rosyjski system finansowy nie zawalił się pod wpływem sankcji, jest również zasługą reform, które w przeszłości przeprowadziła szefowa banku centralnego.

Od Marksa do liberała

Elwira Nabiullina urodziła się w 1963 roku w Ufie w rodzinie o tatarskich korzeniach. Jej ojciec był kierowcą, a matka kierownikiem w fabryce. W latach 80. zaczęła studia ekonomiczne na Moskiewskim Uniwersytecie Państwowym. Dziennikarze „The Wall Street Journal”, powołując się na jednego z jej kolegów, twierdzili, że przyszła szefowa banku centralnego specjalizowała się w naukach Karola Marksa. „Nauczyła się »Kapitału« na pamięć. Zapytana o to, co powiedział Marks, od razu była w stanie to powtórzyć” – mówił na łamach dziennika dawny znajomy Nabiulliny.

Jej przygoda z liberalizmem i wolnym rynkiem zaczęła się wraz z upadkiem Związku Radzieckiego, który zastał ją, gdy pracowała dla Związku Naukowo-Przemysłowego. W Rosji kontynuowała pracę dla jego następcy, czyli Związku Producentów i Przedsiębiorców, grupy zajmującej się promocją rosyjskiego biznesu. W 1994 roku przeszła z sektora prywatnego do publicznego, zostając urzędniczką w Ministerstwie Rozwoju i Handlu, gdzie znalazła się pod skrzydłami prominentnego wówczas liberała i reformatora Jewgienija Jasina. Trzy lata później Nabiullina objęła stanowisko wiceministra. Po roku pożegnała się z ministerstwem i zaczęła pracę dla największego rosyjskiego banku Sbierbank.

To wtedy pierwszy raz zetknęła się z pnącym się po szczeblach władzy Władimirem Putinem. Przyszła prezes banku centralnego miała być członkiem zespołu, który pomagał mu opracować program gospodarczy przed wyborami prezydenckimi w 2000 r. Nawiązana wówczas znajomość przetrwała do dzisiaj, a Nabiullina znalazła się w kręgu ludzi Putina. Gdy ten został głową państwa, mianował ekonomistkę pierwszą zastępczynią ministra rozwoju i handlu. Po trzech latach sama została ministrem. Kiedy Putin w 2012 roku, po przerwie na premierostwo, powrócił na Kreml, wziął ze sobą Nabiullinę, która została jego doradcą ekonomicznym.

W czerwcu 2013 r. została szefową banku centralnego. Pierwszą kobietą na tym stanowisku wśród państw G8. Ledwo zadomowiła się w nowym gabinecie, a już musiała mierzyć się z kryzysem wywołanym sankcjami nałożonymi na Rosję po aneksji Krymu w marcu 2014 r. Wywołały one spadek wartości rubla. Towarzyszył temu skok inflacji. Do tego doszły spadki cen ropy na rynkach międzynarodowych. Odpowiedź Nabiulliny polegała na rozbiciu skostniałego systemu finansowego, który wówczas opierał się na wydawaniu ogromnych sum w obcych walutach, by sztucznie utrzymywać kurs rubla. – To, co zrobiła, opierało się na dwóch filarach. Po pierwsze, wyznaczyła cel inflacyjny oraz przeszła na płynny kurs rubla. Po drugie, oczyściła sektor bankowy ze słabych podmiotów. Oba te działania sprawiły, że gospodarka stała się bardziej elastyczna i dostosowana do różnego rodzaju szoków – tłumaczy Prokopenko.

Szefowa banku centralnego odebrała licencje niemal 500 instytucjom postrzeganym jako chronicznie niewydolne bądź skorumpowane. Był to ruch, który wzbudził podziw nawet wśród krytyków Nabiulliny. „Walka z korupcją w sektorze bankowym to praca dla odważnych” – mówił na łamach „New York Timesa” prof. Siergiej Guriew, ekonomista i były doradca rosyjskiego rządu, który kilka lat temu uciekł z kraju. W 2006 roku jeden z urzędników, którzy próbowali rozprawić się z szemranymi bankami, został zamordowany.

Według części ekspertów były to jednak działania pozorowane. Wiele banków zamkniętych przez Nabiullinę zostało później wchłoniętych przez te należące do kremlowskich oligarchów, które zresztą również były zamieszane w afery korupcyjne. By zwalczyć inflację, szefowa banku centralnego podniosła stopy procentowe do poziomu ponad 17 proc. – Wszystkie te działania były trudniejsze, niż może się wydawać, ponieważ istniała ogromna polityczna presja, by zrezygnować z tej polityki – zauważa prof. Enikolopow.

Efektem reform Nabiulliny było m.in. wzmocnienie rubla w 2018 r., spadek inflacji do 4 proc., co wymusiło utrzymywanie stóp na rekordowo niskim poziomie 2 proc. By w przyszłości łatwiej walczyć z potencjalnymi skutkami sankcji, Nabiullina stworzyła tzw. twierdzę Rosja, gromadząc stopniowo rezerwy finansowe, które w lutym 2022 r. osiągnęły poziom ponad 600 mld dolarów. Połowę tych pieniędzy po rosyjskim ataku na Ukrainę zamroził Zachód.

– Rewolucyjne było to, że po raz pierwszy w historii Rosji bank centralny stał się niezależnym centrum analiz ekonomicznych oraz źródłem informacji makroekonomicznych dla rządu i całego społeczeństwa. Niestety, te osiągnięcia zostały zaprzepaszczone w 2022 r. – mówi „Plusowi Minusowi” prof. Konstantin Sonin, ekonomista i matematyk z Harris School of Public Policy na Uniwersytecie w Chicago.

Sprawne działania i reformy spowodowały, że Nabiullina zyskała zaufanie Władimira Putina. Stała się także gwiazdą wśród zachodnich ekonomistów i bankierów. W 2015 r. magazyn „Euromoney” ogłosił ją prezesem banku centralnego roku. Dwa lata później miesięcznik „Banker” przyznał jej z kolei tytuł europejskiego bankiera roku. Ekonomistka była również wielokrotnie zapraszana na międzynarodowe konferencje, m.in. przez Bank Rozrachunków Międzynarodowych z siedzibą w Bazylei. Kilka lat temu Nabiullina na prośbę ówczesnej szefowej Międzynarodowego Funduszu Walutowego Christine Lagarde (obecnie szefowa Europejskiego Banku Centralnego) wygłosiła tam wykład. Podczas tego spotkania Lagarde miała wspominać ich wspólne wyjście do opery w Petersburgu. Nabiullina jest zresztą znana z zamiłowania do francuskiej opery i poezji.

Czytaj więcej

Czy rosyjskie matki obalą reżim Putina?

Konwencjonalny kryzys

W kwietniu 2022 r. podczas jednego z publicznych wystąpień Elwira Nabiullina zapewniła, że jej celem jest uczynienie rosyjskiej gospodarki konkurencyjną. Dodała także, że chce, by w 2024 r. roku inflacja w kraju powróciła do poziomu 4 procent. W styczniu pojawiły się informacje, że bank centralny, by obejść sankcje, zamierza wykorzystywać kryptowaluty w transakcjach z prywatnymi firmami. Zaczęto także ustalać oficjalny kurs rubla wobec innych walut. Większość ekspertów podkreśla jednak, że „zwycięstwo”, które Nabiullina odniosła w zeszłym roku, w tym będzie bardzo trudno powtórzyć, a rzeczywistość szybko zweryfikuje plany szefowej banku centralnego. Jej kadencja dobiega końca w 2027 r. i może to być najtrudniejszy okres w całej jej karierze. – Sytuacja w 2023 r. będzie zupełnie inna. Zaczną działać europejskie sankcje nałożone na rosyjski eksport, co doprowadzi do spadku zysków. Stąd też będziemy mieli do czynienia z konwencjonalnym kryzysem, gdy zacznie ustawać dopływ środków dla rosyjskiej gospodarki – prognozuje prof. Icchoki.

Kurs rubla znowu zaczął spadać. Jego wartość od maja obniżyła się o 30 proc. Do tego dochodzą spadki cen gazu w Europie oraz wprowadzenie przez państwa Unii Europejskiej limitów na ceny rosyjskich surowców. – Z powodu samego tylko zmniejszenia sprzedaży ropy Rosja może stracić około 5 trylionów rubli – wylicza w rozmowie z „Plusem Minusem” dr Władisław Inoziemcew, znany rosyjski politolog oraz dyrektor Centrum Studiów Postindustrialnych. Ponadto, jak prognozuje sam bank centralny, w tym roku spadek PKB może sięgnąć 7 proc. Z powodu przedłużających się walk i rosnących strat na froncie rosną wydatki i stale kurczą się rezerwy walutowe. – Putin nie ma w zwyczaju informować banku centralnego o swoich planach. W gospodarce będą przeważać czynniki proinflacyjne, co będzie wymagało od Nabiulliny utrzymania restrykcyjnej polityki monetarnej – mówi Prokopenko.

Do tych wszystkich problemów dotykających rosyjskiej gospodarki oraz sektora finansowego należy dodać również potężny drenaż siły intelektualnej spowodowany masowymi wyjazdami Rosjan uciekających przed mobilizacją oraz tym, że część obywateli trafiła na front. Szacuje się, że z kraju od początku wojny wyjechało od 500 tys. do nawet jednego miliona ludzi. Najbardziej brakuje specjalistów IT, co naraża banki np. na ataki hakerskie. Ponadto brak inwestycji i dostępu do nowych technologii powoduje, że rosyjska gospodarka przechodzi coś, co ekonomiści nazywają „odwróconą industrializacją”. Przemysł staje się coraz mniej nowoczesny, a przez to mniej wydajny.

Dla banku centralnego pogarszająca się sytuacja gospodarcza może oznaczać, że Kreml zechce ręcznie sterować jego polityką, co będzie skutkowało utratą wypracowanej przez lata niezależności. – Wraz ze wzrostem deficytu budżetowego będzie rosła pokusa, by rozwiązać problem za pomocą polityki monetarnej, np. poprzez „dodrukowywanie pieniędzy”, co może oznaczać ustanowienie sztucznie niskich stóp procentowych. Dlatego też głównym wyzwaniem dla Nabiulliny będzie próba utrzymania się na powierzchni i obrona niezależności banku – podkreśla prof. Enikołopow.

W kręgu Putina

Z dawnych zachwytów nad Nabiulliną na Zachodzie nie zostało już nic. Byli znajomi szefowej banku centralnego mówią, że służąc Kremlowi w trakcie wojny, zaprzepaściła swój dorobek. Stany Zjednoczone i Kanada obłożyły ją sankcjami, a Kijów chce postawić przed sądem za przymusowe wprowadzanie rubla na terenach okupowanych przez Rosjan. Sama Nabiullina nie wypowiada się publicznie o swoich decyzjach, dlatego nie wiadomo, co myśli o wojnie i dlaczego postanowiła pozostać na stanowisku.

Część ekonomistów i pracowników banku centralnego, do których udało się dotrzeć Meduzie, podkreśla, że była ona przeciwniczką wojny, ale nie rzuciła pracy, by chronić miliony Rosjan przed skutkami kryzysu. W rozmowie z Meduzą Ksenia Judajewa, zastępczyni Nabiulliny, twierdzi, że jej odejście oznaczałoby, że Kreml wyznaczyłby na to stanowisko aparatczyka, który robiłby wszystko, co kazaliby mu politycy, a to mogłoby mieć katastrofalne skutki dla obywateli. – Nabiullina dokonała wyboru. Bardziej wspiera politykę Putina, która jest destrukcyjna dla Rosji, niż działa w interesie Rosjan. Profesjonalista na czele banku centralnego powinien wytknąć prezydentowi to, jak niszczycielskie skutki dla kraju będą miały jego działania polityczne i ekonomiczne – zauważa prof. Sonin, dyskutując z argumentami Judajewej. Nawet gdyby założyć, że szefowa banku centralnego kierowała się dobrem współobywateli, to nie należy zapominać, że jej działania mają także znacznie ciemniejszą stronę. – Pracownicy banku centralnego przedstawiają się jako technokraci, którzy dbają o dobro Rosjan. Jednakże ich skuteczność pozwala kontynuować wojnę, która kosztowała już życie 140 tys. Ukraińców i 100 tys. rosyjskich żołnierzy. Istnieje bezpośredni związek ich sukcesów przy stabilizowaniu gospodarki wiosną 2022 roku, a możliwością mobilizacji przez Rosję 300 tys. mężczyzn jesienią 2022 roku – mówi prof. Icchoki.

Do rozstrzygnięcia pozostaje kwestia, czy Nabiullinę można nazwać zbrodniarzem wojennym. – Kto wchodzi w krąg Putina, z własnej woli z niego nie odchodzi, ale ona wiedziała, gdzie wchodzi i co robi. Czy jest kryminalistką? Na to pytanie będzie musiał odpowiedzieć sąd albo trybunał – zauważa dr Inoziemcew. Bardziej zdecydowany w osądzie jest Maximilian Hess, ekspert ds. polityki ekonomicznej z Foreign Policy Research Institute. – Dla mnie to bardzo proste. Państwo rosyjskie popełnia ogromne zbrodnie w Ukrainie, dlatego każda osoba, która pracuje dla tego reżimu, ponosi odpowiedzialność. Nabiullina nie jest tak winna jak generałowie, ale również za to odpowiada – mówi „Plusowi Minusowi” analityk.

Jak pisze Meduza, podobno na korytarzach rosyjskiego banku centralnego często wspomina się postać Hjalmara Schachta, prezesa banku III Rzeszy w latach 1934–1939. Po II wojnie światowej stanął on przed Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym w Norymberdze, ale ostatecznie jako jeden z niewielu został uniewinniony, ponieważ uznano, że bezpośrednio nie uczestniczył w zbrodniach wojennych. Może Nabiullina liczy, że w razie wojennej klęski spotka ją podobny los?

Czytaj więcej

Konkrecje jak złoto. Ruszył wyścig po surowce z morskiego dna

Elwira Nabiullina przez lata szefowania rosyjskiemu bankowi centralnemu zgromadziła pokaźną kolekcję broszek. Pomagały jej one komunikować światu decyzje. I tak na przykład ozdoba w kształcie gila symbolizowała nadejście zimy oraz zamrożenie stóp procentowych, a ta wyglądająca jak litera V oznaczała, że gospodarka wraca na właściwe tory. Innym razem, gdy ogłaszała obniżenie stóp procentowych, założyła ozdobę wyglądającą jak gołąb. Chciała w ten sposób podkreślić, że polityka banku centralnego obiera łagodniejszy kurs. Z kolei broszka przypominająca jastrzębie miała dać sektorowi finansowemu do zrozumienia, że szykują się podwyżki stóp procentowych.

Pozostało 96% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi