Mogę się mylić, bo były minister finansów zamieścił ten wpis bez dodatkowego komentarza. Zrobił to jednak wkrótce po ogłoszeniu przez Donalda Tuska programu finansowania przez państwo kosztów kredytu na zakup lub remont mieszkania, a także dopłatę do najmu dla tych, których na kupno nie stać, ale coraz mniej ich stać nawet na wynajem. Przejmując lewicowe hasło „Mieszkanie prawem, nie towarem”, szef Platformy Obywatelskiej zawstydził jego autorów, przedstawiając program, przy którym postulaty partii Razem budowania przez państwo tanich mieszkań na wynajem jawią się jako oszczędne i racjonalne.
Czytaj więcej
Ola, prostytutka: „Za poranny, 15-minutowy seks i cały dzień w Energylandii dostałam 6000 zł. Zrywał dla mnie czereśnie… Pierścionek mi przyniósł…”.
„Donald Tusk znalazł dobry patent na kryzys w naszej branży. Może to i nawet zbyt duży ukłon w naszą stronę” – tak skomentował propozycję Tuska deweloper i jeden z najbogatszych Polaków Józef Wojciechowski. Miliarder wkrótce pewnie pożałuje zbytniej szczerości, bo jego ocena wpisuje się w to, co o programie mieszkaniowym Platformy mówi partia Razem, podsumowując go celnie: „Wystrzelmy kolejne miliardy w stronę bankierów i deweloperów”. Zdziwię się, jeśli ta wypowiedź nie zostanie wykorzystana przez krytyków gruszek na wierzbie obiecywanych przez partię do niedawna jeszcze z powodzeniem udającą liberalną. Ale widać Tusk uznał, że liberalizm się nie sprzeda, i wybrał ściganie się z PiS-em na rozdawnictwo. Można się jedynie pocieszać, że – jak to ma w zwyczaju – o złożonych obietnicach zapomni zaraz po wygranych wyborach. O ile w ogóle je wygra, bo nie jest to jedyny temat, o który opozycja się zdąży pokłócić przed wyborami, gdy PiS będzie lekką ręką rozdawał resztki tego, co jeszcze zostało ze wspólnej kasy.
Miliarder wkrótce pewnie pożałuje zbytniej szczerości, bo jego ocena wpisuje się w to, co o programie mieszkaniowym Platformy mówi partia Razem, podsumowując go celnie: „Wystrzelmy kolejne miliardy w stronę bankierów i deweloperów”.
Nie wiem, który bankier lub deweloper podsunął Tuskowi kuriozalny pomysł, żeby państwo wypłacało bankom zyski od kredytów zaciągniętych na kupno mieszkań, bo w partii teoretycznie ciągle jeszcze liberalnej raczej nikt by tego nie wymyślił. A może po prostu po ośmiu latach w opozycji polityk obieca absolutnie wszystko, żeby się dorwać do władzy? Tak jak drugi obieca absolutnie wszystko, żeby się u tej władzy utrzymać. Kto bogatemu zabroni, zwłaszcza jeśli daje nie ze swoich?