Bogusław Chrabota: Piłka nożna w kolorze krwi

Budzą sprzeciw katarski rasizm i nietolerancja. Ale nasz protest w czasie mundialu powinien odnosić się także do krwawych dyktatur, które chowają się za plecami narodowych reprezentacji.

Publikacja: 02.12.2022 17:00

Bogusław Chrabota: Piłka nożna w kolorze krwi

Foto: AFP

Nienawidzę reżimów, które mordują swoje dzieci. Jest ich na świecie sporo. Ostatnio na szczycie zbrodniczej piramidy znów znalazł się Iran ajatollahów. Kolejne zamordowane z zimną krwią dziecko, tym razem 22-letnia Mahsa Amini, poruszyło irańskie ulice. Ludzie, zwłaszcza młodzież, wyszli na ulice. Rozpoczęła się fala rozruchów.

Władza skierowała przeciwko protestującym nie tylko policję, ale też dużo brutalniejsze oddziały Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej. Potocznie uważa się ich za fanatyków religijnych, ale to błąd. Nie wszyscy są fanatykami, choć właśnie im służą. Nie są też zwykłą siłą militarną. Strażnicy Rewolucji to masywna organizacja łącząca w skomplikowaną sieć dziesiątki fundacji, przedsiębiorstw, szkół, a nawet banki. Rodzaj postrewolucyjnej nomenklatury, której działacze na równi z wojskowymi pełnią funkcje administracyjne, finansowe i społeczne. Zarządzają przemysłem zbrojeniowym, budują mosty, porty, tunele, meczety. Kontrolują wyższe uczelnie. Wydają prasę, zarządzają internetem, telewizją.

Czytaj więcej

Bogusław Chrabota: Korea – od traumy do skoku cywilizacyjnego

Eksperci twierdzą, że w pierwszych dekadach tego wieku organizacja odpowiadała już za 25–40 proc. irańskiego PKB. Dziś może więcej. Korpus jest zarazem wzorem dla wielu bratnich organizacji wyrosłych z tradycji Bractwa Muzułmańskiego. Najbardziej znana to oczywiście libański Hezbollah.

Dlaczego piszę o Strażnikach? Bo to właśnie oni czynią zasadniczą różnicę we współczesnym Iranie. Protestująca w miastach młodzież ma przeciwko sobie nie tylko zwykłą policję czy oddziały irańskiej armii, ale też głęboko zakorzenioną w systemie, będącą jego fundamentem, i fanatycznie zainteresowaną utrzymaniem swoich wpływów zideologizowaną mafię. Gdyby szukać odniesień w nowoczesnej historii Europy, to podobna formację próbował stworzyć z SS w czasach nazizmu Himmler.

Można by też wyobrazić sobie porównanie znaczenia Korpusu do roli Zakonu Najświętszej Marii Panny w państwie krzyżackim; z perspektywy jednak zasobów, skali współczesnej organizacji państwowej i zasięgu jej sprawczości, Korpus jest dziełem doskonałym. Oczywistym dziełem szatana, choć ma się za dzieło Boga. To właśnie ci ludzie są tarczą i mieczem reżimu. Niezawodni, karni, zdyscyplinowani i skrajnie zmotywowani, by bronić status quo. Przełamanie ich siły na ulicach irańskich miast jest niemal nie do wyobrażenia. Bez skrupułów strzelają do protestującej młodzieży. Urządzają łapanki, a potem publiczne egzekucje. Tortury są tu na porządku dziennym. Mordowanie przez snajperów protestujących dzieci to norma.

Można by też wyobrazić sobie porównanie znaczenia Korpusu do roli Zakonu Najświętszej Marii Panny w państwie krzyżackim; z perspektywy jednak zasobów, skali współczesnej organizacji państwowej i zasięgu jej sprawczości, Korpus jest dziełem doskonałym. Oczywistym dziełem szatana, choć ma się za dzieło Boga. 

Pamiętam, jak głęboko świat przeżywał 13 lat temu śmierć innej Iranki, Nedy Agha-Soltan, studentki filozofii z Teheranu, którą zastrzelono z zimną krwią podczas demonstracji po wyborach w 2009 roku. Nawet nie uczestniczyła w protestach. Stała z ojcem przy chodniku kilkaset metrów od centrum zamieszek. Zastrzelił ją ukrywający się na dachu pobliskiego domu snajper, członek religijnej bojówki Basij.

Zarówno Neda, jak i Mahsa Amini to symbole buntu przeciw ajatollahom. Ich twarze, nazwiska zna cały świat. Ale takich ofiar są setki i tysiące. Ajatollahowie nie mają litości dla swojego narodu. Korpus broni swojej pozycji w najbardziej brutalny sposób. W czasie gdy Iranem wstrząsają protesty i giną setki ludzi, a tysiące trafiają do więzień, w nieodległym Katarze trwają mistrzostwa świata w piłce nożnej. Wielki show jest dla ajatollahów okazją, by pokazać chwałę Republiki Islamskiej. Podczas pierwszego meczu reprezentanci Iranu w imię solidarności z ofiarami brutalnych pacyfikacji w ich ojczyźnie nie odśpiewali hymnu. Natychmiast zostali zaatakowani przez oficerów irańskich służb grożących więzieniem i torturami dla ich rodzin. Piłkarzy uprzedzono, że tak się skończy każda forma protestu w czasie meczów w Katarze.

By podkreślić siłę islamskiego państwa, reżim przebrał za kibiców i wysłał na stadiony tysiące agentów. Bez wątpienia pierwszą rolę w tej zgrai pełnią Strażnicy Rewolucji. Piłkarze grali więc pod wyjątkową presją. Śledzeni przez tysiące czujnych oczu. W obawie, czy jakiś ich ruch, czy zachowanie nie będzie pretekstem do represji.

Czytaj więcej

Bogusław Chrabota: Ukraina jak Korea 1950/51

Wiemy już, jak poszło piłkarzom Iranu. Nie wiemy, kiedy i jak skończą się protesty. Ale myślę sobie, że odruch wymiotny, jakiego doświadcza świat podczas tego szczególnego turnieju, nie powinien dotyczyć tylko organizatorów. To straszne, że przygotowania do mundialu zostały okupione śmiercią tysięcy zagranicznych niewolników. Budzą sprzeciw rasizm i nietolerancja kraju szejków. Ale nasz protest w czasie tego rzekomego święta sportu powinien odnosić się także do krwawych dyktatur, które ogrzewają się splendorem imprezy i chowają za plecami narodowych reprezentacji. Mordercy dzieci z Teheranu są jednymi z nich.

Byłem przed laty w Iranie. Poznałem wspaniałych ludzi. Kocham ten piękny kraj, który wciąż mi się śni po nocach. I wiem, że dyktatura kiedyś upadnie. Niestety, kosztem rzeki krwi. Może doczekam wolnego Iranu. Może doczekają już moje dzieci.

Nienawidzę reżimów, które mordują swoje dzieci. Jest ich na świecie sporo. Ostatnio na szczycie zbrodniczej piramidy znów znalazł się Iran ajatollahów. Kolejne zamordowane z zimną krwią dziecko, tym razem 22-letnia Mahsa Amini, poruszyło irańskie ulice. Ludzie, zwłaszcza młodzież, wyszli na ulice. Rozpoczęła się fala rozruchów.

Władza skierowała przeciwko protestującym nie tylko policję, ale też dużo brutalniejsze oddziały Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej. Potocznie uważa się ich za fanatyków religijnych, ale to błąd. Nie wszyscy są fanatykami, choć właśnie im służą. Nie są też zwykłą siłą militarną. Strażnicy Rewolucji to masywna organizacja łącząca w skomplikowaną sieć dziesiątki fundacji, przedsiębiorstw, szkół, a nawet banki. Rodzaj postrewolucyjnej nomenklatury, której działacze na równi z wojskowymi pełnią funkcje administracyjne, finansowe i społeczne. Zarządzają przemysłem zbrojeniowym, budują mosty, porty, tunele, meczety. Kontrolują wyższe uczelnie. Wydają prasę, zarządzają internetem, telewizją.

Pozostało 83% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi