Po tym jak Putin zarządził częściową mobilizację, na front trafili już pierwsi zmobilizowani żołnierze, a nawet – co triumfalnie pokazują światu Ukraińcy – niektórzy zdążyli się już poddać. Putinowska „częściowa” mobilizacja ma powiększyć siły Rosjan w Ukrainie rzekomo o trzysta tysięcy osób, ale eksperci i komentatorzy słusznie podejrzewają, że chodzi o znacznie większy kontyngent. Nie trzysta tysięcy, ale dwa, a może trzy razy tyle.
Czytaj więcej
W poniedziałek, 19 września, świat widział tylko jedno – pogrzeb królowej Elżbiety II.
Pomijając, że pobór wygląda tu i ówdzie na łapankę i powoduje dewastujące dla Kremla skutki wizerunkowe (masowa ucieczka z kraju), kluczem do znaczenia wpływu tej masy wojska na losy wojny jest sposób jej użycia i przygotowanie bojowe. Do wojska trafiają ponoć przede wszystkim rezerwiści, i to ze specjalnościami, które mogą być na froncie tej wojny przydatne. Tyle że to tylko teoria. Strzępy informacji od mobilizowanych pokazują w większości ludzi bezradnych, nieprzeszkolonych, dysponujących przestarzałym i zdezelowanym sprzętem. Także morale mobilizowanych jest niewysokie, o czym świadczy choćby robiące zawrotną karierę słowo „mogilizacja”. W istocie, wielu zmobilizowanych nie ma pojęcia ani o samej wojnie, ani o jej celu, ani o własnym losie. Idą na życie lub śmierć, zdani wyłącznie na decyzje dowództwa i – wyjątkowo niepewne – wyroki Opatrzności.
Jaka jest strategia ich dowódców? Czy zmobilizowani trafią na zaplecze frontu, by zluzować bardziej profesjonalne jednostki pilnujące dotąd cywilów w Chersoniu i Zaporożu, czy też zostaną rzuceni bezpośrednio do walki? I jakie to może mieć skutki w konfrontacji z doświadczoną i lepiej wyposażoną w broń armią ukraińską? Możemy to sobie tylko wyobrazić.
Zostaje nam zresztą nie tylko wyobraźnia, ale również historyczna analogia sprzed ponad pół wieku, która winna rosyjskim strategom dać do myślenia. Oto bowiem ostatnim przypadkiem w historii wojen, kiedy rzucona na front masa żołnierza miała zmienić losy konfliktu, były wydarzenia z końca października 1950 roku podczas wojny koreańskiej. To właśnie wtedy przegrywające z siłami ONZ na całej linii frontu oddziały północnokoreańskie otrzymały silne wsparcie ze strony Chińskiej Republiki Ludowej.