W 1415 r. czeski duchowny Jan Hus spłonął na stosie w Konstancji. Zawinił próbą zreformowania Kościoła i kazaniami, w których nawoływał do ukrócenia przywilejów duchowieństwa. Dwa lata później jego zwolennicy ogłosili „Cztery artykuły praskie”, w których domagali się m.in. sekularyzacji dóbr kościelnych oraz wydawania komunii pod dwiema postaciami. Byli gotowi walczyć za swoje ideały. I tak właśnie narodził się husytyzm, rozsławiony w naszej popkulturze powieściową Trylogią husycką Andrzeja Sapkowskiego.

W grze „1428: Shadows over Silesia” husyci zagrażają pozbawionemu króla państwu, ale pojawia się też nowe niebezpieczeństwo związane z odradzającym się ponadnaturalnym złem. Gracz obserwuje te wydarzenia z perspektywy dwóch mężczyzn – gburowatego husyckiego hetmana Hynka oraz szlachetnego szpitalnika Lothara. Obaj mają różne poglądy na świat i wiarę, a jednak los zetknie ich ze sobą i zmusi do współpracy.

Czytaj więcej

„NBA 2K23”: Te rzuty się nie nudzą

Nad grą pracowało niewielkie czeskie studio, więc siłą rzeczy „1428: Shadows over Silesia” nie jest produkcją najpiękniejszą i swoją pastelową grafiką niektórych graczy odstraszy. Nadrabia za to złożoną i naprawdę ciekawą fabułą, która łączy realia XV wieku z fantasy. Stąd pojawiają się tu postacie znane z kart historii i miejsca, które do dziś można znaleźć na mapie, a także rozmaite słowiańskie demony. Autorzy zadbali o efektowne, choć trudne walki, stworzyli ciekawe zagadki, zadbali o zwroty akcji.

„1428: Shadows over Silesia” bliższa jest tzw. liniowym przygodówkom niż rozbudowanym grom role-playing. Pomimo wysokiego poziomu trudności wciąga i bawi.