Wczasie wakacji pierwszy raz w życiu odwiedziłem Hiszpanię (Andaluzję) i oprócz piękna kraju ujęła mnie ogromna życzliwość mieszkańców. Nie tylko pracowników hotelu, w wypadku których życzliwość jest elementem obowiązków zawodowych, ale też zwykłych przechodniów, policjantów, pracowników urzędów. Naprawdę sympatyczne i budujące!
Jeśli chodzi o literaturę hiszpańskojęzyczną, to zawsze lepiej znałem książki iberoamerykańskie, a nie hiszpańskie. Polecę państwu mniej znaną książkę, którą jednak wspominam od czasów studenckich z wielkim sentymentem (i czasami sobie odświeżam oraz przypominam), a mianowicie „Opowiadania o miłości, szaleństwie i śmierci” Horacia Quirogi.
Z kolei dla miłośników horrorów czy thrillerów zapoznanie się z hiszpańskimi filmami i serialami to wręcz konieczny element edukacji. Np. dystopijna „Platforma” jest jednym z najchętniej oglądanych filmów w historii Netfliksa, a thriller „Słodkich snów” pokazuje inne, bardziej stonowane (choć niemniej przerażające) oblicze Jaume Balagueró, reżysera kultowej serii horrorów „Rec”. W ślady Hiszpanów idą twórcy produkcji południowoamerykańskich i w ten sposób możemy obejrzeć np. brazylijskie seriale: nawiązujący do folkloru i mitów obraz z gatunku urban fantasy pt. „Niewidzialne miasto” oraz „RealityZ”, w którym apokalipsę zombie pokazano z punktu widzenia uczestników i producentów telewizyjnego reality show.
Czytaj więcej
Jako wielki miłośnik filmu jestem (nie)szczęśliwym posiadaczem dostępu do kilku platform streamingowych. Jak w każdym segmencie kultury znajdziemy tam zarówno cudowne perełki, jak i śmieci. Do tych ostatnich zaliczyłbym serial „Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy”. Ta infantylna, plastikowa historyjka, napisana oraz zagrana niczym w szkolnym teatrzyku, przypomina niskobudżetowe produkcje z cyklu „ekranizacje bajek”. Nie mogę uwierzyć, jak twórcy mogli tak koncertowo zepsuć wszystko, co było do zepsucia, mając jednocześnie do dyspozycji historycznie wielki budżet. I nie chodzi mi o kwestie niewierności wobec oryginalnej opowieści Tolkiena, ale o nijakość i tandeciarstwo. Oglądasz ten serial i wiesz, że to nie jest świat elfów i hobbitów, lecz ustawione lub komputerowo wykreowane dekoracje, wśród których przechadzają się tandetnie przebrani aktorzy. Zdecydowanie lepiej prezentuje się największy konkurent „Pierścieni Władzy”, czyli „Gra o Tron: Ród smoka”, co do którego mam pewne zastrzeżenia, ale na którego dalszy ciąg czekam z zainteresowaniem.