Pisarze, którzy przekonywali

W sowieckiej okupacji Polski początek lat 50. wypada zaliczyć do najciemniejszych kart. Stalin miał przed sobą jeszcze trzy lata życia, a szczepienie komunizmu w Polsce przebiegało bez skrupułów. Bohdan Urbankowski opowiada o tym w biograficznej powieści „Bal u kata".

Publikacja: 22.04.2022 17:00

Pisarze, którzy przekonywali

Foto: materiały prasowe

Powieść skupia się na kilku ostatnich miesiącach życia Tadeusza Borowskiego, pisarza i poety, autora wstrząsających opowiadań oświęcimskich. Wykorzystawszy ponure przeżycia obozowe znalazł się w rozterce: o czym pisać dalej? Powrotem z Zachodu zadeklarował, że trzyma z nową władzą i zamierza jej służyć piórem. Wysłany do obsługi prasowej procesu księży z Wolbromia pojmuje, że nie jest w stanie zrelacjonować go tak, jakby tego życzyli sobie mocodawcy. Obiecuje książkę o Dzierżyńskim, ale i to mu nie idzie. Borowski nie miał łatwości kłamania, nieodzownej w roli „inżyniera dusz". Ponadto był idealistą i aczkolwiek zgadzał się, że wprowadzenie nowego ustroju sprawiedliwości społecznej wymaga ofiar, to jednak nie na taką skalę, zbrodni nie tak ostentacyjnych.

Czytaj więcej

Dokopać się do piekła

Urbankowski napisał żywą powieść, w której przedstawił te rozterki twórców w kontraście do pisarzy, którzy ich nie przejawiali. Akcja toczy się w środowisku literackim i bezpieczniackim, a bohaterowie występują pod prawdziwymi nazwiskami: Kazimierz Koźniewski, Wiktor Woroszylski, Maciej Słomczyński i inni. Każdy z nich przyjął inną strategię na przetrwanie: pierwsi dwaj oddali się w pełni partii i jej celom, Słomczyński grał na zwłokę, próbując wyjechać do Ameryki. Borowski nie planował wyjazdu, używano go do zadań propagandowych i szpiegowskich w Berlinie. Stopniowo przeciążenia z tym związane okazały się ponad jego siły. Urbankowski ukazuje proces jego „wsiąkania" w struktury UB, czego kulminacją jest tytułowy bal, czyli przyjęcie organizowane przez naczelnego kata ludzi podziemia. W kazamatach na Rakowieckiej na stołach rozłożono żywność z paczek dla więźniów, a poszczególni osobnicy chełpią się swoimi zasługami w zabijaniu patriotów. Do rangi symbolu urasta przymierzanie stroju katowskiego Błochina, który rozstrzeliwał Polaków w Katyniu: skórzany fartuch, rękawice do łokci, czapka pilotka. Strój ten ma chronić oprawcę przed zabrudzeniem krwią i kawałkami mózgu.

Czytaj więcej

Ślepe rekiny pod lodem

Urbankowski pokazuje więc Polskę rozdwojoną: na powierzchni niby toczy się normalne życie, ale po katowniach morduje się ludzi, którzy nie chcą budować nowego ustroju. Takie są zalecenia „radzieckich": kogo nie da się przekonać, tego trzeba eliminować fizycznie. Borowski należy do tych, co mają przekonywać – on, który napatrzył się z bliska na zadawanie śmierci w obozach zagłady, teraz przeszedł na drugą stronę. Nie jest to nagła konstatacja, od pewnego czasu cierpi na początki schizofrenii, otaczają go widziadła, męczą obrazy z przeszłości. Na początku lipca 1951 roku, tydzień po narodzinach córeczki, popełnia samobójstwo, używając do tego nomen omen gazu.

To, co w tej powieści najlepsze, mniej dotyczy tragedii samego Borowskiego. To galeria postaci w różnym stadium znieprawienia, nasi późniejsi wielcy: Konwicki, Miłosz, Szymborska... Co może osłabia wysoką jakość powieści, to partie publicystyczne – autor chciał zmieścić jak najwięcej materiału o zbrodniach, rodzajach tortur itp. Najbardziej dobitnym symbolem klęski Borowskiego jest dla niego bodaj wiadomość, że w dawnym Auschwitzu niedługo po wyzwoleniu powołano dwa inne obozy: jeden NKWD, drugi UB. Zmieniły się więc tylko szyldy.

Czytaj więcej

Wracając do Lwowa

Czytałem „Bal u kata" w okresie wojny Rosji z Ukrainą, mając w pamięci zbrodnie, jakich się dopuszczają Rosjanie. Przeraża konstatacja, że uznają oni mordy, tortury, gwałty za jedną z dróg prowadzących do celu. I że to jest w ich przypadku stała historyczna.

„Bal u kata", Bohdan Urbankowski, Zysk i S-ka

Powieść skupia się na kilku ostatnich miesiącach życia Tadeusza Borowskiego, pisarza i poety, autora wstrząsających opowiadań oświęcimskich. Wykorzystawszy ponure przeżycia obozowe znalazł się w rozterce: o czym pisać dalej? Powrotem z Zachodu zadeklarował, że trzyma z nową władzą i zamierza jej służyć piórem. Wysłany do obsługi prasowej procesu księży z Wolbromia pojmuje, że nie jest w stanie zrelacjonować go tak, jakby tego życzyli sobie mocodawcy. Obiecuje książkę o Dzierżyńskim, ale i to mu nie idzie. Borowski nie miał łatwości kłamania, nieodzownej w roli „inżyniera dusz". Ponadto był idealistą i aczkolwiek zgadzał się, że wprowadzenie nowego ustroju sprawiedliwości społecznej wymaga ofiar, to jednak nie na taką skalę, zbrodni nie tak ostentacyjnych.

Pozostało 85% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi