Zacznijmy od tego, gdzie się kupowało wina dekadę temu. W obu dyskontach, które dziś dzielą i rządzą, wina pojawiały się od wielkiego dzwonu. Na co dzień były tam zasadniczo niepijalne napoje winnopodobne, ale świat żył legendami, że w Lidlu mieli Tydzień Francuski i tam sprzedawali fantastyczne wina za półdarmo, a w Biedronce bywają portugalskie cuda za bezcen. Owszem, takie rzeczy się zdarzały, ale dużo rzadziej, niż lud chciał wierzyć, a biedronkowe amarone za 50 zł z najlepszymi winami z Veneto wspólną miało tylko nazwę. Dziś nikt w dyskoncie nie szuka najdroższych, rzadkich win. Tam można znaleźć wina pijalne, nawet dobre i tyle.
Czytaj więcej
Co roku, polecając wina na Boże Narodzenie, zaczynam od konstatacji, że są domy, w których alkoholu się na Wigilię nie podaje, i ja to rozumiem, ale gdyby ktoś jednak wino pił, to zapraszam. I również co roku, pisząc o winie do karpia – wszak to on króluje na wigilijnych stołach – przypominam, że wcale nie musi towarzyszyć mu wino białe. Jeśli chcą państwo zaryzykować wino czerwone, to pomysły mam dwa – gamay z Beaujolais Villages, choć może być on zbyt wątły do karpia, albo pinot noir, ale tu z kolei grozi nam, iż źle dobrane będzie zbyt mocarne.
A te najlepsze? Nie doczekaliśmy się sieci sklepów specjalistycznych, żaden Nicolas się u nas nie narodził, mamy za to coraz więcej niedużych sklepów, prowadzonych zwykle przez entuzjastów i małych importerów. Idzie im różnie, nie poddają się, choć na największego ich rywala wyrasta internet. Co prawda sprzedaż w Polsce alkoholu w sieci to balansowanie na granicy prawa, ale klienci mało sobie z tego robią, a poza tym chętnie sprowadzają wino bezpośrednio z Włoch, Francji czy Niemiec.
Rodzime winiarstwo, wciąż w wieku dziecięcym, poczyniło ogromne postępy i coraz mniej ludzi dziwi się, że w Polsce robi się wina i to w dodatku z winogron.
Pomni tego importerzy musieli mocno zejść z marży i czasem w polskim sklepie w sieci wino jest tańsze niż u producenta. Polacy o tym wiedzą, bo coraz chętniej w poszukiwaniu wina odwiedzają sąsiadów, a Morawy, Eger czy Tokaj to regiony, w którym polski słychać na każdym kroku. Jeździmy jednak nie tylko za granicę, ale i po kraju. Rodzime winiarstwo, wciąż w wieku dziecięcym, poczyniło ogromne postępy i coraz mniej ludzi dziwi się, że w Polsce robi się wina i to w dodatku z winogron.