Nowe przepisy na Boże Narodzenie

Musimy się szczególnie postarać, by Boże Narodzenie było odświętne, bo jego odświętność stała się mniej oczywista. Więcej wysiłku trzeba włożyć, by odnaleźć na nią swój pomysł, szyty na miarę.

Publikacja: 24.12.2021 06:00

Niektórzy tłumaczą, że przez pandemię i tak nie zorganizowaliby dużych spotkań rodzinnych, dlatego w

Niektórzy tłumaczą, że przez pandemię i tak nie zorganizowaliby dużych spotkań rodzinnych, dlatego wolą wykorzystać końcówkę grudnia, by wybrać się na urlop. Widzą w tym szansę na nowe spojrzenie na odświętność Bożego Narodzenia. Na zdjęciu Święta we francuskiej Nicei

Foto: Lucie Choquet/ABACAPRESS.COM/PAP

O to dwie sceny, które rozegrały się tuż przed Bożym Narodzeniem. Szef dużej firmy na spotkaniu typu „christmas party" rozpoczyna przemówienie dla grupy kilkudziesięciu gości, pracowników i klientów. Mówi: „Wiem, że tradycja nakazuje, by życzyć wam »rodzinnych Świąt«. Zastanawiam się jednak, czy moi krewni to faktycznie osoby, z którymi najbardziej chcę spędzić Boże Narodzenie". Tu zapada trwająca kilka sekund cisza. „Życzę wam Świąt spędzonych w towarzystwie tych, których lubicie i wśród których czujecie się najlepiej. Czy to będzie rodzina, decyzja należy do was. Wesołych Świąt" – dodaje. Druga scena: jedno z najbardziej ruchliwych skrzyżowań w centrum Warszawy. Na chodniku ekipa telewizyjna i dziennikarz, który pyta przechodniów o plany na tegoroczne Boże Narodzenie. Odpowiada kobieta, około 40 lat: „Święta? W tym roku to przecież tylko weekend. Nawet mniej wolnych dni niż w Wielkanoc".

Można mieć wrażenie, że coraz śmielej i odważniej odrywamy się od tego, co przez lata stanowiło fundament Bożego Narodzenia: spotkań rodzinnych i silnego przekonania o wyjątkowości tego, co dzieje się między 24 a 26 grudnia – że nikt nie śmiałby porównywać tych dni z jakimkolwiek weekendem. Postęp technologiczny, szybki przepływ informacji oraz międzynarodowe kontakty ostatnich trzech dekad zmieniły nasz świat, wpłynęły też na podejście do Bożego Narodzenia. W internecie można znaleźć stacje radiowe, które przez okrągły rok, bez przerwy grają kolędy oraz świąteczne piosenki i mają swoich wiernych słuchaczy nawet w środku lipca. Równie łatwo dostępne przez cały rok są pomarańcze, grejpfruty i inne owoce, które dawniej na stołach można było zobaczyć po długiej przerwie dopiero w czasie grudniowych świąt.

Czy przez wszystkie te zjawiska Boże Narodzenie stało się mniej odświętne, czy może jego odświętność dzisiaj oznacza coś innego niż pięć, dziesięć czy dwadzieścia lat temu? Spójrzmy na to zjawisko z trzech perspektyw. Pierwsza należy do osób, które kilka dni temu wyleciały do Meksyku i w momencie, gdy czytelnik „Plusa Minusa" ma przed sobą ten artykuł, korzystają z grudniowych wakacji. Druga do tych, którzy w życiorysie i w pamięci mają kilkadziesiąt świąt Bożego Narodzenia. Trzecia perspektywa dotyczy osób, które na odświętność czekają najbardziej i prawdopodobnie najmocniej jej potrzebują.

Czytaj więcej

Polonezy, pieniądze i zonk

Brać się z życiem za bary

Słowo „odświętny" oznacza to, co jest uroczyste, używane podczas świąt i odznacza się czymś niecodziennym. Odrywa nas od rutyny, schematów i tego, co regularnie praktykujemy, bo musimy. „Codzienność jest nieuchronna jak pogoda" – przekonywał kulturoznawca prof. Roch Sulima. Socjolog prof. Piotr Sztompka opisywał życie codzienne jako splot zdarzeń, które nieustannie się powtarzają. Wykonujemy je zgodnie z wpojonym scenariuszem zdominowanym przez nawyki.

– Nie czekałam na tegoroczne Święta. Nie odczuwam potrzeby specjalnych dni. Mam wrażenie, że wiążą się z nimi głównie dodatkowe obowiązki, których już na co dzień jest dużo. Dla mnie to powierzchowna odświętność. Do tego nie sprzyjają warunki. Brakuje aury, która kiedyś kojarzyła się z Bożym Narodzeniem. W ostatnich latach nie ma śniegu i mrozu, pojawiły się ograniczenia covidowe – wymienia Natalia Miller z Warszawy, specjalistka od komunikacji. Możliwe, że właśnie w poszukiwaniu czegoś nowego i wymykającego się rutynie, niektórzy w okolicy 20 grudnia pakują do walizek kostium kąpielowy lub kombinezon narciarski, by czas Świąt spędzić daleko od domu i równie daleko od rodziców czy dziadków.

Katarzyna Koper na tegoroczne Boże Narodzenie wyjechała z mężem i dziećmi, w wieku 10 i 12 lat, do Meksyku. – To raczej wakacyjna podróż z akcentami świątecznymi niż poszukiwanie nowego sposobu na obchodzenie Bożego Narodzenia. Nie będziemy odtwarzać polskich zwyczajów, szukać opłatka pomiędzy plackami tortilli i ubierać choinki nad Pacyfikiem. Planujemy raczej przyjrzeć się, jak ten czas przeżywają Meksykanie – opowiada w rozmowie z „Plusem Minusem". Tłumaczy, że jej podróż to nie ucieczka, tylko reakcja na to, co dzieje się wokół niej. – Bardzo chciałabym, żeby Boże Narodzenie miało dokładnie tę samą magię, jaką pamiętam z dzieciństwa sprzed 40 lat. Jednak ich odświętność się zmienia. Same Święta się wydłużają, mam wrażenie, że zaczynają się już na początku grudnia, rozszerzają na wiele miejsc takich jak galeria handlowa, praca, szkoła. Święta multiplikują. Mamy spotkania nazywane wigilią w biurze, z klientami, ze znajomymi, w przedszkolu. Świat pozmieniał Święta, więc i ja dopasowuję je do swoich potrzeb – wyjaśnia.

Osoby, które Boże Narodzenie spędzają na wakacjach, tłumaczą, że zdają sobie sprawę, że postępują wbrew tradycji i oczekiwaniom wielu ich bliskich. Racjonalizują swoje decyzje tym, że wydłużony świąteczny weekend to dla nich okazja do odpoczynku, który jest im potrzebny do sprawnego funkcjonowania w poświątecznej codzienności. – Wigilia i dwa dni Świąt to dla mnie czas, kiedy ładuję się energią, by brać się potem z życiem za bary – słyszę od 50-latka z Warszawy. Część osób tłumaczy, że przez pandemię i tak nie zorganizowaliby dużych spotkań rodzinnych, dlatego wolą wykorzystać końcówkę grudnia, by wybrać się na urlop. Widzą w tym szansę na nowe spojrzenie na odświętność Bożego Narodzenia.

– Wyjazd do Meksyku sprowokował pytania i dyskusje o tym, czym tak naprawdę dla moich dzieci były do tej pory Święta. Dopiero kiedy postanowiliśmy, że spędzimy je inaczej, widzą, co w nich jest ważnego i wyjątkowego, czego będzie im brakowało. Okazało się, że dla moich dzieci Boże Narodzenie to babcia, a dokładnie zwyczaje, atmosfera, rytuały, w których uczestniczyły, odkąd pamiętają, wspólnie z moją mamą na wsi. Rodzina, która będzie obchodziła Święta bez nas, jest nieco zawiedziona i trochę zaniepokojona sytuacją związaną z pandemią. Otwiera to im możliwość rekonfiguracji dotychczasowych sposobów na Święta. Być może złapania więcej luzu, bo nie trzeba tyle gotować, zaproszenia innych osób i przyjrzenia się swoim uczuciom i emocjom w nowej sytuacji – przekonuje Katarzyna Koper.

Według niej otoczka Bożego Narodzenia zawładnęła codziennością tak bardzo, że wielu osobom spowszedniała. Dlatego potrzebują nowego podejścia do grudniowych świąt. – Uważam, że w pierwszej połowie XXI w. świętujemy coraz bardziej na pokaz. Święta mają być przede wszystkim ładne w okienku Instagrama i Facebooka. Na to poświęcamy najwięcej energii, mierzonej krokami wydeptanymi w galeriach handlowych i transakcjami e-commerce – dodaje. Wyjazd w drugiej połowie grudnia zdejmuje z niej dużą część presji.

Socjolog Talcott Parsons porównywał czas świąteczny do okresu choroby i urlopu. Wspólne dla tych trzech sytuacji jest wzięcie w nawias codziennych zobowiązań i nawyków. Od osoby chorej nie oczekujemy, że będzie wykonywać zawodowe obowiązki, z troską i sympatią patrzymy, gdy pozwala sobie na dłuższy sen czy leniuchowanie. Podobnie jest z człowiekiem, który wyjeżdża na wakacje.

Czytaj więcej

Myśli o śmierci zdrowe i niezdrowe

Opłatek dla kota

Mniej uroczysty charakter świąt Bożego Narodzenia może wynikać z coraz lepiej udokumentowanej laicyzacji życia. Wigilijny wieczór bez wyjścia na pasterkę w rodzinnym gronie wpisuje się we wnioski z ostatnich danych Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego oraz z badań CBOS-u. Według nich od 2007 r. systematycznie maleje odsetek Polaków, dla których Boże Narodzenie jest świętem religijnym (tak uważa 23 proc.). Coraz więcej jest za to osób, dla których jest to święto rodzinne (56 proc.). Stabilny, choć niższy odsetek (18 proc.) zgadza się ze stwierdzeniem, że Boże Narodzenie to święto ludzi związanych z tradycją chrześcijańską.

Opisywane zjawiska nie są nowe. Gdy przeglądam archiwalne teksty publikowane w „Plusie Minusie", moją uwagę przykuwa artykuł sprzed pięciu lat, „Znikające Boże Narodzenie". Dominik Zdort wspominał sytuację, gdy do innej redakcji wpłynął esej, który wywołał zaskakującą reakcję jednej z pań redaktor: „Tu jest ciągle mowa o jakiejś świętej rodzinie. Co to za rodzina? Dlaczego nie podajemy jej nazwiska?". „Po chwili, z trudem powstrzymując się od śmiechu, odparłem: »Ależ chodzi o TĘ Świętą Rodzinę. O Józefa, Maryję i Jezuska!«. Moja rozmówczyni nawet się nie zmieszała. »W takim razie powinniśmy to napisać« – odparła śmiertelnie poważnie" – pisał w 2016 r. autor.

– Grudniowe święta mają dla mnie kulturowy, a nie religijny charakter – przyznaje pan Zdzisław, który w tym roku skończył 85 lat. W czasach dzieciństwa, które spędził w położonej na obrzeżu Gór Świętokrzyskich wsi Berezów, Boże Narodzenie miało zdecydowanie bardziej odświętny charakter, bo mogło wtedy wydarzyć się to, czego nie doświadczano na co dzień. – Przy wigilijnym stole zasiadała cała duża rodzina, około 30 osób. Odświętność tego wydarzenia wynikała z codziennej biedy. W Wigilię na stole pojawiały się smakołyki. Mój dziadek Teofil czekał na ten moment tym mocniej, że przez cały Adwent nie palił papierosów i nie pił alkoholu. W czasie Świąt znów mógł po nie sięgnąć. Moje ciotki i wujowie przez wiele następnych lat organizowali podobne, wieloosobowe spotkania wigilijne, bo nie znali innych wzorów – wspomina pan Zdzisław. Według niego odświętny charakter Świąt zaczął zanikać, gdy na świat przyszli przedstawiciele dzisiejszego pokolenia 40-latków. – Dotarły do nas wtedy wzory z Europy Zachodniej. Niektórzy wychodzili na kolacje wigilijne do restauracji, wyjeżdżali na wakacje do Brazylii, bo zwiększyła się zamożność społeczeństwa. To dało nowe możliwości, które zmieniły obyczaje – dodaje.

– Nie zgadzam się z tezą, że PRL był szary. Wtedy sfera sacrum, a do niej należał czas świąt, była wyraźnie oddzielona od codzienności – podkreśla Danuta Adamczyk, dla której tegoroczne Święta to 83. Boże Narodzenie w życiu. – Grudniowe święta dawniej były wyczekiwane: oznaczały specjalne potrawy, zabawki, które jako dzieci konstruowaliśmy kilka tygodni wcześniej. W domach było mniej świątecznych ozdób niż dzisiaj, jednak te nieliczne, które zawsze były, dawały poczucie większej odświętności – wspomina.

Katalog świątecznych zachowań jest stały. Zmienia się nasze podejście do nich. Raporty CBOS-u poświęcone bożonarodzeniowym tradycjom pokazują, że nie maleje odsetek Polaków, którzy w wigilijny wieczór składają życzenia swoim bliskim, dzielą się opłatkiem, przygotowują dodatkowe nakrycie dla niespodziewanego gościa czy wkładają siano pod obrus. Zmniejsza się, lecz nieznacznie, grupa, która deklaruje, że w Wigilię zachowuje post, odmawia modlitwę i czyta fragment Pisma Świętego przed wieczerzą. Najmocniej spada odsetek uczestniczących w pasterce (od 80 proc. w 1998 r. do 60 proc. obecnie). Na popularności zyskują nowe zwyczaje, np. odwiedzanie grobów bliskich w Boże Narodzenie czy dzielenie się opłatkiem ze zwierzętami domowymi takimi jak pies czy kot. – Tak jak od wielu lat robię wszystko, by 1 listopada odwiedzić groby tych, których już nie ma z nami, tak 24 grudnia chcę być wśród najbliższych, którzy żyją. Nasiąkłem tym od młodości. Myślę, że to sprawiło doświadczenie wieloosobowych kolacji wigilijnych z dzieciństwa. Wielkanoc postrzegam jako święto religijne. Boże Narodzenie jako rodzinne – zaznacza pan Zdzisław.

Inną perspektywę mają ludzie młodzi. Szereg analiz socjologicznych pokazuje, że współcześni nastolatkowie i dwudziestolatkowie w czasie świątecznym i codziennym wybierają podobny styl życia. Przy okazji decyzji o zamknięciu z powodu pandemii dyskotek i klubów nocnych wiele osób odkryło, że drugi dzień świąt Bożego Narodzenia był dla młodych ludzi okazją do zabawy z okazji imienin Szczepana. Pedagog i socjolog edukacji Zbyszko Melosik przekonuje w swoich publikacjach, że za sprawą młodych pokoleń towarzyszy nam coraz większa orientacja na życie codzienne. Młode osoby koncentrują się na drobnych momentach. Mają skłonność, by jako rzadkie i niezwykłe, a co za tym idzie odświętne traktować krótkie wydarzenia, zarówno ze sfery sacrum, jak i profanum. Uczestniczą w niedzielnej mszy świętej i zaraz potem oglądają mecz piłkarski. W Święta biegają w towarzystwie znajomych, potem zdarza im się pracować i brać udział w uroczystości rodzinnej. Wszystkim tym aktywnościom nadają wysoką rangę. Podobnie wyjątkowo traktują niedzielny wyjazd na spacer poza miasto, jak i zwiedzanie klasztorów w czasie zagranicznej wycieczki. To zjawisko nazywa się epizodycznością życia. Wyjątkowość staje się wtedy swojska i oczywista.

Czytaj więcej

„W ustach sól": Morze skojarzeń

Odświętna sałatka

Można dostrzec dwie grupy, dla których odświętność, rozumiana jako ucieczka od codzienności, może być szczególnie cenna. Pierwsza to osoby ubogie. W grudniu słyszymy o nich więcej, organizowane są akcje charytatywne, dzięki którym można im pomóc. Tegoroczny raport Szlachetnej Paczki pokazał, że obawa o to, czy wystarczy pieniędzy na jedzenie, to codzienna zmora 2 mln Polaków. Tyle osób żyje poniżej granicy skrajnego ubóstwa, za mniej niż 20 zł dziennie. W ostatnim roku ta liczba wzrosła o prawie 400 tys. osób. Słowo „święto" w dyskursie publicznym często, co może zaskakiwać, pojawia się właśnie w odniesieniu do osób biednych. Z wydanej w 1933 r. książce „Bezrobotni Marienthalu" dowiadujemy się, jak ogromne znaczenie miał dzień wypłaty zasiłków dla mieszkańców położonej pod Wiedniem, ogarniętej bezrobociem miejscowości Marienthal. „Jeśli to możliwe, tego dnia spłaca się długi. Dokonuje się »hurtowych zakupów«, mąki, ziemniaków i smalcu na najbliższy okres. Tego dnia również jedzenie jest lepsze niż kiedy indziej. Dzieci cieszą się nań niby na jakieś święto".

– Nie zapomnę smaku jarzynowej sałatki, którą jedliśmy tylko na Święta, bo w moim rodzinnym domu było biednie. Ze smutkiem patrzyłem, gdy zostawała ostatnia łyżka. Boże Narodzenie to było dla nas oczekiwanie głównie na lepsze jedzenie – wspomina Radosław, dzisiaj 30-latek, który teraz dobrze ocenia swoją sytuację materialną, pracuje w Brukseli. Warto czasem pomyśleć, że nigdy nie jest za późno, by spróbować zrobić cokolwiek, by Święta albo czas poświąteczny były dla osób ubogich bardziej odświętne, czyli lepsze od ich codzienności.

Druga grupa to dzieci, które odczuwają, że w czasie świąt obowiązują reguły atrakcyjne, bo inne niż na co dzień. Rozmawiałem ostatnio z mamą pięcioletniej Klementyny. – Przez cały grudzień Klementyna kładzie przy oknie talerz z marchewkami. Zapytałam: „Dla kogo są te marchewki?". A ona: „Dla reniferów Mikołaja, jak przyjadą" – opowiada.

W dorosłym życiu o wyłączenie się z codzienności jest zwykle dużo trudniej. Socjolog Zygmunt Bauman przekonywał, że współczesność cechuje wysokie prawdopodobieństwo, że wydarzą się rzeczy niecodzienne, na które trzeba być gotowym. Mijający rok dał na to wiele dowodów: kolejne fale pandemii czy stan wyjątkowy w Polsce związany z wydarzeniami na granicy. To, co jeszcze kilka lat temu mogło nas zaskakiwać, przestaje robić większe wrażenie. „Niecodzienność jest dziś codziennością" – pisał Bauman.

Wrażenie słabnącej odświętności Bożego Narodzenia wynikać może z tego, że ich odświętność, w sytuacji różnorodnych propozycji ich spędzenia, stała się mniej oczywista. Więcej wysiłku trzeba włożyć, by odnaleźć na nią swój pomysł, szyty na miarę. Dla części z nas odświętność oznaczać może dodatkowe zaskakujące przeżycia, dla innych spokój i wyciszenie. Dobrze opisuje to niemieckie słowo „Eigenzeit". Jako pierwsi używali go fizycy do opisania teorii względności. Następnie słowo to zyskało popularność w języku potocznym, na określenie czasu samego w sobie, czyli momentu, gdy nie trzeba się spieszyć i planować, można skoncentrować się na chwili, np. na celebrowaniu świąt.

Na koniec jeszcze jedna scena, która rozegrała się przed Bożym Narodzeniem. Kobieta składa życzenia swojemu koledze. Życzy mu rodzinnych, udanych – tu padają kolejne przymiotniki, wśród nich spokojnych i obfitych świąt. On odpowiada: „Niech Święta będą po prostu ładne". Warto się zastanowić, co dla nas oznacza uroda i odświętność Bożego Narodzenia. Może chodzi o to, by nie było za wszelką cenę bardzo choinkowo i światełkowo, lecz świątecznie krzepiąco?

Korzystałem z artykułów J. Mariańskiego „Sekularyzacja jako megatrend społeczno-kulturowy" i P. Peret-Drążewskiej i J. Peret „Czas codzienny i czas odświętny – ich przenikanie w stylach życia współczesnej młodzieży"

Michał Dobrołowicz

Dziennikarz stacji radiowej RMF FM i doktor socjologii

O to dwie sceny, które rozegrały się tuż przed Bożym Narodzeniem. Szef dużej firmy na spotkaniu typu „christmas party" rozpoczyna przemówienie dla grupy kilkudziesięciu gości, pracowników i klientów. Mówi: „Wiem, że tradycja nakazuje, by życzyć wam »rodzinnych Świąt«. Zastanawiam się jednak, czy moi krewni to faktycznie osoby, z którymi najbardziej chcę spędzić Boże Narodzenie". Tu zapada trwająca kilka sekund cisza. „Życzę wam Świąt spędzonych w towarzystwie tych, których lubicie i wśród których czujecie się najlepiej. Czy to będzie rodzina, decyzja należy do was. Wesołych Świąt" – dodaje. Druga scena: jedno z najbardziej ruchliwych skrzyżowań w centrum Warszawy. Na chodniku ekipa telewizyjna i dziennikarz, który pyta przechodniów o plany na tegoroczne Boże Narodzenie. Odpowiada kobieta, około 40 lat: „Święta? W tym roku to przecież tylko weekend. Nawet mniej wolnych dni niż w Wielkanoc".

Pozostało 95% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi