„Thank You" jest wyjątkowe, bo to pierwsza autorska, studyjna płyta Diany Ross od lat 90., zaś legendarna artystka była zaangażowana w powstawanie utworów. A to u niej bardziej wyjątek niż reguła.
Czytaj więcej
To, co dziś oznacza termin R&B, może być pułapką. Rytm, który kryje się pod literą „R", to sprawa oczywista – był, jest i będzie. Ale to „B" jak blues? Tu trzeba wyobraźni albo muzykologicznego zacięcia.
Aczkolwiek produkcja Jacka Antonoffa i spółki jest niestety narzucająca się, do tego bez klucza. „If The World Just Danced" skręca w modne karaibskie rejony. Niepotrzebnie. „Tomorrow" to numer dla późnego Black Eyed Peas, nie dla divy R&B. Oczywiście Ross to też królowa disco, jednak o tym lepiej przypomina „I Still Believe", które mogłoby się nazywać „I Will Survive 2".
Za przewinę należy uznać nie tylko rutynę i wygładzone brzmienie, ale przede wszystkim uczynienie z Diany Ross trybiku w maszynie. Kiedy smyczki i pianino w „Just In Case" pozwalają prowadzić wokal subtelniej i finezyjniej, utwór od razu zyskuje. Dobrze wypada tam minidialog z saksofonem. Gdy rozbrzmiewa „The Answer's Always Love", śpiewane intensywniej i żywiej, artystka gubi lata w miarę trwania piosenki. Najbardziej udane pod względem songwritingu i autentycznie poruszające „Count On Me" cierpi z kolei wskutek „przeładnienia". Gdyby pozwolić mu być bardziej jazzującym, byłoby lepiej.
Czytaj więcej
Sklejam się w kompletny kształt" śpiewa Natalia Szroeder na początku swojego drugiego albumu. Ten proces rzeczywiście nadal trwa, ale warto mu się przysłuchać już teraz.