Czwarta pielgrzymka Jana Pawła II. Dekalog odczytany na nowo

W trakcie trzech pierwszych podróży do ojczyzny klaskali mu wszyscy, z wyjątkiem komunistów. W 1991 r., gdy do wolnego już kraju Jan Paweł II przyjechał z odczytanym na nowo Dekalogiem, po raz pierwszy pojawił się rozdźwięk między papieżem a jego rodakami.

Publikacja: 15.10.2021 16:00

Jan Paweł II błogosławi wiernych przed mszą świętą w Białymstoku, 5 czerwca 1991 r.

Jan Paweł II błogosławi wiernych przed mszą świętą w Białymstoku, 5 czerwca 1991 r.

Foto: AFP

Jan Paweł II po raz czwarty gościł w Polsce od 1 do 9 czerwca 1991 r. Trasa pielgrzymki, której hasło brzmiało „Bogu dziękujcie, Ducha nie gaście", wiodła przez Koszalin, Rzeszów, Przemyśl, Lubaczów, Kielce, Radom, Łomżę, Białystok, Olsztyn, Włocławek, Płock i Warszawę.

Była to pierwsza pielgrzymka po obaleniu reżimu komunistycznego w Polsce, do czego w znacznym stopniu przyczynił się papież. Dlatego Polacy tym bardziej oczekiwali, że stanie się ona okazją do radosnej manifestacji z powodu odzyskanej wolności. Tymczasem Jan Paweł II skoncentrował się na ostrzeżeniu przed pułapkami wolności pozbawionej norm moralnych. Niczym Mojżesz pojawił się z tablicami Dekalogu, który według niego powinien stać się fundamentem III Rzeczypospolitej.

W 1991 r. papież pokazał twarz surowego, wymagającego ojca, który upominał, ganił, a podczas homilii w Kielcach nawet podniósł głos, co mu się nigdy dotąd nie zdarzyło. To, co było zrozumiałe dla ogółu katolików, natrafiło na opór środowisk liberalnych, zaniepokojonych, że papież staje się stroną w sporze ideologicznym, którego przedmiotem po 1989 r. były laicki postulat „neutralności światopoglądowej państwa", powrót religii do szkół, konkordat i aborcja.

W 1991 r. papież pokazał twarz surowego, wymagającego ojca, który upominał, ganił, a podczas homilii w Kielcach nawet podniósł głos, co mu się nigdy dotąd nie zdarzyło

Jak zauważył George Weigel, autor biografii papieża „Świadek nadziei", Kościół, nauczony stawiać opór władzy komunistycznej, niemal z dnia na dzień musiał się podjąć kształtowania kultury demokratycznej w okolicznościach, w których racje moralne nie były już tak wyraźnie podzielone między „nas" i „ich". Reakcją na jego żądania i aspiracje był spadek zaufania społecznego. Krytycyzm wobec niego podsycała część inteligencji, która w okresie PRL traktowała Kościół jako parasol ochronny, a po 1989 r. diametralnie zmieniła nastawienie.

W znacznej części społeczeństwa narastało przekonanie, że czerwona dyktatura zostanie zastąpiona dyktaturą czarnych, a Kościół, zwłaszcza biskupi, za bardzo wtrąca się do polityki. Czesław Miłosz w słynnym tekście w „Gazecie Wyborczej" z 11 maja 1991 r. zastanawiał się, czy Polska stanie się państwem wyznaniowym.

Nowy głos Polski

Była to pielgrzymka pełna symbolicznych, bezprecedensowych wydarzeń, o jakich nie można było marzyć jeszcze cztery lata wcześniej podczas trzeciej wizyty papieskiej. Na lotnisku w Koszalinie, gdzie papież rozpoczął swoją wizytę w wolnej Polsce, witał go prezydent Lech Wałęsa, z którym w 1983 i 1987 r. Jan Paweł II spotykał się jedynie nieoficjalnie jako z przewodniczącym zdelegalizowanej Solidarności. Zwracając się do prezydenta Wałęsy i prymasa Józefa Glempa, papież powiedział: „W słowach waszego powitania usłyszałem znowu głos mojej Ojczyzny. Jest to głos nowy. Daje on świadectwo Rzeczypospolitej suwerennego narodu i społeczeństwa. Przez wiele lat czekaliśmy na to, aby ten głos mógł zabrzmieć w całej swojej autentyczności, aby stał się wyrazem historycznego urzeczywistnienia tego, co tak wiele kosztowało wysiłków i ofiar".

Ten nowy głos ojczyzny wybrzmiał nazajutrz, kiedy Jan Paweł II spotkał się na lotnisku wojskowym w Zegrzu Pomorskim z Wojskiem Polskim, gdzie, jak przypomniał papież, w poprzedniej epoce „nie tylko wyrzucano z koszar wszelkie przejawy życia religijnego, ale utrudniano żołnierzom praktykowanie swojej wiary nawet poza koszarami, w koszarach zaś nieraz prowadzono intensywną propagandę ateistyczną". Żołnierze na powitanie gościa zaśpiewali „My chcemy Boga".

Zniknęło ryzyko wywołania gniewu Wielkiego Brata, które paraliżowało polskich komunistów, gdy Kościół proponował, by spotkania z papieżem odbywały się w pobliżu naszej wschodniej granicy. Jan Paweł II mógł odwiedzić ścianę wschodnią, w tym miejscowości, które były stolicami części przedwojennych polskich diecezji – wileńskiej (Białystok) i lwowskiej (Lubaczów).

Czytaj więcej

Jan Paweł II. Polski Mojżesz

W Przemyślu spotkał się oficjalnie po raz pierwszy z grekokatolikami, którzy mężnie przeszli czas komunistycznych prześladowań. Okoliczności poprzedzające to spotkanie były dramatyczne i wywołały zaniepokojenie na Ukrainie, gdzie pojawiały się aspiracje niepodległościowe. W Przemyślu trwał od kilku miesięcy konflikt wokół karmelickiego kościoła św. Teresy, który, decyzją episkopatu Polski, został przekazany na tymczasową katedrę dla pierwszego po wojnie nowego biskupa greckokatolickiego Jana Martyniaka. Wówczas zaprotestowała część tamtejszych wiernych obrządku rzymskokatolickiego, posuwając się nawet do strajku okupacyjnego i powołując Społeczny Komitet Obrony Kościoła. Nie pomógł autorytet ani episkopatu, ani nuncjusza apostolskiego, ani nawet samego papieża – protestujący nie ustąpili. Opinia publiczna w Polsce była zszokowana, gdy po raz pierwszy w ojczyźnie papieża zbuntowano się przeciwko niemu. W rezultacie bp Martyniak odbył swój ingres do katedry łacińskiej w Przemyślu. Papież znalazł salomonowe rozwiązanie. Ofiarując grekokatolikom na katedrę pojezuicki kościół Najświętszego Serca Pana Jezusa, Jan Paweł II zakończył konflikt, który mógł mieć fatalny wpływ na relacje polsko-ukraińskie.

Podczas tej pielgrzymki Jan Paweł II po raz pierwszy spotkał się z więźniami w naszej ojczyźnie – odwiedził zakład w Płocku. Wówczas wypowiedział jedno z najważniejszych zdań: „Jesteście skazani, lecz nie potępieni". Twardzi mężczyźni, nawet recydywiści z wieloletnimi wyrokami, nie wstydzili się łez. Jeden z nich objął papieża za szyję, przygarnął do siebie i pocałował w policzek.

Nie był to koniec novum w pielgrzymkach. Papież tym razem odwiedził świątynie innych wyznań – ewangelicko-augsburski kościół św. Trójcy w Warszawie oraz prawosławny sobór św. Mikołaja w Białymstoku. W kościele luterańskim Jan Paweł II wypowiedział słowa, które przeszły do historii ekumenizmu. Stwierdził mianowicie, że relacje między chrześcijanami oparte na tolerancji to za mało, powinna je kształtować miłość. „Cóż to za bracia i siostry, którzy się jedynie tolerują?" – pytał.

Spotkania z Ukraińcami w Przemyślu i Litwinami w Łomży papież potraktował jako przystanek w drodze na Ukrainę i Litwę. Słowa dotrzymał. Warto zwrócić uwagę, że spotkanie z Litwinami nastąpiło tuż po tym, jak wojska sowieckie próbowały zdławić młodziutką litewską niepodległość. Do Łomży przybyło 30 tys. osób z byłą premier Kazimirą Prunskien?. Znany opozycjonista ks. Alfonsas Svarinskas, który jako ostatni duchowny w Związku Radzieckim opuścił sowieckie łagry, powiedział polskiemu dziennikarzowi: „My tu przyjechali, choć u nas jeszcze sowieckie tanki stoją".

W centrum sporu

Jan Paweł II wzmocnił swoim autorytetem stanowisko Kościoła katolickiego w takich zapalnych kwestiach jak neutralność światopoglądowa i ochrona życia poczętego. Pierwszy temat poruszył w Lubaczowie: „postulat neutralności światopoglądowej jest słuszny głównie w tym zakresie, że państwo powinno chronić wolność sumienia i wyznania wszystkich swoich obywateli, niezależnie od tego, jaką religię lub światopogląd oni wyznają. Ale postulat, ażeby do życia społecznego i państwowego w żaden sposób nie dopuszczać wymiaru świętości, jest postulatem ateizowania państwa i życia społecznego i niewiele ma wspólnego ze światopoglądową neutralnością".

Jan Paweł II zaproponował rodakom nowatorską wykładnię Dekalogu, wykraczającą poza tradycyjne ramy Katechizmu Kościoła Katolickiego.

Artur Nowak, prawnik i publicysta, powiedział niedawno w jednym z wywiadów: „Słyszymy »czcij ojca swego i matkę swoją«, ale o tym, że na szacunek trzeba zapracować, nie ma już ani słowa". Publicysta nie wie o tym, że Jan Paweł II podczas kazania w Kielcach powiedział, że treść czwartego przykazania odnosi się też do rodziców: „Pamiętaj, abyś prawdziwie zasługiwał na tę cześć. Bądź godny imienia ojca! Bądź godna imienia matki!". Oznacza to, że jest ono wyzwaniem i dla dzieci, i dla rodziców. Ojciec i matka powinni tak postępować, aby zasługiwać na szacunek. Cóż się dziwić jednak krytykowi Kościoła, skoro nauczanie papieskie o Dekalogu sprzed 30 lat jest zupełnie nieznane wśród ogółu katolików, bo nikt już do niego nie wraca?

Podczas pielgrzymki do wolnej Polski po raz pierwszy pojawił się rozdźwięk między Janem Pawłem II a jego rodakami

W Radomiu Jan Paweł II ponownie zaskoczył. Według niego piąte przykazanie: „Nie zabijaj", zawiera w sobie nie tylko zakaz, lecz także wzywa do postaw i zachowań pozytywnych, przede wszystkim do akceptacji dziecka jako daru. „Nie zabijaj, ale raczej staraj się pomóc twoim bliźnim, aby z radością przyjęli swoje dziecko, które – po ludzku biorąc – uważają, że pojawiło się nie w porę" – apelował Jan Paweł II. W tym kontekście papież zaapelował do rodaków o konkretną pomoc dla rodziców, zwłaszcza matek, będących w trudnej sytuacji materialnej. Jego zdaniem chodziłoby nie tylko o spontaniczne działania i zwykłą ludzką życzliwość, lecz także o tworzenie instytucjonalnych form pomocy dla potrzebujących. Zachęcił, aby w ten ruch solidarności społecznej włączyły się parafie i klasztory.

Apel Jana Pawła II nie spotkał się z powszechnym odzewem. A szkoda! Abstrahując od społecznych korzyści, oponentom Kościoła odebrano by argument, że papież walczył z determinacją o prawną ochronę życia poczętego, a nie poświęcał należytej uwagi pomocy samotnym matkom i rodzinom wychowującym dzieci w trudnej sytuacji bytowej.

Z nauczania Jana Pawła II na temat ochrony życia zapamiętano jedynie fragment homilii w Kielcach, kiedy podniósł głos. Jak zanotowali Carl Bernstein i Marco Politi w książce „Jego Świątobliwość": „Pod niebem, pomroczniałym od wezbranych deszczem chmur, tłum słuchał w milczeniu. Ale kiedy na wezwanie papieża zareagował niemrawymi, zdawkowymi oklaskami, Jan Paweł II uświadomił sobie, że nie trafił do słuchaczy. W przypadku rodaków zdarzyło mu się to po raz pierwszy.

Nie spodziewał się, że coś takiego spotka go podczas czwartej wizyty w ojczyźnie. Wprawdzie wiedział, że niełatwo będzie przemawiać do społeczeństwa, popadającego, jego zdaniem, w samolubny indywidualizm, ale od rodaków oczekiwał większej wierności – w końcu przecież uwolnił ich od komunizmu. Bystre oko przywódcy i instynkt aktora uświadomiły mu, że jego charyzma słabnie. To, co bolało jego, zdawało się nie boleć Polaków. To, co piętnował jako zło – prawo do decydowania o własnym losie – wielu w tłumie uważało za upragniony cel, do którego tak długo z trudem dążyli".

Ocena autorów była zbyt surowa. Charyzma papieża nie osłabła wskutek kieleckiej homilii, niemniej jednak podczas pielgrzymki do wolnej Polski po raz pierwszy pojawił się rozdźwięk między Janem Pawłem II a jego rodakami. W trakcie trzech pierwszych pielgrzymek klaskali mu wszyscy, z wyjątkiem komunistów. W 1991 r. papież miał przed sobą podzielonych rodaków.

Nie iść na skróty

W Białymstoku, omawiając siódme przykazanie: „Nie kradnij", Jan Paweł II podkreślił, że oznacza ono nie tylko, iż jest rzeczą moralnie złą przywłaszczanie sobie cudzej własności, ale uwydatnia „prawo osoby ludzkiej do posiadania rzeczy jako dóbr". Są one niezbędne jako środki do życia, lecz człowiek, który otrzymał od Stwórcy władzę nad nimi, winien się posługiwać nimi „w sposób ludzki". W rozumieniu papieża chodzi tu niewątpliwie o myślenie kategoriami społecznymi: nie tylko samo używanie rzeczy, ale ich przetwarzanie, „wytwarzanie nowych dóbr dla siebie i dla drugich tak, aby całe społeczeństwo stawało się zasobniejsze – aby mogło bytować w sposób bardziej godny ludzkich istot". Człowiek ma do tego nie tylko prawo, zauważa Jan Paweł II, lecz także obowiązek.

„Jest zadaniem szczególnie doniosłym dla naszego narodu i społeczeństwa, ażeby przezwyciężając następstwa ustroju, który okazał się ekonomicznie niewydolny, a etycznie szkodliwy, budować w ramach nowego ustroju sprawiedliwy ład, w którym ludzkie talenty nie będą się marnowały, a całość życia społeczno-ekonomicznego odzyska potrzebną równowagę" – mówił w Białymstoku Jan Paweł II. Według niego stanie się tak, jeśli w realizacji reformy gospodarczej Polacy nie będą próbowali iść na skróty z pominięciem drogowskazów moralnych, lecz będą skrupulatnie przestrzegać zasad sprawiedliwości, a przy tym każdy będzie się liczył nie tylko z interesem własnym, lecz także społecznym.

Papież bardzo dobrze orientował się w sytuacji w ojczyźnie, wiedział, że w okresie transformacji ustrojowej wielu ludzi nie potrafiło się odnaleźć, pojawiły się nowe obszary biedy. Dlatego apelował, aby w działaniach gospodarczych nie zabrakło troski o najuboższych i najbardziej potrzebujących.

Podczas wizyty w Płocku omawiał dziesiąte przykazanie w kontekście nowych wyzwań w nowej sytuacji ustrojowej. Zauważył, że w momencie, kiedy Polacy podejmują reformę gospodarczą, przykazanie to nabiera szczególnego znaczenia. Papież okazał zrozumienie dla działań spowodowanych motywami ekonomicznymi, gdyż prawidłowo rozwijająca się gospodarka prowadzi do wzbogacania się obywateli, jak i ogólnego podniesienia społecznego dostatku. Wtedy powiedział rodakom: reforma gospodarcza – tak, ale oparta na zasadach moralnych. Życzył Polakom, aby w swoich dążeniach do polepszenia bytu materialnego nie zagubili zwykłej ludzkiej wrażliwości na cudzą biedę.

Persona non grata

W nauczaniu papieskim dał się zauważyć wyraźny nurt polemiki z mediami. W Łomży Jan Paweł II pytał: „Czy podstawowe zasady moralności nie zostały wyrwane z naszej gleby przez Złego, który pod różnymi ukrywa się postaciami? Czy nie zostały »wydziobane« przez rozkrzyczane ptactwo wielorakiej propagandy, publikacji, widowisk, programów, które igrają z naszą ludzką słabością?". W Olsztynie natomiast, omawiając ósme przykazanie: „Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu", przypomniał, że „wolność publicznego wyrażenia swoich poglądów jest wielkim dobrem społecznym, ale nie zapewnia wolności słowa".

Biografowie papiescy zwracali uwagę na to, że Jan Paweł II był rozgoryczony postawą części rodaków. Musiał to przeżyć bardzo dotkliwie, skoro kilka razy do tego wracał. Dwa lata po pielgrzymce, w wywiadzie dla wybitnego włoskiego dziennikarza polskiego pochodzenia Jasia Gawrońskiego, Jan Paweł II stwierdził, że „media określonej orientacji ideologicznej" w Polsce usiłują przedstawić go w negatywnym świetle. Jego zdaniem to krytyczne nastawienie ma źródło w błędnie rozumianym podejściu wejścia do Europy. „Podjąłem już ten problem w czasie ostatniej podróży do Polski w 1991 r. i przy innych okazjach – tłumaczył Jan Paweł II. – Rzecz jasna nie jestem przeciwny tzw. wejściu Polski do Europy, ale nie zgadzam się, by z dążenia tego czynić coś w rodzaju fetysza, fałszywego fetysza. Według zwolenników tej koncepcji wejście Polski do Europy powinno oznaczać wprowadzenie systemu ultraliberalnego, konsumpcyjnego, wyzutego z wszelkich wartości i narzuconego przez propagandę. To jest początek wszystkiego.

O krytycznej recepcji swego nauczania z 1991 r. papież mówił także z goryczą włoskiemu publicyście Vittoriowi Messoriemu w książce „Przekroczyć próg nadziei" (1994): „Kiedy podczas ostatnich odwiedzin w Polsce wybrałem jako temat homilii Dekalog oraz przykazanie miłości, wszyscy polscy zwolennicy »programu oświeceniowego« poczytali mi to za złe. Papież, który stara się przekonywać świat o ludzkim grzechu, staje się dla tej mentalności persona non grata".

Nawet apologeta Jana Pawła II, George Weigel, potwierdził, że recepcja papieża podczas tej pielgrzymki była gorsza niż w trakcie poprzednich wizyt w Polsce. Obwinił o to polskich biskupów, którzy utrudnili mu zadanie swoim „niezręcznym podejściem do polityki". Weigel uznał, że pielgrzymka nie była przygotowana przez polski Kościół, bo Jan Paweł II nie został należycie wprowadzony w dynamikę sytuacji politycznej i społecznej. Temat Dekalogu, sam w sobie bez zarzutu, nie był dobrze dopasowany do ówczesnych nastrojów społecznych. Po drugiej stronie sporu ideologicznego pozostały pytania i wątpliwości, które wyraził Artur Domosławski, publicysta „Gazety Wyborczej". Pytał o przesłanie papieskie w kwestiach doczesnych, takich jak kształt demokracji czy miejsce Kościoła w niej. „Takie pytania zadawał sobie i wciąż zadaje niejeden słuchacz nauk Jana Pawła II – twierdził Domosławski. – Bo na przykład: czy w imię tego, by »demokracja bez wartości« nie przemieniła się w »jawny lub zakamuflowany totalitaryzm«, Kościół miałby jednak prawo przyznać sobie tytuł do »opowiadania się za takim lub innym rozwiązaniem instytucjonalnym czy konstytucyjnym«? Albo: czy Kościół akceptuje jako »słuszną« również taką »autonomię porządku demokratycznego«, która z punktu widzenia jego nauki może być uznana za »demokrację bez wartości«?".

***

Po 30 latach od tamtej pielgrzymki wyraźnie widać, że nauczanie papieskie o Dekalogu nie wywołało znaczącego rezonansu w Kościele katolickim w Polsce, nie zostało podjęte w programach duszpasterskich, choć wówczas uważano, że Jan Paweł II zostawił nam podręcznik objaśniający, jak podejmować nowe wyzwania w warunkach demokracji i wolnego rynku na podstawie dziesięciu przykazań.

Ten podręcznik się nie zestarzał, bo nie ma nowego, lepszego. Wychodząc z tego przekonania, zespół Mt 5,14 | Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego przygotował wystawę złożoną z nowatorskich projektów graficznych oraz haseł, które odsyłają do papieskiego nauczania z 1991 r. W przestrzeni miejskiej Warszawy pojawiły się plakaty, które mają zachęcić przechodniów do refleksji nad aktualnością Dekalogu w sferze społecznej, politycznej i osobistej. Akcja trwać będzie do końca października.

Grzegorz Polak jest zastępcą dyrektora Mt 5,14 | Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego

Jan Paweł II po raz czwarty gościł w Polsce od 1 do 9 czerwca 1991 r. Trasa pielgrzymki, której hasło brzmiało „Bogu dziękujcie, Ducha nie gaście", wiodła przez Koszalin, Rzeszów, Przemyśl, Lubaczów, Kielce, Radom, Łomżę, Białystok, Olsztyn, Włocławek, Płock i Warszawę.

Była to pierwsza pielgrzymka po obaleniu reżimu komunistycznego w Polsce, do czego w znacznym stopniu przyczynił się papież. Dlatego Polacy tym bardziej oczekiwali, że stanie się ona okazją do radosnej manifestacji z powodu odzyskanej wolności. Tymczasem Jan Paweł II skoncentrował się na ostrzeżeniu przed pułapkami wolności pozbawionej norm moralnych. Niczym Mojżesz pojawił się z tablicami Dekalogu, który według niego powinien stać się fundamentem III Rzeczypospolitej.

Pozostało 96% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi