Laski. Dzieło błogosławionej Róży Czackiej

Niewidoma zakonnica i założycielka Towarzystwa Opieki nad Ociemniałymi w Laskach, pierwszej takiej instytucji na ziemiach polskich. Do tego przyjaciółka kardynała Wyszyńskiego, wraz z którym zostanie 12 września beatyfikowana. Róża Czacka dla wierzących będzie osobą błogosławioną, a dla niewierzących może być wzorem i postacią, o której nie wolno zapomnieć.

Publikacja: 09.09.2021 11:59

Róża Czacka (1876–1961) w wieku 18 lat spadła z konia i zaczęła tracić wzrok. Na zdjęciu w 1913 r.

Róża Czacka (1876–1961) w wieku 18 lat spadła z konia i zaczęła tracić wzrok. Na zdjęciu w 1913 r.

Foto: EAST NEWS, Krzysztof Chojnacki Krzysztof Chojnacki

Prawdopodobnie jej beatyfikacja, gdyby nie pandemia, przeszłaby niezauważona, gdzieś w cieniu codziennych wydarzeń. Bo podczas gdy decyzję o beatyfikacji Róży Czackiej papież podpisał w tym roku, to beatyfikacja prymasa Stefana Wyszyńskiego nie odbyła się w 2020 roku z powodu pandemii i przełożono ją na rok 2021. To właśnie było powodem, że te dwie niezwykłe postaci polskiej historii i polskiego katolicyzmu będą beatyfikowane razem, zwracając oczy Polaków na matkę Czacką. Niektórzy mówią nawet, że „syn poczekał na matkę", bowiem prymas Wyszyński (młodszy o 25 lat) był jej uczniem duchowym i przyjaźnił się z nią. Krajowy duszpasterz niewidomych ks. Andrzej Gałka skwitował to słowami: „Święci się zawsze gdzieś spotkają".

Nie będzie nam ślepa zakonu zakładać

Wszystko zaczęło się w roku 1876, kiedy to w Białej Cerkwi na Ukrainie rodzi się Róża Czacka – dziecko Zofii i Feliksa. Czaccy to znany polski ród z długą historią i tradycją. Tadeusz Czacki, pradziadek Róży, zakładał Liceum Krzemienieckie i działał w Komisji Edukacji Narodowej. Stryj Włodzimierz był osobistym sekretarzem papieża Piusa IX i doradcą jego następcy Leona XIII.

Róża w młodości dużo czyta, gra na pianinie, uczy się też jazdy konnej. Ta ostatnia pasja jest być może prawdziwym początkiem jej historii. W 1894 roku spada z konia i w wyniku upadku powoli traci wzrok. Staje się niewidoma, ale nie załamuje się, tylko postanawia poświęcić swoje życie zmienieniu losu ludzi takich jak ona. Zaczyna robić to jednak w sposób, który zrewolucjonizuje myślenie o niewidomych i już wkrótce stworzy niezwykły ośrodek w Laskach pod Warszawą.

Wie, że musi zmienić życie ludzi niewidomych. Tym bardziej że na początku XX wieku 99 proc. z nich zajmowało się żebractwem. Podróżuje po Europie, aby dowiedzieć się, jak lekarze zajmują się niewidomymi na Zachodzie. Poznaje osiągnięcia Instytutu dla Niewidomych w Paryżu i uczy się we Francji alfabetu Braille'a. Później za zasługi w działaniu na rzecz ociemniałych i spolszczenie alfabetu otrzyma Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski nadany przez prezydenta Stanisława Wojciechowskiego.

W 1910 roku zakłada Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi, pierwszą na ziemiach polskich instytucję zajmującą się opieką nad niewidomymi. Towarzystwo w jej zamierzeniach nie ma się opiekować, ale kształcić, wychowywać i uczyć samodzielności.

1 grudnia 1918 r. powstaje formalnie Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża. Założyć je Elżbiecie Róży Czackiej nie było łatwo. W kurii wręcz usłyszała, że „nie będzie nam ślepa zakonu zakładać".

W roku 1921 otrzymuje pięć mórg piaszczystej ziemi na skraju Puszczy Kampinoskiej. Tam, na podwarszawskich piaskach, w miejscowości Laski zaczyna się powolna budowa ośrodka dla niewidomych. Oparty on został na zasadzie TRIUNO – trzy w jednym – niewidomi, świeccy i zakonnice. A przyświecają im trzy główne cele: charytatywny, wychowawczy i apostolski. Łączy ich w tym wiara i modlitwa. Siostry zakonne, które swoje życie związały z tajemnicą Krzyża Niewidomych na duszy i na ciele, witają się w Laskach słowami „przez krzyż" i odpowiadają „do nieba". Od początku według założeń matki Czackiej siostry miały żyć pośród niewidomych, razem z nimi pracując.

Polska w pigułce na cmentarzu

Dzisiaj Laski to duży kompleks: szkoła podstawowa i szkoła średnia, internaty, przedszkole, biblioteka, przychodnie, dom rekolekcyjny. Zaraz po wojnie trafiali tu ludzie, którzy utracili wzrok w wyniku wejścia na minę lub zdarzeń wojennych. W większości były to osoby, które pochodziły z bardzo biednych domów i bez Lasek nie miałyby żadnej szansy na normalne funkcjonowanie. Niektóre w domach zgromadzenia pozostały na całe życie. Matce Czackiej nawet nie śniło się, że jej dzieło rozrośnie się do dzisiejszych rozmiarów. Bo to nie tylko zakład w Laskach, ale także ośrodki w Rabce, Niepołomicach, Żułowie i Sobieszewie.

Prof. Ewa Przybył-Sadowska, religioznawca z Uniwersytetu Jagiellońskiego, nie ma wątpliwości, że matka Czacka zmieniła obraz niewidomych w polskim społeczeństwie. Stworzyła wspólnotę, która przekraczała konwencje. Włączyła do niej osoby świeckie i niewidomych. Często świeccy byli przełożonymi lub zwierzchnikami osób duchowych w pracy, mimo że wówczas Kościołowi nie mieściło się to w głowie.

Kilkaset metrów od kaplicy w Laskach w brzozowym lesie spoczywają nie tylko siostry zakonne i założyciele Lasek, ale też wielu polskich intelektualistów, pisarzy, lekarzy, architektów – wszyscy, którzy w jakimś okresie swojego życia związali się z Laskami. Przyciągnęło ich to miejsce, gdzie atmosfera skłaniała do dyskusji, a spokój dawał czas na zebranie myśli i przypomnienie sobie o tym, co ważne i istotne. Spoczywają tu m.in. ksiądz Jan Zieja – współzałożyciel Komitetu Obrony Robotników, premier RP Tadeusz Mazowiecki, poeci Antoni Słonimski i Jan Lechoń, pisarze Marian Brandys oraz Jerzy Zawieyski, wybitni lekarze, kompozytorzy. Ten cmentarz to jakby historia Polski w pigułce.

Wspomniany Jan Lechoń napisał nawet w 1942 roku, będąc już na emigracji, wiersz o Róży Czackiej:

Matko Czacka, która kijkiem szukasz sobie drogi,

I masz w oczach niewidzących niebios spokój błogi

I wśród głodu, nędzy, zbrodni wciąż uśmiech

panieński

Której modłów chętnie słucha Jezus Nazareński,

Między Polską a Chrystusem Ty Arko przymierza

Włącz nas wszystkich, i mnie także, do twego

pacierza.

Laski były właśnie miejscem spotkania i późniejszej przyjaźni matki Róży Czackiej oraz prymasa Stefana Wyszyńskiego. Młody ksiądz Wyszyński przyjechał tam po raz pierwszy na zaproszenie księdza Władysława Korniłowicza w 1926 roku. Wtedy poznał matkę Czacką. Jednak najważniejszy okres utrwalania ich przyjaźni to czas drugiej wojny światowej, kiedy ksiądz Wyszyński był tam kapelanem szpitala wojennego. To właśnie matka Czacka chciała założyć w Laskach szpital wojenny, podczas gdy ksiądz Wyszyński miał wątpliwości, czy można aż tak narażać niewidomych. Dyskusje przecięła Czacka, stwierdzając: „Decyzja podjęta w 1939 roku walki o wolność obowiązuje i teraz". Była zdania, że niewidomi nie mogą stać na boku, skoro walkę podjął cały naród. Po latach Prymas tak to wspominał: „Był to moment, który odsłonił nowe oblicze Matki Róży Czackiej (...). Jednak było w niej coś z Traugutta".

Później, aż do śmierci matki, wymieniali między sobą listy, a prymas regularnie bywał u niej pod Warszawą.

Pod koniec lat 40. matka Czacka zrzeka się funkcji przełożonej, coraz więcej choruje i w końcu dostaje wylewu. Umiera w 1961 roku otoczona troskliwą opieką i modlitwą.

Watykan uznał cud

Testamentem Matki jest Jej Życie. Miała serce jedno, tym jednym sercem wiązała dzieło i zgromadzenie. Dziełu potrzeba serca i rozumu wiarą oświeconego. Dzieło rozwijać się będzie nadal z pomocą serca i przez serce (...) Matka nie lubiła, gdy mówiono o niej i jej dziele. Chciała by wszystko było w duchu Bożym, a Duch Boży każe, by zamilkły usta, a mówiły tylko serca" – mówił prymas Stefan Wyszyński na pogrzebie.

Matka Czacka odeszła w aurze świętości. Po rozpoczęciu i zakończeniu procesu beatyfikacyjnego czekano tylko na zatwierdzenie przez lekarzy watykańskich cudu uzdrowienia dokonanego za sprawą modlitwy do matki. A taki cud wydarzył się w małych Kuziach na Kurpiach. Był rok 2010. W wyniku zawalenia się ciężkiej drewnianej konstrukcji huśtawki czaszka małej Karolinki została zmiażdżona. Lekarze nie dawali jej żadnych szans na przeżycie, a później, kiedy jej stan się ustabilizował, na normalne funkcjonowanie. Siostry franciszkanki rozpoczęły modlitwę. Po 63 dniach Karolina wyszła na własnych nogach ze szpitala. W 2021 roku zdała maturę. Watykan uznał to za cud dokonany za wstawiennictwem matki Czackiej.

Kościół wychodzący do ludzi

Laski to jednak nie tylko miejsce, w którym zajmowano się dziećmi niewidomymi (a z czasem i osobami dorosłymi). To tam zainicjowano powstawanie m.in. spółdzielni pracy – miejsca, gdzie po zakończeniu nauki niewidomi znajdowali zatrudnienie.

– Laski w tamtym okresie były także miejscem otwartego Kościoła. Otwartego na nowe myśli – mówi Władysław Gołąb, wieloletni prezes Towarzystwa Opieki nad Ociemniałymi w Laskach.

Reżyser Krzysztof Zanussi, który sam od lat mieszka w Laskach, dodaje, kiedy rozmawiam z nim o fenomenie tego miejsca, że „Kościół po wojnie zamykał się jak w oblężonej twierdzy. A tu nagle zaczął się ruch ewangeliczny. Wyjście do ludzi, do świata. To było zgromadzenie ludzi nadzwyczajnych, przekroczyło masę krytyczną i zaczęło promieniować na cały kraj. W historii katolicyzmu to ważny rozdział".

Matka Czacka dla wierzących będzie osobą beatyfikowaną, dla niewierzących może być wzorem i postacią, o której nie wolno zapomnieć

Z kolei ksiądz Andrzej Gałka opowiada o tym, jak po wizycie w Laskach prymas Stefan Wyszyński mówił do młodych księży, że właśnie tam nauczył się pokory i skromności. Tłumaczył im, że każdy ksiądz powinien mieć tylko tyle, ile potrzeba mu do tego, by służyć innym. Jakże aktualne wydaje się to szczególnie dzisiaj.

Obecnie Laski nieco utraciły swój dawny rys miejsca, w którym ścierają się różne opinie, gdzie ludzie dyskutują z szacunkiem. A takiego miejsca dziś na mapie Polski brakuje. Nie wiemy, czy kiedyś jeszcze pojawią się osobowości, które tworzyły klimat Lasek, takie jak ks. Władysław Korniłowicz czy ks. Antoni Marylski. Tak czy inaczej, Laski są miejscem niezwykłym i warto, aby każdy przynajmniej raz w życiu tam pojechał, odbył spacer, porozmawiał z siostrami i odwiedził tamtejszy cmentarz.

Film o miejscu przemodlonym

W historii tego miejsca można znaleźć wiele przedziwnych łączników. Dwoje świętych poznaje się tam 100 lat przed wspólną beatyfikacją. Mnóstwo też innych spotkań oraz zdarzeń, które wydają się czasami nieprawdopodobne.

Dramatyczne są także losy wychowanków Lasek. Dzieci, które traciły wzrok, bo weszły na miny albo ojczym rzucił niemowlakiem o ścianę. Czy historia dziewczynki, która do piątego roku życia wychowywała się w chlewie i która przez wiele lat chrumkała, zanim nauczyła się mówić.

I klamra najbardziej aktualna. Najpierw młoda hrabianka spada z konia, zaczyna tracić wzrok. Tak zaczyna się historia Lasek. A później młoda Karolina, upadając z huśtawki, uszkadza sobie czaszkę – zdrowieje w wyniku modlitwy za wstawiennictwem matki Czackiej. Jedni powiedzą: przypadek, drudzy: opatrzność.

Matka Czacka dla wierzących będzie osobą beatyfikowaną, dla niewierzących może być wzorem i postacią, o której nie wolno zapomnieć.

Aktorka Maja Komorowska, przyjaciółka i stała bywalczyni Lasek, w książce „31 dni maja" pisała o tym miejscu tak:

„Droga do Lasek. Piękny słoneczny dzień. Im bliżej tego miejsca, tym jakoś lżej. Zawsze tak jest, wszystko jedno w jakiej sprawie i dlaczego tu jadę. Czuję się wtedy tak, jakbym zostawiała swoje bagaże, uwalniała się od nich, przygotowując w ten sposób w sobie samej wolną przestrzeń na to, co tak przemodlone miejsce może dać, ofiarować, jeśli naprawdę będę tego chciała. (...) Siostry franciszkanki, Zakład dla Niewidomych. Tu można dotknąć tego, co nazywamy harmonią. Dawniej powiedziałabym: mimo cierpień, a dziś już chyba zaczynam rozumieć – chociaż bardzo opornie – że właśnie dzięki nim.

„Przez krzyż do nieba" – tak pozdrawiają się siostry i ci, którzy zadomawiają się tutaj, mimo że przyjeżdżają czasami tylko na krótki czas, zawsze za krótki. I właśnie to miejsce, chociaż tak łagodnie nachylone nad człowiekiem, umie z całą stanowczością zagarnąć go, podporządkowując sobie jego myśli i uczucia".

O autorze:

Piotr Górski

Autor jest reżyserem filmów dokumentalnych. W 2020 r. miał premierę jego dokument „Ojciec i Pasterz. Kardynał Stefan Wyszyński", a 12 września 2021 r., w dniu beatyfikacji prymasa Wyszyńskiego i matki Czackiej, o godz. 22.30 TVP 1 wyemituje jego najnowszy dokument poświęcony zakładowi w Laskach i jego założycielce pt. „Widzieć w ciemności"

Prawdopodobnie jej beatyfikacja, gdyby nie pandemia, przeszłaby niezauważona, gdzieś w cieniu codziennych wydarzeń. Bo podczas gdy decyzję o beatyfikacji Róży Czackiej papież podpisał w tym roku, to beatyfikacja prymasa Stefana Wyszyńskiego nie odbyła się w 2020 roku z powodu pandemii i przełożono ją na rok 2021. To właśnie było powodem, że te dwie niezwykłe postaci polskiej historii i polskiego katolicyzmu będą beatyfikowane razem, zwracając oczy Polaków na matkę Czacką. Niektórzy mówią nawet, że „syn poczekał na matkę", bowiem prymas Wyszyński (młodszy o 25 lat) był jej uczniem duchowym i przyjaźnił się z nią. Krajowy duszpasterz niewidomych ks. Andrzej Gałka skwitował to słowami: „Święci się zawsze gdzieś spotkają".

Pozostało 94% artykułu
Plus Minus
Oswoić i zrozumieć Polskę
Plus Minus
„Rodzina w sieci, czyli polowanie na followersów”: Kiedy rodzice zmieniają się w influencerów
Plus Minus
Bogusław Chrabota: Rok po 7 października Bliski Wschód płonie
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Robert M. Wegner: Kawałki metalu w uchu
Plus Minus
Jan Maciejewski: Pochwała przypadku
Plus Minus
„Pić czy nie pić? Co nauka mówi o wpływie alkoholu na zdrowie”: 73 dni z alkoholem