Premiera biografii Anny Jantar „Tyle słońca" autorstwa Marcina Wilka – choć ma znaczące „białe plamy", uzmysławia, że życie piosenkarki, choć bogatsze od niejednego napisanego już scenariusza, wciąż nie może się doczekać swojego autora i ekranizacji. To mógłby być serial ukazujący powikłane polskie losy, bo małżeństwo zarówno dziadków, jak i rodziców artystki odbiegało od kanonów, a nieprzewidywalne wojenne losy łączyły Kresowiaków z Wielkopolanami.
Młoda, podziwiana za głos wokalistka rozpoczęła karierę z zespołem Waganci. To wtedy zaopiekował się nią przyszły mąż – Jarosław Kukulski, architekt jej kariery, a także kompozytor wielu przebojów. Małżeństwo, co zdarza się nie tylko w związkach między artystami, miało wzloty i kryzysy. Pech chciał, że jeden z nich zbiegł się z tragicznym lotem zakończonym katastrofą na Okęciu, która pogrążyła w żałobie całą Polskę. Córka Natalia, dziś również gwiazda pop, chroniona przed fatalną wiadomością, dowiedziała się o śmierci mamy przypadkowo, z telewizji.
Jest o czym myśleć
Anna Jantar zginęła, wracając z Ameryki, jej wyjazd za ocean miał zaś wszelkie znamiona ucieczki, a może tylko odpoczynku, od męża, ale też był próbą ukształtowania nowej stylistyki, rozpoczęcia na nowo muzycznej kariery. W opowiadającym o tym, dobrze udokumentowanym rozdziale pojawia się, niestety, najbardziej znacząca luka. Anna Jantar zbliżyła się w tamtym czasie do Wojciecha Morawskiego, jednego z najważniejszych perkusistów rockowych – faktycznego założyciela Perfectu, późniejszego członka supergrupy Morawski/Waglewski/ Nowicki/Hołdys. Jego nazwisko pada w książce raz, właśnie w kontekście Perfectu. I na tym koniec.
– Sprawa jest w środowisku znana – przyznaje w rozmowie z „Plusem Minusem" Marcin Wilk. – Jednak zabrakło mi czasu na jej udokumentowanie, a nie chciałem iść tropem bulwarówek. Starałem się dotrzeć do rozmówcy, ale nie spotkałem się z chęcią dialogu, co poniekąd rozumiem. Z kolei inne osoby, które miały coś do powiedzenia, nie chciały wypowiadać się pod nazwiskiem. To delikatna sprawa. Nie wiadomo, co by się działo po powrocie Anny Jantar z Ameryki. Pozostawiła po sobie zagadkę.
Przyjacielem Anny Jantar był Dariusz Kozakiewicz, jeden z najlepszych polskich gitarzystów, który zaczynał karierę z Tadeuszem Nalepą w Breakoucie. Obecnie jest gitarzystą solowym i głównym kompozytorem Perfectu. Do zespołu Anny Jantar trafił dzięki Jarosławowi Kukulskiemu, z którym nagrywał muzykę filmową. Skomponował dla Jantar „Tak dobrze mi w białym". Miał lecieć z kolegami do Ameryki, wybrał kontrakt w Norwegii.
– Grałem z Anią kilka lat – mówił mi Dariusz Kozakiewicz. – Bywaliśmy u siebie. Zaprzyjaźniła się z moją żoną. Była ciepłą osobą i zabawową dziewczyną, chociaż w jej oczach widywałem smutek. Chciała się wyzwolić spod opieki Jarka. Miała dość fabryki przebojów. Wolała robić coś ambitniejszego. Do Ameryki poleciała na kontrakt, ale pracowała też nad nowym repertuarem.