Dowodził już wtedy, że najwłaściwszym modelem rozwoju gospodarczego dla Polski początku lat 90. XX wieku jest Hongkong przed przejściem pod chińską jurysdykcję, a nie współczesna wówczas Ameryka.
Czytaj więcej:
Prawie dwie dekady później, w 2008 roku, w USA rozpoczyna się spektakularny krach na spekulacyjnych rynkach finansowych, potwierdzając, jak w Peerelu, genialną i jak się okazuje, uniwersalną diagnozę Stefana Kisielewskiego „Kisiela", że to nie kryzys, to rezultat.
W wyjątkowo obrazowo przystępny sposób źródło tego krachu pokazuje hollywoodzka produkcja „Big Short", na podstawie książki Michaela Lewisa o tym samym tytule. Jeżeli ktokolwiek miałby wątpliwości po lekturze wspomnianej książki i obejrzeniu filmu, że w 2008 roku to właśnie zawiódł wolny rynek, to powinien sięgnąć po „Wielką deformację, czyli jak skorumpowano amerykański kapitalizm" Davida Stockmana.
Obie pozycje, mimo różnego charakteru, ukazują konsekwencje kapitalizmu politycznego, polegającego na podporządkowaniu formalnie prywatnej gospodarki decyzjom politycznym. Taki kapitalizm niewiele ma jednak wspólnego z wolnym rynkiem opartym na wolnej wymianie i wolnej konkurencji. Sukces w ograniczonym stopniu zależy wówczas od osobistych cech, takich jak zaradność, pracowitość i przedsiębiorczość. W kapitalizmie politycznym – kompradorskim – „sukces" na reglamentowanym i podporządkowanym rynku zależy w pierwszej kolejności od przynależności do kręgów grupy rządzącej, tak jak w czasach komunistycznych do nomenklatury.
Błąd nie tkwi w kapitalizmie, lecz w demokracji. Frederick Forsyth, diagnozując jej błędy, napisał, że „daliście wąskiej grupie zbyt wiele władzy przez zbyt długi czas. Do tego nigdy tak naprawdę nie próbowaliście sprawdzić, jak owa grupa sobie konkretnie z tą władzą poczyna. Nazywa się to odpowiedzialnością". W demokracji miarą zaniku odpowiedzialności jest nieustannie powiększany przez rządzących dług publiczny.